Aizawa:
Lekcja skończyła się. Szybkim krokiem udałem się do stołówki. Byłem strasznie głodny i chciałem szybko znaleźć miejsce, by potem nie musieć się do nikogo dosiadać. Miałem dość tych wszystkich głośnych ludzi. Hizashi i Oboro zawsze siadali przy najbardziej głośnym stole. Uwielbiali dyskusje, istne dusze towarzystwa, musieli jednak zaakceptować, że ja nie zamierzałem się dosiadać.
Doszedłem do stołówki. Mój ulubiony stolik był wolny. Mały, z ciemnego drewna, przy oknie, z zaledwie dwoma krzesłami. Nikt nigdy nie chciał się do mnie dosiąść „no bo po co" a to mi strasznie odpowiadało. Zająłem jedno z miejsc i wyjąłem jedzenie, które przygotowałem sobie w domu. Tak było najlepiej, nie musiałem się pchać w te paskudne, głośne kolejki. Na samą myśl było mi nie dobrze. Jak ludzie mogą lubić towarzystwo innych ludzi? Wszyscy ludzie to dziwacy... Tylko Oboro i Hizashi byli do zniesienia. Co prawda często mnie wkurzali, ale byli dla mnie jak bracia, których nigdy nie miałem.
Zamyślony wpatrywałem się w okno, gdy usłyszałem, że ktoś się dosiadł. Zdziwiony spojrzałem na drugi koniec stolika.
- Hej - odezwała się melodyjnym głosem dziewczyna. Joke. Chodziłem z nią do klasy i miałem z nią dziwna relacje. A trochę za nią grupka wpatrujących się we mnie ludzi. Prosto na mnie. Wlepiali te swoje ciekawskie ślepia.
- Ugh - warknąłem pod nosem, chowając jedzenie z powrotem do plecaka.
- Nie lubisz towarzystwa ludzi - stwierdziła równie melodyjnym głosem, jak wcześniej. Przytaknąłem tylko i szybkim krokiem opuściłem sale.Joke:
Zaśmiałam się, jak to miałam w zwyczaju, ale nie tak szczerze jak zawsze.
- Serio on Joke? Taki nudziarz? - komentowała Midnight.
- Ty nic nie rozumiesz Mid. Po prostu mnie zaciekawił. Chciałam tylko pogadać, ale to nie możliwe z taką banda idiotów - spojrzałam groźnie na tych debili. Zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z sali, tak jak chłopak. Może uda mi się go jeszcze dogonić.Nie było to trudne, bo chłopak szedł bardzo powoli. To było dość dziwne, bo wcześniej wybiegł z sali w dzikim tępie, ale cóż, ten facet w ogóle był dziwny. Ale tak... fajnie dziwny.
- Ugh, od jakiego czasu mnie śledzisz? - warknął nagle.
- Co?! Nie! Ja wcale nie... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Pfff może odrazu mi powiesz, że hipopotamy są zielone? - wkurzył się jeszcze bardziej.
- Hahahahahahahahaha - wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Byłam zdumiona i szczęśliwa, że jednak potrafi powiedzieć coś śmiesznego. Zawsze wydawał się taki nijaki, bez poczucia humoru.
Jeszcze bardziej rozbawiła mnie fakt, że sam próbował się nie zaśmiać. Moja moc na niego zadziałała! Shota spuścił głowę.
- Po prostu się ode mnie odwal! Mam ciebie dość! Jedyne co robisz to się śmiejesz! Jesteś taka fałszywa! - wydarł się, a ja poczułam jak jeszcze przed chwilą roześmiane oczy robią się szklane. To uczucie było dziwne... Nigdy nie płakałam, nawet jako dziecko. Nie miałam powodu i chęci. Byłam wiecznie roześmiana, ale też nikt nigdy mnie nie zranił. Dlaczego to tak boli?Chwile później pobiegłam zapłakana do mojego pokoju. Kątem oka zauważyłam jeszcze, że chłopak patrzył na mnie zszokowany i... przerażony?
Aizawa:
Byłem strasznie zły i zmęczony. Nie wiedziałem jak sprawić by Joke się ode mnie odczepiła.
- Po prostu się ode mnie odwal! Mam ciebie dość! Jedyne co robisz to się śmiejesz! Jesteś taka fałszywa! - wydarłem się u odrazu pożałowałem. Co ja zrobiłem?! Nigdy nie miałem o niej takiego zdania. Odwróciłem się szybko, ale było już za późno. Dziewczyna pobiegła z płaczem. Ja ją zraniłem... Ukłucie w sercu. Kolejne. Dwa naraz. Trzy. Cztery. Pięć. Chwile później czułem jakby ktoś we mnie wbijał całą garść igieł. Wbił i rozgrzebywał od środka.
„Dlaczego to tak boli!?" krzyczałem w myślach. „DLACZEGO!? Dlaczego jestem takim potworem?!" „Zaledwie pare słów..." nic mnie nie tłumaczyło. To było pare słów za dużo.
CZYTASZ
One-Shot Boku No Hero Academia
FanficMam w głowie zawsze dużo pomysłów a, że nie chce zaczynać wielu książek naraz, to wszystkie krótsze pomysły zawrę tutaj. Różne shipy, krótkie historyjki, nowe postacie. Myślę, że jest szansa na ciekawe opowieści 😁 Zobaczymy co z tego wyjdzie... Op...