Rozdział 17

71 10 4
                                    

Hej Janusze!

Ehhhh... wiem, co mnie teraz czeka, ale.... ehhh.... no tak musi być. 

Sezon na "zabić Lilkę!" uważam na otwarty.

I ehhh... wiem, że jest wcześnie (przed 22), ale... dzieci proszę o opuszczenie w tej chwili tego rozdziału. 

Alert +18

***************************************************

pov Jimin

Niepewnie otworzyłem drzwi.

Potem wszystko wydarzyło się szybko.

Nawet nie zarejestrowałem, kiedy zostałem pchnięty na ścianę.

Usłyszałem tylko dwa słowa.

Jesteś mój.

I mokre usta przytknie zostały do tych moich.

W pierwszym szoku nie zareagowałem. Jednak kumulację się we mnie napięcie, której dzisiaj zostało spotęgowane przez kontakt z moją Sarenka, w końcu musiało wybuchnąć.

Oddałem namiętny pocałunek.

Odleciałem.

I to był mój największy błąd.

Bo nadal będąc owładnięty obecnością Jungkooka, mój mózg nie zarejestrował, że to... NIE ON.

Przekonałem się o tym, niestety dużo za późno.

Już po chwili byłem niesiony w kierunku kanapy, nadal namiętnie całując się z... NIM.

I nie zauważyłem, że to nie te usta.

Moje ręce niemal automatycznie zanurzyły się w ciemnych kosmykach, ciągnąć za nie, tak jak to lubiłem.

Odchylałem głowę, dając dostęp do mojej szyi.

Nie mogłem powstrzymać jęku.

Moje ciało błagało o ten rodzaj uwagi i zaspokojenia.

Totalnie oddałem się temu, czując mokre pocałunki i zasysanie na mojej skórze.

Kiedy leżałem już na kanapie, nic do mnie nie docierało. Była tylko ta upragniona przyjemność i... Moja Sarenka.

Tak bardzo za tym tęskniłem.

W ułamku sekundy leżałem już praktycznie nago, owładnięty masą pieszczot. JEGO ręce i usta były wszystkie, a ja tylko brałem co mi dawał. Jęczałem i wiłem się, szukając upragnionego spełnienia.

Kiedy otarł się o moje krocze, myślałem że eksploduje. I wtedy zarejestrowałem, że ON nadal jest ubrany. Stanowczo odepchnąłem go od siebie i szybko pozbyłem się jego koszuli. Zmieniłem naszą pozycję, abym to ja miał do niego pełen dostęp. Ustami badałem jego ciało. Było tak kuszące, ale jednak inne.

To powinno mnie zaalarmować.

Ale nic takiego się nie stało.

Tkwiłem w tym szaleństwie, zamykając oczy i rozkoszując się chwilą.

Miałem tyle sygnałów z zewnątrz, że coś jest nie tak, ale wszystkie ignorowałem. Pode mną był ON.

Moja Sarenka i nic innego się nie liczyło.

Nawet, jeżeli jego wielkość była zdecydowanie mniejsza i bez problemu mieściła się w moich spragnionych ustach.

Nawet, kiedy nie czułem tych długich palcy, zaplątanych w moich włosach, nadając rytm.

Black Eyes Angel - Druga część Sagi Eyes (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz