x²x

384 28 19
                                    

— Scara, jesteś już gotowy? — zapytał Kazuha po skończeniu pakowania się. To już dziś oboje mieli rozpocząć pogróż do Inazumy. Beidou tak samo jak Scaramouche nie była za tym nagłym pomysłem jasnowłosego. Cieszyła się, że chłopak odważył się to zrobić, ale bardzo bała się tego co się stanie z Kaedeharą, a dokładniej bała się, że skończy on jak Tomo...

— Kazuha, przypomnę ci, że jeśli chcesz popełnić podwójne samobójstwo to możemy znaleźć inny sposób na to niż wracanie tam — powiedział przytulając plecy niższego. Nie za bardzo pamiętał jak wyglądała Inazuma, pamiętał to jak przez mgłę. Pamiętał tylko fragmentalnie swoje dzieciństwo oraz drzewa rosnące w Inazumie, mimo, że kiedyś codziennie je widywał to codziennie podziwiał na nowo ich piękno.

— za dużo czasu uciekałem, czas już wrócić na stare śmieci — powiedział wyrywając się z objęć chłopaka, spojrzał mu w oczy — Scara proszę przestań mnie namawiać do zostania tu, podjąłem już decyzję, wrócę tam nie ważne czy z tobą czy bez ciebie — powiedział unikając wzroku wyższego, wiedział, że to go  zdenerwuje.

— hm, a może ty wracasz tam po jakąś swoją dawną miłość miłość? Może chcesz mnie wymienić? Kim jest ta łajza? Gorou hmm, a może twój drogi kolega Heizou?? — zapytał łapiąc go mocno za podbródek. Był cholernie zazdrosny i podejrzliwy, no cóż wolał być pewny tego, że chłopak go nie zostawi ani nie zdradzi. Nie wytrzymałby tego... — a może przerzuciłeś się  znowu na dziewczyny, więc może młoda Kamisato albo ta  święta Sangonomiya??

— Scaramouche weź przestań, dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie i tak zostanie na zawsze — powiedział całując go w policzek, po chwili już założył buty i był gotowy do wyjścia — idziemy?

— jadę tam tylko, żeby wkurwić Raiden. — powiedział obrażony kierując się w stronę drzwi.

Ich mieszkanie świeciło pustkami, żaden z nich nie był pewny czy jeszcze tu kiedyś wrócą, nawet nie wiedzą czy przeżyją...

x x x x x x x x

— jesteśmy już  Inazume — powiedział Kazuha budząc Scaramouche ze snu. Już za chwilę oboje mieli powrócić do swoich "korzeni". — Scara, zobacz jak tu pięknie — powiedział rozglądając się dookoła.

— wow... Rzeczywiście tu ładnie... Ale nadal jebie ochydnymi rządami Raiden — powiedział cicho ciemnowłosy. — Kazuha, jeśli nie chcesz zostać od razu zabity trzymaj się mnie, jasne? — dodał, a jego chłopak tylko pokiwał głową.

Po pożegnaniu się z Beidou oraz jej całą załogą byli już gotowi, aby stanąć na lądzie. Było cudownie, niewiarygodnie piękne widoki otaczały ich, lecz ich zachwyt nie trwał długo, gdyż strażnicy rozpoznali Kaedehare. Scaramouche po zauważeniu tego złapał jego rękę podnosząc ją do góry. Spojrzał na strażników spod kapelusza chłodnym wzrokiem.

— k-ksiażę ty powróciłeś... — powiedział jeden z strażników kłaniając się, jako jedyny rozpoznał następcę tronu o ile jeszcze nim jest, mimo wsyztsko w czasie kiedy go nie było Ei zapewnegi go wydziedziczyła już że 100 razy.

— jeśli tylko podniesiecie rękę na niego, odetne wam ją osobiście — powiedział przyglądając się każdemu z nich.

— tak jest wasza wysokość — powiedzieli wszyscy  strażnicy niemal równo kłaniając się przez nim, wiedzieli, że po straceniu ręki, straciliby także prace, rodzine, a może nawet zostaliby wygnani. Żaden z nich tego nie chciał.

— rozejść się.

— wow nie sądziłem, że w taki sposób masz zamiar rozwiązać ten problem — odparł z podziwem jasnowłosy. — pamiętasz drogę do twojego kochanego domu?

— miejmy nadzieję — powiedział i zaczął kierować przed siebie.

---------------------------

NASTĘPNE BĘDĄ DŁUŻSZE, OBIECUJĘ-

w jednym komentarzu, który usunąłxm napisałxm, że do końca tygodnia chyba wrzucę rozdział- to było chyba tydzień albo może dalej nawet, więc stwierdziłxm, że wrzucę na razie to co mam-

Miłego dnia/nocy/itp!!

Powroty Są Trudne - Scarazuha/Kazuscara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz