Oglądał, jak odchodzisz, a porzucenie bolało bardziej niż miłość, która zdążyła się zrodzić, gdy cię podziwiał.
***
Każdego dnia, wracając razem w pokornej ciszy, uczyli się o sobie więcej. To było zanim Noya opuścił ich drużynę, a serca innych zawodników z każdym dniem, przestawały bić tym samym rytmem. Stracili swojego anioła stróża i nie zapowiadało się na to, aby Yū postanowił zaszczycić ich swoją obecnością.
Asahi każdego dnia liczył na to, że chłopak wróci, a jego uśmiech znowu będzie rozświetlał im dni, w których beznadziejność ich przenikała. Czuł się porzucony, zostawiony, opuszczony i choć czuł tak wiele, miał wrażenie, że stracił więcej, niż mógłby określić zwyczajnymi słowami.
Kochał go, odkąd dołączył do ich drużyny. Nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia i to się nie zmieniło, ale ufał swojemu sercu, które zabiło szybciej, gdy po raz pierwszy zobaczył, jego uśmiech. Można więc stwierdzić, że część nieśmiałej duszy, uważała, że miłość od pierwszego uśmiechu może istnieć. Wydawało się to zabawne, a może nawet skomplikowane, ale sam przed sobą nie potrafił, ukryć własnych uczuć.
Jednak został porzucony, zanim zdążył wyznać, co czuje. Nie znał powodu dla którego, jego anioł go opuścił, ale czuł, że bez niego tracił pewność siebie, której i tak już miał mało. Wiele osób starało się porozmawiać z Yuu, ale on zawsze zręcznie omijał temat, a po chwili uciekał od zgiełku ludzi, którzy tylko czekali na sensowne wyjaśnienia.
Asahi westchnął cicho, trzymając w dłoniach, jakiegoś kwiatka. Sobota nadeszła szybciej niż się spodziewał, więc teraz tkwił w pracy, obcinając końcówki łodyg. Nawet gdy jego myśli powinny być zajęte czymś innym, one zawsze niebezpiecznie uciekały, w kierunku niskiego szatyna.
Urzeczony, patrzył na roślinę, która wydała się dziwnie mała, gdy trzymał ją, w swoich dłoniach. Chciałaby móc wyrażać swoje uczucia, nie bojąc się, że nieśmiałość, która była, jego główną cechą - zwycięży.
— Asahi, coś się stało? — Usłyszał słaby głos, nasiąknięty troską.
— Babciu? Powinnaś odpoczywać. — Spojrzał na kobietę, schodzącą po schodach. Miała już swoje lata, a rodzice oraz jej wnuk naprawdę się o nią martwili. W końcu była ich promykiem w rodzinie, nie miała do nich pretensji nawet, jak czasami przesadzali ze swoją troską.
— Lubię być otoczona kwiatami, a nie zapachem kawy, który wypełnia cały wasz dom — odparła lekko zawiedziona, że jej córka męczy ludzi tym obrzydliwym napojem. — Ciekawy, kwiat trzymasz w dłoniach.
— Ten? — spytał, podchodząc do staruszki.
— Tak. — Wzięła roślinę w dłonie i delikatnym dotykiem opuszków palców, pogładziła różowe płatki. — Oznacza porzucenie.
Asahi zamrugał kilkukrotnie, aby przyswoić informację, którą przekazała mu babcia. Nie wiedział, że kwiaty mają, jakie specjalne znaczenie. Zawsze uważał je po prostu za prezenty, które są dawane, gdy ktoś nie wie, co pragnąłby, ofiarować swojej ukochanej osobie.
— To jakiś szyfr czy język? — spytał zaciekawiony, a babcia uśmiechnęła się pogodnie, ciesząc, że zainteresowała wnuka.
— Można powiedzieć, że istnieje język kwiatów — zaczęła, patrząc mu w oczy. — Wiesz, my ludzie czasami jesteśmy skomplikowani, ciężko wyrazić nam emocje, a więc ktoś stworzył język kwiatów.
— Każdy może interpretować to na swój sposób? — Staruszka podała mu roślinę, którą ten od razu przyjął.
— Istnieją różne słowniki języka kwiatów, ale jeżeli bardzo interesuję cię ten temat, to wiedz, że jeden znajdziesz na strychu. — Poklepała go po plecach i odeszła, w kierunku altanki, której kolor drewna został podkreślony przez promienie słoneczne.
CZYTASZ
Uczucia, które przekazały Ci kwiaty. ❀Asanoya❀
Fanfiction"Słowa niezaprzeczalnie delikatnie unosiły się na wietrze, jakoby smakując miłości pozostawionej po płatkach rozkwitłych kwiatów. I on z nimi szeptał wyznania ciche, a prośby głośne, bo pragnął ponad własne szczęście, oddać mu więcej niż tylko serce...