13

1.4K 155 158
                                    


Zbliżał się marzec, który był miesiącem pełnym radości. Harry i Louis codziennie wychodzili na spacery, spotykali się z przyjaciółmi i rodziną, natomiast na świecie pojawiło się dziecko Gemmy — uroczy Max, w którym brunet się zakochał. Przewijał go, bawił się z nim i przytulał się do niego, kiedy ucinał sobie drzemkę, czyli prawie cały czas. Louis przyglądał się temu z rozczulonym uśmiechem, obiecując partnerowi, że kiedyś adoptują podobne dziecko. Harry uśmiechał się wtedy jeszcze szerzej i całował ukochanego, mówiąc, że jest najlepszym, co go w życiu spotkało. 

Ale Harry nie mógł spędzać cały swój czas z dzieckiem, gdyż miał pracę, a Gemma i Michał również chcieli nacieszyć się swoją pociechą. Mężczyzna wychodził od nich z domu z miną zbitego szczeniaczka, narzekając, że jego siostra przesadza z tym, że przez niego nie spędza z własnym dzieckiem czasu. Louis komentował to jedynie cichym śmiechem i mocnym pocałunkiem. 

— Jak się dziś czujesz, kochanie? — zapytał Louis, kiedy Harry otworzył leniwie oczy po drzemce. Tego dnia szatyn musiał wyjść na pilne spotkanie w związku z zaprojektowaniem nowego wnętrza, co równało się z tym, że pierwszy raz od bardzo dawna brunet wrócił do pustego domu. — Jesteś tak przyjemnie ciepły, że sam zrobiłem się śpiący. 

— Możemy pójść jeszcze spać, bo dzisiaj jestem szczególnie zmęczony — westchnął, a następnie pochylił się, by go pocałować. Podniósł kawałek kołdry i przykrył nią Louisa, który wciąż był w jeansach. — Przytul się mocno i zamknij oczy. 

Odwrócił się do niego plecami, na co Tomlinson wykonał jego wcześniejsze polecenie. Nie mógł wyjść z zachwytu nad tym, jak piękny i miły do przytulania był Harry. Wcześniej bardzo rzadko tulił się z kimś do snu, jednak nie był w połowie tak usatysfakcjonowany jak w tamtym momencie. Pragnął pozostać w tej pozycji do końca swoich dni. 

— A zjadłeś coś czy poszedłeś od razu spać? — zapytał w półśnie Louis, przypominając sobie, że nie zdążył niczego ugotować przed wyjściem. 

— Naleśnika. 

— Harry, jeden naleśnik to nie jest dobry obiad. Zrobię ci na kolację tonę jedzenia i zjesz wszystko, żeby później wytoczyć się z kuchni — mruknął i przytulił twarz do karku mężczyzny. 

— Uhm, jak tam sobie chcesz. Idź już spać, Lou. 

— Nie mów mi, co mam robić.

— Ale sam chciałeś pójść spać i mnie nie denerwuj przed zaśnięciem — burknął nieprzytomnie Harry. 

— Ja też cię kocham, skarbie. 

Po tych słowach obydwoje odpuścili sobie dalszą konwersację, decydując się na upragnioną drzemkę. Przez całe czterdzieści pięć minut żaden z nich nie zmienił pozycji, więc kiedy się obudzili, Louis miał loki Harry'ego w ustach. 

— Masz szczęście, że masz dobry szampon — westchnął zmęczony, kiedy Harry odrobinę się odsunął i odwrócił w jego stronę. — Jabłkowy, co nie?

— Przepraszam, zapomniałem, że używasz tego męskiego head and shoulders — zaśmiał się, za co Louis uszczypnął go w bok. Harry wygiął się, po czym z uśmiechem zarzucił nogę na biodro ukochanego. — Tęskniłem za tobą. Nienawidzę, gdy musisz pracować w godzinach, w których ja nie pracuję. To zaburza mój cały grafik. 

— Ja też tęskniłem, skarbie, ale pomyśl sobie, że do końca kwietnia mogę robić wszystko w swoim własnym tempie, więc do piętnastej będę ze wszystkim wyrobiony. Co powiesz na romantyczne randki każdego wieczoru? — zaproponował, a Harry przewrócił oczami.

i was all over herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz