The Greatest Weakness
Gdyby nie mieszkali pod ziemią w bunkrze promienie słoneczne już dawno by obudziły Natalie jako, że na dworze pogoda sprzyjała i nic nie zapowiadało, że może być gorzej. Niestety mieszkali w bunkrze, które było jednym z najbezpieczniejszych miejsc. Może i wystrój był surowy, ale przecież to nie on tworzył miejsce czymś przytulnym, bezpiecznym jak azyl. Dlatego też Natalie nie złościła się, kiedy wyznacznikiem poranka było ciepłe ramię Castiela oplatające ją właśnie oraz usta szepczące, że chyba powinni już wstać. Jako istoty wyższej rangi nie potrzebowali snu ani innych ludzkich czynności, ale mimo to od czasu do czasu zamykali oczy w zamiarze udawania. Mimo wszystko czasem też chcieli poczuć się ludzko. Szczególnie Natalie, która zaczynała tęsknić za snem. Kiedyś sen dla Natalie był zbawienny, uwielbiała spać, a szczególnie po dobrym seksie budzić się w ramionach osoby z którą spędziła noc. Teraz by oddała wszystko, aby obudzić się po udanej nocy z Castielem, z kimś kogo kochała najmocniej na świecie. Jednak pozostało Natalie tylko udawać. Castielowi również.
Natalie z pomrukiem przekręciła się na lewy bok, pocałowała swojego anioła w usta na dzień dobry, po czym podniosła się na łokciach do pół siadu. Tym razem uważnie spojrzała w błękitne tęczówki ukochanego i natychmiast pożałowała. Widząc bijącą w nich miłość jej własne serce się zbuntowało. Zupełnie tak jakby wybrało opcję apokalipsy w zamian za brak poświęcenia się i bycie nadal otoczonym obezwładniającym uczuciem. Natalie wcale nie myliła się w swoim spostrzeżeniu, ponieważ po chwili dołączył do serca rozum, który ewidentnie mówił, że zwariowała chociażby rozważając propozycję Śmierci. Poczuła się przez chwilę tak jakby serce i rozum specjalnie kazali spojrzeć się w bezkresny błękit, aby się ogarnęła.
- Kocham cię.
Z tymi słowami Natalie wstała. Nie miała większego planu na spędzenie dnia, ale wiedziała jedno. Nie spędzi go z Castielem, a przynajmniej większości czasu. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Na tą chwilę Castiel był jedyną osobą, która mogła odwieść ją od coraz bardziej przekonującej myśli, która mówiła, aby przystać na pakt ze Śmiercią. Natalie wolała jednak zostać sam na sam z myślami, niż rozpraszać się, bo jeśli chciałaby podjąć taką, a nie inną decyzję... Nie byłaby w stanie.
Castiel zmarszczył brwi. To nie było w stylu Natalie, aby mówić kocham cię jeśli nic się nie działo. Miała w sobie to, że nie była zbyt wylewna co do uczuć. Castiel po prostu wiedział, że kocha go i nie musiał szukać potwierdzenia w postaci kilku słów. Kocham cię zazwyczaj było oznaką mentalnego załamania, ale też głównie pożegnania. W pośpiechu narzucił na siebie koszulę i bokserki. Chciał zatrzymać Natalie nim będzie za późno, ale nie zdążył. Ubrała się i wyszła zanim Castiel zdążył powiedzieć chociażby słowo.
CZYTASZ
| Salvation | Supernatural |
FanfictionKontynuacja TOM I: | Zagubione Dusze | Mija rok od kiedy Natalie poświęciła się, by uratować Castiela. Przez cały ten czas krążyła po świecie i odbierała życie ludziom, którym nadszedł czas. Podczas, gdy Natalie trzymała się z daleka od Winchesteró...