| 8 |

255 11 1
                                    

Marinette
Siedziałam przy biurku i szkicowałam kolejny projekt, tym razem postawiłam na zaprojektowanie sukienki. Sukienka miała trójkątny dekolt, a rękawy były bufkami wykonanymi z tiulu. Cała była czarna, lecz przez ledwo widoczny brokat na tiulu i rozcięcie na nodze wyróżniała się spośród tłumu i nie jedna osoba zapłaciła by za nią miliony.

Często na imprezach byłam pytana skąd mam kreacje, miny pytających po tym jak dowiadywali się o twórcy tego arcydzieła były bezcenne. Ta akurat sukienka była tworzona na 18 urodziny mojego chłopaka, cała impreza miała odbyć się za dwa miesiące, a ja sukienkę miałam już z głowy. Prawie cała moja klasa była tam zaproszona, wiec czekałam tylko na zlot moich koleżanek z prośba o uszycie sukienki co mi schlebiało.
Gdy skończyłam szkicować podeszłam do szafy pełnej materiałów i innych rzeczy potrzebnych projektantom. Wszystko miałam dostępne w domu, brakowało mi tylko tiulu. Wzięłam swoją torebkę i zbiegłam na dół.
-Gdzie lecisz biedroneczko? - spytał mój tata.
-Po tiul na sukienkę. -odpowiedziałam gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić.
Chat grupowy z moimi przyjaciółkami WARIOWAŁ!
Odebrałam j usłyszałam okrzyk radości z ust Alyi.
-No nareszcie myślałyśmy, że nie odbierzesz!
-Co się stało, co wy takie podekscytowane?- zapytałam dobrze wiedząc jaka będzie odpowiedź.
-Wiesz..- zaczęła Alya.- za niedługo osiemnastka Luki..
-Matko, a ty zawsze tak wolno musisz?- krzyknęła Alix.-Chciałyśmy cie prosić o zaprojektowanie nam sukienek.
-Macie wyczucie czasu.- zaśmiałam się.- właśnie jadę po materiały wiec możecie decydować o kolorach. Zadzwonię do was jak będę na miejscu, do usłyszenia! -powiedziałam i się rozłączyłam.

-Chciałabyś może pieniądze? Nie wydawaj swoich oszczędności.- powiedział i dał mi wcześniej wspomniane pieniądze.
-Dziękuje! Kocham cie tato, lecę!- krzyknęłam zanim zamknęłam drzwi.

Mój cel był dość blisko mojego domu więc włożyłam słuchawki i powolnym krokiem skierowałam się do sklepu. Weszłam do sklepu już po 15 minutach, które poświęciłam na wymyślanie sukni dla Alyi. W moich myślach była w kolorach słońca, tak właśnie kojarzyła mi sie Alya, energiczna i pełna energii zawsze umiała pocieszyć, a kolory pasowały do jej wyglądu idealnie.

Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Alyi, wole rozmawiać z każdą osobno niż słuchać ich wrzasków.
-Hejka Alya! Mam już zarys w głowie twojej sukienki, myślałam aby przeważały w niej kolory ogniste, na przykład pomarańczowy, żółty i czerwony. Co sądzisz?
-Mari, rozumiesz mnie bez słów, też miałam taki pomysł, buziaki!
-Buziaki!- cmoknęłam w ekran i się rozłączyłam.
Podeszłam do stoiska z materiałami i rozejrzałam się w poszukiwaniu koloru pomarańczowego i żółtego, czerwony materiał miałam w domu wiec byłam spokojna. Wzięłam jeszcze kawałek złotego aby sukienka nie była zbyt nudna.
Spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość od Rosé.

Rosé
-Hejka Marinette, wychodzę na dwór z Juleka i nie mam czasu rozmawiać wiec mój wybór co do koloru to róż, zdaje się na ciebie z resztą.💞💞
-Oczywiście Rosé, miłego dnia. Czy Juleka mogłaby mi powiedzieć w jakim kolorze ona życzy sobie suknie?
-Fioletowy. -odpisała po chwili.

Tym razem wzięłam do ręki rolkę fioletowego materiału gdyż różowy miałam w domu.
Wybrałam numer do Mylene i po chwili usłyszałam jej cichy głosik.
-Cześć Marinette, jak idą zakupy?
-Świetnie, chciałam się ciebie spytać w jakich kolorach chciałaś suknie?
-Może być szary i biały, klasycznie.
-Dobrze, do zobaczenia w szkole.
-Papa!

Odszukałam materiały i zadzwoniłam do Alix. Byłam wręcz pewna, że będzie chciała kolor niebieski.
-Hejka Mari!- krzyknęła do słuchawki.
-Cześć Alix, jakie kolory ma mieć twoja sukienka?
-Niebieski będzie idealny, a jeszcze jedno! Proszę abyś zrobiła w tej sukience spodnie jeżeli byłoby to możliwe.
-Zrobię co w mojej mocy.

Wybrałam jeszcze kilka rzeczy których potrzebowałam, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Zakupy były dość ciężkie, a mój autobus spóźniał się już 15 minut. Założyłam słuchawki i skierowałam się w stronę domu. Po dość długiej drodze nareszcie znalazłam się u celu. Przekręciłam klucze w drzwiach i weszłam do środka. Przywitał mnie ciepły głos taty i mamy, przywitałam ich i skierowałam się do mojego pokoju. Wchodząc po schodach zobaczyłam Aurore Agreste wchodząca do salonu.
-Poszła już? -zapytała.
-Tak, pewnie będzie siedzieć na górze i projektować. -odpowiedziała moja mama.

Szybko odłożyłam zakupy i cicho zeszłam ma dół, co oni próbują przed mną ukryć? Przywitałam się z moimi zaskoczonymi rodzicami, Pani Agreste nie wyglądała na zestresowaną, wręcz przeciwnie! Wstała i podała mi rękę co również zrobiłam.
-Aurore Agreste.
-Marinette Dupain-Cheng.
-Dużo i tobie słyszałam, jak nie od twoich rodziców to od Adriena.- zaśmiała się.- Te ciasta które poleciłaś mojemu synowi były przepyszne, chciałam poznać ich autorkę ale nie było cię w domu.
-Rozumiem, miło mi.
Wzięłam napój i wróciłam na górę.

Za dużo wrażeń jak na dzień. - pomyślałam.

                                           ***

Kiedyś się znajdziemy ~ Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz