1. Obiecujesz?

92 10 2
                                    

Tw: używki, problemy

-Halo~ ziemia do Georga - z rozmyśleń wyrwał mnie roześmiany głos chłopaka siedzącego obok mnie.

-Oh, przepraszam, zamyśliłem się - odchyliłem głowę posyłając mu lekki uśmiech.

-Pytałem, czy chcesz do mnie dziś wpaść. Rodziców nie ma, Drista idzie do jakieś kumpeli a ja mam wolną chate, moglibyśmy zaprosić Nicka i Karla i razem pograć w coś albo-

-Nie mam ochoty dziś Clay.

-Coś się stało? - spytał, martwił się.

-Nic sie nie stało, wszystko jest dobrze, poprostu mam zły humor.

-Jeszcze przed chwilą byłeś w świetnym nastroju. Zawsze możesz mi powiedzieć co cię trapi. - przysunął się do mnie bardziej i przytulił. Wyrwałem się z uścisku i wstałem.

-Mówiłem że kurwa jest okej, przestań być taki nadopiekuńczy, potrafie sam rozwiąać swoje problemy kiedy je mam, a tobie nic do tego, daj mi spokój. Ewidentnie nie chciałem żebyś się wtrącał kiedy zignorowałem temat! -krzyknąłem wszystko na jednym wdechu a moje oczy wypełniły się łzami. Wziąłem deskę i zabrałem plecak który leżał obok blondyna.

Patrzył na mnie zdezorientowany, jego tęczówki błąkały się po mojej twarzy a oczy ukazywały smutek, nie wiedziałem czemu to robię. Nie chciałem go ranić, był jedyną osobą która sprawiała że byłem szczęśliwy a z jego perspektywy pewnie wygladałem jak kretyn, który ma pierdolone wachania nastroju i wkurwia sie na swojego najlepszego przyjaciela, który chce mu pomóc. Na szczęście biorę dragi, więc niedługo będe normalny, niedowiary że jakiś proszek może tyle zdziałać. Zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym tego nie zażywał. Co to w ogóle za pytanie, przecież wiadome że czułbym się jak jakieś gówno, po co o tym myśleć.

-Co jest grane George?

Cisza, patrzyłem w jego zielone oczy i powoli sie w nich gubiłem, czułem jakbym umierał a z drugiej strony był najszczęśliwszy na świece, czułem się samotny mimo iż miałem go u swojego boku, czułem się jakbym był na krańcu życia i chciał je zakończyć i czułem się przytłoczony wszystkim dookoła a jednocześnie miał bezproblemowe życie.

-Przepraszam, nie panuje nad tym. - stanąłem na desce a następnie odjechałem. Popatrzyłem jeszcze kącikiem oka na chłopaka który miał założone ręce na twarzy i przeklinał coś pod nosem.

-Tak bardzo cię przepraszam..

---------------------------------------------

Kiedy dotarłem do mieszkania, słońce świeciło wysoko, to jednak nie miało znaczenia, bo na niebo wtoczyły się ciemne chmury, a wraz za nimi mrok. Deszcz przestał lać się na miasto i niebo przetarła fioletowa błyskawica, a grom obijał sie echem tak głośno, że wydawało mi się, jakby całe mieszkanie drżało, Przy każdym piorunie światło obmywało pokój.

Po tej wymianie zdań, czułem się dziwnie zawiedziony. Normalnie wróciłbym z Clayem do jego domu ale ja odpierdoliłem jakąś manianę na skate parku. Mógłbym do niego wrócić i mu to wytłumaczyć ale nie czuje sie dzisiaj sobą i chyba trochę się boje że źle do odebrał chociaż nie zdziwiłbym się.

Podeszłem do szafki nocnej a następnie szybkim ruchem otworzyłem ją, wyjąłem biały proszek i zacząłem go wciągać. Ta satysfakcja mnie uzależniała, sprawiała że czułem się jak piórko. Idealne życie, bez problemów. Zacząłem to brać jakś tydzień temu. Clay ani rodzice niczego nie podejrzewają więc mogę czuć się dumny. Gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, miałbym przejebane. Kilka razy zastanawiałem się czy nie powiedzieć o tym Clayowi, ale za każdym razem odrzucałem tą myśl mówiąc że nie chce go martwić, chociaż wiem że robię to też okłamując go. Boje sie też, że zmieniłby do mnie w jakiś sposób postrzeganie no bo jednak, to narkotyki.

| 𝐚𝐝𝐝𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧 | dnf fanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz