Nie mogłam spać. Światło księżyca odbijało się od białego śniegu, tworząc w moim pokoju półmrok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i autentycznie przeszły mnie ciarki. Zobaczyłam wiele powiadomień od Jacob'a jak i Taylor. Podniosłam się do pozycji siedzącej, nie wierząc w to co właściwie się dzieje. Odblokowałam telefon i kliknęłam w połączenia. Wyskoczyło mi ich kilkanaście, większość była od Jacob'a. Kiedy włączyłam wiadomości zauważyłam ich o wiele więcej niż połączeń. Niepotrzebnie zaczęłam je czytać, chociaż może było to potrzebne. Kilkanaście gróźb od Jacoba znów sprawiło, że rozpłakałam się zatykając usta ręką. Bałam się już teraz o swoje życie. Taylor za to wypisywała do mnie czy mogę odebrać od Jacob'a, bo bardzo się martwi i czy spotkamy się po świętach. Odpisałam jej krótkie "nie" i zablokowałam telefon. Bardzo szybko wstałam zasłaniając zasłonę. Bałam się, że mnie obserwuje. Miałam powoli fioła na jego punkcie. Czułam, że był gdzieś niedaleko, mając mnie pod kontrolą psychiczną i fizyczną. Dosłownie miałam na jego punkcie dziwną obsesję. Chciałam aby nadal był przy mnie, broniąc mnie przed innymi. W końcu to on troszczył się o mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Nie chciał żeby ktokolwiek mnie dotknął. Nie było to toksyczne. Moim zdaniem.
_______________________________
Było około dziesiątej kiedy się obudziłam. Przez roletę przebijało się światło, chcące zapewne abym się obudziła. Przeciągnęłam się i z przyzwyczajenia złapałam za telefon. Zdziwiłam się, że nie dostałam żadnego powiadomienia od Jacob'a. Byłam słaba względem niego.
Musiałam wstać z ciepłego łóżka, aby jakoś wyglądać na spotkaniu z Marcus'em. Nie ukrywajmy, że drugie wrażenie jest ważniejsze od pierwszego. Przynajmniej ja patrzę tym systemem na ludzi. Zależało mi na tym spacerze, nie wiem dlaczego.
Wstałam, zaścielając łóżko. Otworzyłam szafę, wybierając jakieś ciepłe ubranie. Postawiłam na czarny golf i szare, ocieplane dresy. Po wybraniu ubrań weszłam do łazienki, ubierając się w nie. Szybko umyłam zęby i pomalowałam rzęsy maskarą, ponieważ czasu miałam coraz mniej. Zeszłam na dół, włączając czajnik zapełniony wodą. Bardzo marzyła mi się kawa z piernikami, naprawdę. Może i to śniadanie nie było pożywne, ale nic innego nie wcisnęłabym do przełyku. Podczas kiedy woda się gotowała, zaczęłam szukać Granata po całym domu. Byłam w szoku, kiedy znalazłam go w koszu na pranie. Zadawałam sobie wtedy tak wiele pytań.
- Jak ty tam wskoczyłeś? - zapytałam, biorąc go na ręce. - Jemy szybkie śniadanie i lecimy na spacer. - opowiedziałam mu krótki plan działania. - Masz racje stresuje się. - odpowiedziałam, kiedy ten spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
______________
Za chwilę wybijała jedenasta, a ja skończyłam zakładać kurtkę. Złapałam za smycz i do kieszeni schowałam klucze. Przeszłam bez większych problemów przez zaśnieżoną ponad kostki ścieżkę, dochodząc do furtki. Wyszłam za nią i zamknęłam na klucz. Rzuciłam okiem, czy chłopaka nie ma gdzieś w pobliżu. Niestety nigdzie nie widziałam śladu po człowieku. Stwierdziłam, że przejdę się zwyczajnie w strony, w których on mieszka. Przynajmniej tak podejrzewałam.
Cudowny krajobraz ukazywał mi się po prawej i lewej stronie. W oknach mogłam dostrzec kolorowe światełka i już przyozdobione choinki. Ozdoby przed domem toczyły bitwę, która z nich jest najładniejsza. Czułam się jak w krainie śniegu.
Granat szedł bardzo sprawnie, i nie szarpał za smycz. Byłam z niego niesamowicie dumna. Dumnie maszerował, wąchając co jakiś czas płoty i kije od skrzynek pocztowych.
Kilka metrów przede mną zaobserwowałam najprawdopodobniej Marcusa. Kiedy zauważyłam, że wybiega za nim czarna Rose, wiedziałam że to on. Wyglądał jakby się spieszył. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który wskazywał 11.11. Delikatne spóźnienie, ale widziałam że chce nadrobić to biegiem.
CZYTASZ
𝑺𝒌𝒚 𝒅𝒂𝒓𝒍𝒊𝒏𝒈 | 𝙈𝙖𝙧𝙘𝙪𝙨 𝙇𝙤𝙥𝙚𝙯
Fanfiction"Kocham jak uderza mnie w twarz, zostawiając na niej czerwony ślad. Kocham jak wykręca mi nadgarstki we wszystkie strony, sprawia mi to przyjemność. Kocham jak kroi sztyletem mój brzuch. To takie satysfakcjonujące. Kocham jak dusi mnie podczas st...