| 6 |

256 14 0
                                    

Adrien
-O hej Adrien! - powiedziała i wstała z krzeszla na którym odrabiała lekcje.
-Cześć Marinette! Słyszałem, że sprzedajecie tu najlepsze słodycze w Paryżu, jak i pieczywo. - zaśmiałem się nerwowo

-Miło mi to słyszeć, co chciałbyś kupić? - zapytała
-Jeżeli mogłabyś mi doradzić, byłbym wdzięczny.
-No dobrze, ja osobiście uwielbiam rogaliki, zawsze mam je w szkole, ale jeśli chodzi o ciasta to „projektantka" i „czarny kot" według mnie biją wszystkich na głowę, może to przez to, że sama wybierałam nazwy. - zaśmiała się.
-No dobrze to wezmę trzy rogaliki, dwie projektantki i dwa razy czarnego kota. Czym inspirowałaś się w nazwach bo muszę przyznać, że całkiem nietypowe, biorąc pod uwagę, że czarny kot przynosi nieszczęście.
-„Projektantka" ma odwzorowywać mnie, malina oddaje moją słodycz która Alya mi cały czas wypomina, a gorzka czekolada ma oddawać mnie w stosunku do Chloe, spytaj się Nina jak mnie opisuje. „Czarny Kot natomiast to mój przyjaciel z przedszkolnych lat, przed pierwsza klasa moi rodzice powiedzieli mi, że przeprowadzamy się do Paryża. Byłam za młoda i nie wzięłam nawet od niego numeru telefonu. Alya od dawna próbuje go znaleźć i nic z tego, mimo to zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu wiec to dla niego stworzyłam to ciastko.
-Ten przyjaciel musiał być naprawdę niesamowity skoro nadal po prawie 10 latach o nim nie zapomniałaś.
-Bo naprawdę był i wierze, że jeszcze go znajdę.- odpowiedziała podczas gdy ja wyciągałem portfel. - O nie, nie, nie! Na koszt firmy, dziękuje, że wstawiłeś się za mną na chemii.-uśmiechnęła się do mnie i podała mi słodycze.
-Dziękuje.- odparłem zaskoczony.
Jeszcze chwile patrzyłem na dziewczynę, była dość podobna do mojej biedronsi, i w dodatku miała dość podobna historie do mnie, a na dokładkę moim ulubionym zwierzęciem jest Czarny Kot. Granatowłosa wstała i zakręciła się w powietrzu idąc do telefonu który zaczął wibrować, kiedy ponownie usiadła z telefonem w ręku była uśmiechnięta od ucha do ucha, wyszukała coś na ekranie i wróciła do odrabiania lekcji, ale ważniejszy był dla mnie jej naszyjnik. Ten sam który dałem Mari. Czy to możliwe żeby moją biedronsią była właśnie dziewczyna przede mną? Szybko opuściłem piekarnie z milionem pytań w głowie, wsiadłem do samochodu i zostałem zawieziony do mojej willi.
Trzasnęłam drzwiami, czyżby moja mama to wszystko zaplanowała, nagły przyjazd do Paryża i nawet wspomniała o niej! A teraz kazała mi iść do piekarni na końcu miasta!
-MAMO! Wydaje mi się ze musimy porozmawiać!
-T-Tak synku? Co się stało? - zapytała cała zestresowana.
-Po co wysłałaś mnie do piekarni mojej koleżanki w klasie która jest na końcu miasta skoro mamy na przeciwko bardzo dobra piekarnie.
-No bo wiesz.- zaśmiała się nerwowo. - Moje przyjaciółki mi ja polecały wiec chciałam spróbować. Masz ciasta?
-Tak, mam. - podał ciastka mamie i wszyscy usiedli przy stole aby je zjeść.
-Co to za ciasta? - zapytała mnie.
-Projektantka i Czarny Kot.-odparłem wkładając kolejny kęs do buzi.
Moi rodzice spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać, moja mama była wręcz nie do opanowania.
-Co wam się dzisiaj dzieje? Mamo czy ty się dławisz?
-O nic nam chodzi koteczku, po prostu to bardzo PODEJRZANE. - podkreśliła ostatnie słowo.- Że dziewczyna o imieniu MARINETTE sprzedaje ci ciastko o nazwie CZARNY KOT.

Czyżby moja mama właśnie sugerowała mi kim tak naprawdę jest Marinette z mojej klasy? Nie No przecież skąd ma wiedzieć, że to ona... prawda?

-A jak miała na nazwisko Marinette?
-Dupa.(przepraszam💀💀) - już chciała odpowiedzieć gdy mój tata zaczął głośno śpiewać na co moja mama zasłoniła sobie usta ręką. - Dupa mariana. - poprawiła się śmiejąc nerwowo.
-Dobrze, czyli ma na nazwisko Dupain-Cheng? Zgadza się?
-CO!- krzyknęli oboje.
-Pstro!- włożyłem talerz do zmywarki i skierowałem się do swojego pokoju.

                                           ***

Kiedyś się znajdziemy ~ Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz