Nymphaea

110 15 164
                                    

Zanurz się w Lilii, jakbyś był przezroczystą czystością, stworzoną na potrzeby abstrakcyjnych wyobrażeń wodnej nimfy.

***

Biały uśmiech jak mleko, którego nie przyniósł ojciec. Mgliste, mętne, obłudne spojrzenie, skanujące szafkę zabarwioną odcieniem błękitu. Szok, który mógłby namalować sam Beksiński. Za sprawą jednego wydarzenia czuł, jakby ktoś w środku, jego wnętrza skręcał powoli każdy organ.

Coś się w nim narodziło, a po chwili zniknęło z planety, którą stworzył samotnie.

Narastająca niepewność, wypełniła rozgrzane do czerwoności komórki.
Czuł, jak wypełnia go czerwień, nasiąknięta zapachem Maków.

Maki kojarzą mu się z ciepłem letniego duszącego powietrza.

On też się dusił, ale własnym niedowierzaniem. Wyrzucając sobie głupotę, że nie zgadł wcześniej adresata tajemniczych liścików, przypatrywał się wysokiemu chłopakowi, który stał przy jego szafce.

Nie mógł zrobić nawet najmniejszego kroku, doprowadzającego go do mężczyzny, trzymającego w rękach kwiat stworzony z bieli.

Asahi odszedł, pozostawiając za sobą odkryty, tajemny list stworzony na potrzeby zamaskowanych uczuć.

Noya od razu podszedł do swojej szafki, w której zazwyczaj trzymał książki i buty na zmianę. Przymknął lekko powieki, chcąc odgonić natarczywe myśli. Nie rozumiał, dlaczego akurat Azumane, obdarzył go swoimi uczuciami.

Drżący oddech opuścił ściśnięte gardło, domagające się zimnego powietrza. Było duszno, a tlen zdawał się nagrzewać, nie mając w sobie krzty chłodu.

Oparł czoło o szafkę, skrywającą kolejny kwiat i wydrukowane uczucia. Otwierając powoli skrzypiące bladoniebieskie drzwiczki, uświadomił sobie, że pozwolił mu odejść.

Ironio w końcu on odszedł pierwszy, pozostawiając go bez słowa wyjaśnienia. Sytuacja łudząco  przypominała mu dzień, gdy to on zostawi go pierwszy. Tylko że Asahi potrafił powiedzieć więcej niż Noya. Ukazać więcej, przekazać, choć skrywał swoją tożsamość, po prostu mówił więcej.

W końcu uchylił przymknięte oczy, pozwalając promieniom słońca rozjaśnić brązowe tęczówki.

Spojrzał na biały list, otoczony bielą kwiatu. Złote pociągnięcia emanowały anielską aurą, tworząc coś na wzór własnego nieba. Rozerwał kopertę, a w środku atrament nadal pozostawał tym samym czarnym tuszem, co poprzednio. Tylko że teraz znał prawdę, a ona zmieniała wydrukowane wiadomości. Oczami wyobraźni widział jego charakter pisma, który pokrywałby tę rażącą, przytłaczającą biel.

Anioł czystości serca, namalowany przez biel z pociągnięciami złota, stojąc przy tobie, onieśmiela się, zapominając, że jest stworzeniem boskim.

                                     Dla ciebie Yuu.

Noya właśnie w tym momencie zrozumiał, że poezja staję się czymś więcej, gdy to właśnie przez nią przekazywane są uczucia osoby, którą znasz.

***

Schodził powoli schodkami w dół, nie zwracając na nikogo uwagi, chował się we własnym wszechświecie, stworzonym na potrzebę ucieczki od realności.

Ból kolana doskwierał mu przy każdym pokonywanym stopniu, ale on zaciskając mocno usta, powstrzymywał chęć wydania z siebie żałosnego, wrzasku niemoralnej agonii.

Kontuzja, choć nie zabijała, sprawiała, że człowiek czuł się martwy. Obezwładniony w poczuciu własnej beznadziejności, dostającej się powoli do organizmu, aby przesiąknąć obolałe kości.

Uczucia, które przekazały Ci kwiaty. ❀Asanoya❀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz