To, czego się dowiecie w tej opowieści, jest wielką tajemnicą. Tylko ja i pewien człowiek wiemy, co się wydarzyło, choć wiele osób brało we wszystkim udział. Tak, wiem, pewnie nic teraz nie rozumiecie, jednak gdy poznacie tę historię, wszystko stanie się dla was jasne.
Był zwykły lipcowy wieczór. Jechałam samochodem z mamą i dwoma przyjaciółkami – Asią i Zosią. Wszystkie byłyśmy w świetnym humorze, bo udało nam się w końcu zamówić bilety na koncert ulubionego artysty – Nikolasa Brodnickiego. Wejściówki na jego występy bardzo trudno było zdobyć, ponieważ występował tylko w kameralnych miejscach, a chętnych na bilety było od groma. Cieszył się ogromną sławą i do tego był niesamowicie przystojny, a jak wiadomo, to jest ważny aspekt dla każdej nastolatki. Miałyśmy wrażenie, że nic nie jest w stanie zepsuć tego wieczoru. Nie wiedziałyśmy wtedy, co nas czeka...
Rozmawiałyśmy o piosenkach, jakie Nikolas może wykonać na scenie, kiedy podjechałyśmy pod budynek, w którym miał się odbyć koncert. Jak zobaczyłam, gdzie się znajdujemy, serce podeszło mi do gardła. Stałyśmy przed miejscem, gdzie w średniowieczu znajdował się dom zakonników. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dom ten uznawany był za nawiedzony. Podobno niektórzy ludzie znikali tam w niewyjaśnionych okolicznościach albo zostali znajdowani martwi, ale ich zabójców nigdy nie odnaleziono. Ponadto znajdował się tuż za cmentarzem i bardzo dziwnie wyglądał, był stary, drewniany, w dziwnym kształcie, jakby przekrzywiał się w dół. Wydało mi się bardzo dziwne, że występ Nikolasa znajdował się w takim miejscu. Jednak zarówno moja mama, jak i Asia i Zosia stwierdziły, że dramatyzuję. Poza tym widać było zjeżdżających się ludzi, co tylko utwierdziło je w przekonaniu, że nie ma się czego bać. Jak wiadomo, były też nakręcone na słuchanie idola i już o niczym innym nie myślały. Niemal w jednej sekundzie zaciągnęły mnie do środka.
W pierwszej chwili się bałam, ale po kilku sekundach cały strach zniknął, bo wnętrze tego budynku w ogóle nie przypominało jakiegoś domu strachów. Powiem więcej, czułam się, jakbym była w pałacu. Moją uwagę przykuły ogromne ściany holu w kolorze burgund oraz złote ornamenty przy suficie i na ścianach. Byłam zachwycona. Poza tym, to dziwne, ale miałam wrażenie, że już kiedyś w tym budynku byłam. Widziałam też zaskoczenie w oczach moich przyjaciółek i ogromne zaciekawienie mojej mamy. Szybko zapomniałam o moich wcześniejszych obawach i zaczęłam się kierować w stronę sali, na której miał odbyć się występ. Miała ona ściany w kolorze pistacjowym. Stało tam kilka okrągłych drewnianych stołów, przy każdym z nich po cztery krzesła. Wiele z nich już było zajętych, tylko jeden stół na końcu sali miał wszystkie miejsca wolne. Nie przeszkadzało nam to, bo sala nie była ogromnych rozmiarów i mimo wszystko mogłyśmy z bliska zobaczyć naszego idola. Poszłyśmy więc do tego stołu, zajęłyśmy miejsca i z niecierpliwością czekałyśmy na rozpoczęcie koncertu.
CZYTASZ
Zemsta zbierze żniwo zdrady
HorrorMartyna, Asia i Zosia - grupa przyjaciółek z liceum, postanowiły spędzić lipcowy wieczór na koncercie pewnego piosenkarza. Jednak kiedy dojeżdżają na miejsce, Martyna zaczyna wyczuwać pewne niebezpieczeństwo. Jak odkryte tajemnice zmienią życie przy...