Lot do Midurai~

11 1 1
                                    

Dziś już był ten dzień wziełam plecak, szybko się ogarnełam i zadzwoniłam po taxi do lotniska. Było przed czasem a rzadko się to dzieje w moim życiu ;-;. Dobra wracając wsiadłam do samolotu i obok mnie siedział pewien chłopak, z tego co wiem też był z Tokyio i nazywał się Kamil. To imię znaczy „urodzony z wolnych rodziców" lub „chłopiec ze szlachetnego rodu". Lecieliśmy 8 godzin a wydaje mi się że nie mineło 3 godziny a co dziwniejsze jak wylądowaliśmy w New Delhi on miał jechać tym samym pociągiem ale na inną stacje. On jechał do Coimbatore a ja do Midurai czyli około 200km. Po locie godzinę po weszliśmy do pociągu i mu wytłumaczyłam jaki mam plan, on za to jechał do dalszej rodziny ale stwierdził że może mi pomóc. Bylam taka szczęśliwa bo powiem szczerze troszeczkę się cykam. Po chwili zauważyłam że on się różnił od innych z Japonii, nie był taki ponury był za to wesoły, śmieszy i nie narzekał na cały świat. Mineło już 10 godzin i była przesiadka do drugiego pociągu bo to prawie dwa dni jazdy.... W drugim pociągu kupiłam sypialne na dwa osobne łóżka na pół z Kamilem bo wyszło taniej. Poszliśmy do kuchni w pociągu było drogie jedzenie ale została mi tylko ta jedna bułka,2 soczki i jeden kit kat. Poszliśmy spać lecz byłam taka śpiąca a była dopiero 8 w Indiach a w Japonii powinna być już prawie 12 w nocy. 

Time skip 8 rano:

Obudziłam się i nadal byłam w tym głupim pociągu... jeszcze 5 godzin i kolejna przesiadka. W tym czasie Kamil już nie spał i przyniósł mi drożdżówkę UfU. Była ona z cynamonem i cukrem Mniami <3. Do tego jeszcze gorącą czekoladę :] (chciałabym tak w real :<<)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Kolejny rozdział jutro bo muszę się pakować pozdro Martę :>

Co gdyby na świecie nie było bólu~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz