I rozdział

83 6 49
                                    

28 lipiec

*Perspektywa Moli*

Za miesiąc zaczynamy szkołę, a my nie mamy jeszcze wybranej szkoły. Wiem że możemy zostać w tej w której jesteśmy ale nie raz rozmawiałyśmy z Mią na ten temat i nie chcemy tam się już uczyć. Tam nie ma zajęć tanecznych. A my w szczególności chcemy śpiewać i tańczyć.

Idąc do garażu z przekąskami i piciem dla kapeli postanowiłam porozmawiać z siostrą.

- Ej Mia... Zastanawiałaś się może nad zmianą szkoły? Wiem że nie raz o tym rozmawiamy, ale...

- Tak - Mia mi przerwała, patrzę na nią że prawie oczy mi wyszły na zewnątrz. Ona tak nie robiła, nie przerywała nigdy nikomu - Ojejku przepraszam że Ci przerwałam ale wiem co chciałaś powiedzieć.

- Mia? Co się dzieje? - zdziwiłam się jej odpowiedzią, widziałam że coś jest nie tak....

- Co? Co ma się dziać? Wracając... Czytałam ostatnio regulaminy kilku szkół i żebyśmy mogły planować przyszłość z tańcem i śpiewem to myślę, że najlepszą szkołą była by Saint Marry.

- Dobra to na razie mamy plany z szkołą z głowy.... Mia to mów teraz co się dzieje. Wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć.

- Przecież wiem... Więc chodzi o....

- Dziewczyny! Chodźcie! - usłyszałyśmy męski głos przerywający Mii - Ile mamy na was czekać? - Gaspar przybiegł po nas - Myślałem że coś się stało, nie wracacie już od 10 minut. Nie sądziłem że zgubicie drogę do kuchni we własnym domu. Hahahaha

- Haha, śmieszne - powiedziałam ironicznie. Gaspar jest naszym najlepszym przyjacielem. Przyjaźnimy się z nim odkąd przeprowadziliśmy się do cioci.

Gaspar jest wysokim brunetem o pięknych brązowych oczach i pięknym uśmiechu. Nie dziwne że kiedyś zakochałam się w nim. Gaspar też świetnie gra na gitarze i pięknie śpiewa. Mieszkamy na przeciwko siebie. To on wpadł na pomysł żebyśmy stworzyli kapelę.

- O Gasparze, skoro już jesteś to powiedz Moli - powiedziała Mia przerywając mi wpatrywanie w niego.

- Czy ja o czymś nie wiem?

- T-tak... Moja mama dostała pracę w innym mieście i.. I będę się przeprowadzał...

- Co? Ty żartujesz? Powiedz że żartujesz - patrzyłam na niego prawie ze łzami.

- To może ja was zostawię - powiedziała Mia, ona jako jedyna wiedziała że Gaspar mi się podobał - pójdę do kapeli - uśmiechnęła się i wyszła niosąc przekąski.

- Nie żartuje... Za dwa tygodnie się wyprowadzam. Mamy już kupca na dom, zostały tylko formalności.

- Ale na pewno coś da się z tym zrobić!

- Nic się nie da, nie raz rozmawiałem z mamą. Wiesz jaka ona jest, jej nie da się przekonać, przecież wiesz, znasz ją - podszedł do mnie bo zauważył że zaczęłam płakać i mnie przytulił.

- No wiem... Ale musi być jakieś rozwiązanie. Przecież... - rozpłakałam się nie powstrzymując łez - My z Mią postanowiliśmy pójść do Saint Marry a tam jest internat więc...

- Moli ty serio musisz mówić o sobie nawet w tej sytuacji?! - odsunął się ode mnie.

- Ale Gasparze... Ja chciałam powiedzieć że...

- Nic już nie mów - poszedł ode mnie, jak prawie zniknął za ścianą to dokończyłam...

- Ja chciałam powiedzieć że byś mógł tam z nami zamieszkać i byśmy chodzili do jednej szkoły. Mógłbyś dostać stypendium albo naukowe albo wokalne... Byś mógł startować tak samo jak my po stypendium...

A co gdyby były dwie Cáceres?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz