IV rozdział

37 2 2
                                    

1 sierpnia

*Perspektywa Mii*

Dziś wylatujemy z Gasparem i Gabi do Włoch. Wstałam o 5:30 - Moli pół godziny po mnie. O 7:15 mamy wyjeżdżać na lotnisko. Z tego co Gaspar nam mówił to musimy być chwilę wcześniej dlatego tak szybko wyjeżdżamy.

Będę tęsknić za Alexem bo chwilę temu zaczęliśmy się spotykać a już go nie będę widzieć. Moli jeszcze nie wie o tym że jesteśmy razem

Zeszłam na dół o 6:45 już spakowana by zjeść śniadanie zrobione przez Isabel.

- Cześć Isabel.
- O jesteś już Mio. Siadaj i jedz, zaraz musicie wychodzić. A Moli gdzie?
- JUZ JESTEEEEM- krzyknęła schodząc ze schodów Moli.
- Masz szczęście bo już miałam wychodzić na górę - rzekła Isabel - siadaj jedz Moli.

Gdy zjadłyśmy śniadanie poszłyśmy ubrać buty wsiąść jakąś bluzę i wyszliśmy z domu. Po chwili byliśmy już pod domem Gabi i Gaspara.
Zapukałam do ich domu, otworzyła nam mama Gaspara.

- Dzień dobry - powiedziałysmy razem z Moli.
- Witajcie dziewczynki, wejdźcie. Gaspar i Gabi są na górze, zaraz zejdą.
- Dobrze - weszlysmy do domu i usiadlysmy w salonie na kanapie.
-Już jesteśmy! - krzyknął Gaspar.
- To jedziemy? - zapytał się tata Gabi i Gaspara.
- Tak! - krzyknęliśmy wszyscy.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko. Na miejscu byliśmy pół godziny po wyjeździe. Gdy już wszystko załatwiliśmy na lotnisku, czekaliśmy na nasz samolot.

*Perspektywa Moli*

Tata Gaspara rozdał nam bilety siedzieliśmy w trzech rzędach bo nie było wolnych miejsc obok siebie. Najpierw siedzieli rodzice Gaspara, później Mia z Gabi i na końcu ja z Gasparem.... Czy to dobrze że będę siedzieć z Gasparem przez całą podróż? Nie wiem... Ale zamienić się też nie chce dlatego nie będę marudzić i siądę obok niego. Najwyżej będę słuchać muzyki. To będzie dobry pomysł.

-Moli! - usłyszałam głos Gaspara - o w końcu, chodź idziemy już do samolotu - powiedział to ciągnąc mnie za nadgarstek.
Poczułam motylki w brzuchu.
- Nad czym tak myślałaś?
- O niczym takim, po prostu się zamyśliłam, chodź szybko bo zaraz nie polecimy! - wyciągnęłam mój nadgarstek spod jego ręki i zaczęłam biec.
- Ej no czekaj! I tak cię dogonię! - miał rację, dogonił mnie ale byliśmy już blisko jego rodziców.

Gdy doszliśmy do reszty Gaspar oparł się o mnie. Kiedyś zawsze się opierał ale odkąd ma dziewczynę poprzestał, ucieszyłam się gdy znowu się oparł. W końcu przyleciał nasz samolot.
Daliśmy bilety do kontroli i wsiedliśmy do samolotu, ja usiadłam pod oknem. obok mnie siadł Gaspar popatrzył się na mnie ale nic nie powiedział. Jeszcze piętnaście minut siedzieliśmy w samolocie czekając na odlot. Nic się nie odzywaliśmy do siebie i w ten sposób przysnęło mi się.
Nawet nie poczułam kiedy zasnęłam ale najwidoczniej Goasparowi też się przysnęło bo obudził mnie ciężar jego głowy na moim ramieniu. Na szczęście obudziłam się 10 minut przed wyładowaniem samolotu.

Lot minął bardzo szybko, wylądowaliśmy tak jak było planowane. Gdy wysiedliśmy z samolotu poszliśmy po nasze walizki. Tata Gaspara ogarniał taxi żebyśmy mogli dojechać do hotelu. Wraz z mamą Gabi wzięliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę zamówionej taksówki. 15 minut później byliśmy już w hotelu. Hotel był bardzo ładny, jeden z lepszych hoteli w których byłam. Pokoje były bardzo ładne. Ja miałam pokój z Mią a Gabi z Gasparem.

W pokoju znajdowały się dwa ogromne łóżka, wraz ze stolikiem i krzesłami nad którym wisiał duży telewizor. Była też łazienka w której znajdowała się wanna z prysznicem.

Gdy przyszliśmy do pokoju zaczęliśmy się rozpakowywać, nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- co robicie? - zapytała Gabi
- zaczęliśmy się rozpakowywać, ty tego nie robisz? - zapytała Mia
- ja się wieczorem rozpakuje, po co tracić czas.
- Właśnie, choćmy gdzieś się przejść, zobaczymy okolice - odezwał się Gaspar wchodzący do pokoju.
- no nie wiem, zmęczona jestem po tej podróży, poszłabym spać - powiedziałam.
- to idź spać - powiedział z ironią Gaspar - my idziemy tak?

Zirytował mnie

- gdzie się wybieracie? Dopiero przyjechaliśmy - powiedział tato Gaspara - nie no co wy macie takie miny? Żartowałem! Idźcie, ale wróćcie cali i nie pijani bo jutro cały dzień zwiedzaaamy.
- hahahaha dobrze - powiedzieliśmy razem.

Poszliśmy na długi spacer, pogadaliśmy i porobilismy zdjęcia. Tutaj jest cudnie! Na koniec poszliśmy jeszcze na pizze i wróciliśmy do hotelu około 21:00. Byłam wykończona, tak jak i reszta. Wykąpałam się i poszłam spać. Jeśli chodzi o Gaspara to czuję że lepiej będzie jak pozostaniemy przyjaciółmi...

-------------------------------------

Heeej!
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale nie miałam weny go kończyć, mam nadzieję że uda mi się częściej pisać te rozdziały!

Jeżeli wam się spodobało możecie zostawić gwiazdkę, pozdro!

727 słów

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A co gdyby były dwie Cáceres?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz