II.9.

557 28 18
                                    

16. Zaliczyć.

Olo się rozkręcił i zaliczył tego wieczoru jeszcze dwie przygody, tym razem już jeden na jeden. Przystojny, rosły, dobrze zbudowany, a przede wszystkim nowy facet musiał wzbudzić zainteresowanie towarzystwa, głównie jego żeńskiej części, oczywiście.

Do końca wieczoru szukałem wszędzie rudej żylety, ale nie trafiłem więcej ani na nią, ani na tego jej fircyka. A szkoda... Dołączyłem więc do jeszcze jednej zabawy w trójkącik, tym razem z dwiema kobietami. W tym układzie czułem się stanowczo pewniej niż kiedy przyglądał mi się jakiś facet.

Z pewnym momencie zgubiłem Olgierda, za to byłem tak zmęczony, że postanowiłem się położyć w pierwszym wolnym pokoju. Tak, mówiłem w pierwszym wolnym? Wcale nie łatwo było taki znaleźć. Co gdzieś zaglądałem, to były już zajęte łóżka, kanapy i nawet podłoga. Czasem w jednym miejscu leżało kilka osób. Wydawało mi się nawet, że gdzieś pod kobiecym ciałem mignął mi kawałek masywnego cielska mojego kolegi, ale nie miałem ani siły, ani ochoty go stamtąd wygrzebywać.

W końcu dotarłem do ostatniego pokoju, który na szczęście był na razie pusty. Ale przecież jeszcze niektórzy się bawili. Dla bezpieczeństwa zająłem sofę, bo obawiałem się, że jeśli położę się na łóżku, ktoś jeszcze do mnie dołączy, a nie chciałabym się obudzić w objęciach, w których nie zasypiałem. Otuliłem się tylko leżącym tam kocem i zamknąłem oczy. Tak, spanie w obcych miejscach zawsze było najtrudniejsze. Jednak wybierając się na imprezę, trzeba było zaliczyć wszystkie punkty programu. Nie było mowy o wracaniu po nocy w takim stanie zmęczenia, nie wspominając już o wypitym alkoholu – choć jak akurat z nim nie przesadzałem, bo wiadomo, jak działa stan upojenia na możliwości faceta. Im więcej promili we krwi, tym bardziej mu się... wydaje, że może. Niektórzy po dużej dawce alkoholu nie są w stanie osiągnąć spełnienia, a inni nawet wzwodu. Ja raz się tak załatwiłem, będąc jeszcze młodszym, i od tamtej pory alkohol na imprezach służył tylko lekkiemu rozluźnieniu.

Musiałem zasnąć jak kamień, bo nie słyszałem nic do samego rana, kiedy obudziłem się... w towarzystwie tej niesamowitej rudej żylety. Oczywiście to ona zajęła łóżko, ale spała tam zupełnie sama. Miałem doskonały widok na jej piękne ciało opięte seksowną sukienką. Bielizny chyba nie miała na sobie wcale. Poczułem, jak moje wspomnienia z wczoraj połączone z reakcją na jej widok przybierają namacalną formę ekstremalnego, wręcz bolesnego podniecenia. Ale spała. A ja nie miałem w zwyczaju dobierać się do obcej kobiety, która nie wyraziła na to zgody. Usiadłem na kanapie i zastanawiałem się też, gdzie podział się koleś, który ją bzykał pod tą ścianą. Był tu? Wyszedł? Przyjdzie jeszcze? A może już nie?

– Będziesz tak siedział i się gapił, czy przyjdziesz tu do mnie? – Usłyszałem nagle zachrypnięty głos.

– Do mnie mówisz? – Wolałem się upewnić.

– A jest tu ktoś oprócz nas?

– Może myślałaś, że jest.

– Nikogo nie było. Położyłam się tu w nocy sama.

Skoro tak, to podszedłem do łóżka. Miałem na sobie tylko bokserki, które w ogóle nie ukrywały mojej reakcji na nią.

– Widzę, że się dogadamy – wychrypiała znowu.

– Wszystko w porządku? – dopytałem, bo brzmiała, jakby bolało ją gardło.

– W porządku. Zawsze tak mam po imprezie. Mam bezsensownie wrażliwe struny głosowe.

– Uważam, że taka zachrypnięta kobieta z rana jest bardzo sexy – zajumaczyłem.

– Chcesz mi wypędzlować gardło?

Figury i układyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz