→ just let me throw up

316 27 86
                                    





tw zaburzenia odżywiania, wymioty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

tw zaburzenia odżywiania, wymioty



KOCHAŁA SZTUKĘ pod każdą niemal postacią, a oglądanie jej sprawiało, że serce się radowało. W zależności od dnia wielbiła raz mocniej muśnięcia pędzli na płótnie, a niekiedy zapach pozłacanych już starością książek. Do tego E/C tęczówki radowały się, gdy tylko Sebastian przyrządzał wszelakie potrawy. Gracja, z jaką wykonywał wszelkie czynności, sprawiała, że oczy tonęły pod najzwyklejszymi głupotami. Zaczynając od poszatkowania warzyw do ułożenia ich w boską kompozycję, ach! Kochała wielce przyglądać się, jak zręczne dłonie sprawiają, iż wszystkie talerze wyglądają jak skopiowane jeden do jednego.

Zapach, który unosił się z potraw równie bajeczny co wygląd, jednak smak? Och, w tym przypadku ciężko było jej cokolwiek powiedzieć. Przez większość czasu, kiedy to wpadała ot co z matką na herbatę, nie mogła spożywać słodkości. Jedyne co to pożerała je wzrokiem i wciągała dyskretnie zapach dania. Rodzicielka za to z chęcią i nawet jej porcje pochłaniała, co wyjątkowo drażniło dziewczynę. Jak tak piękną sztukę mogła marnować, by w żołądku wszystko stopiło się w jedność? Dlaczegoż to niszczyć coś tak idealnego?

Dzisiejszego dnia wyjątkowo jednak postanowiła spróbować jakiegokolwiek deseru, który kamerdyner zamierzał podać. Matka przymknęła nawet i oko, kiedy biszkopt o smaku nieba, polany truskawkami położył przed młodą kobietą. Wszystko ponownie prezentowało się cudownie, jakby wyjęte z obrazu i ożywione poprzez dłonie mężczyzny. Westchnęła błogo i z gracją zaczęła po kęsie jeść. Idealne danie rozpływało się po podniebieniu, lecz wyrzutów wciąż nie mogła się pozbyć. Z każdym kawałkiem czuła się gorzej, jakby to sztukę niszczyła zupełnie jak matka, a mimo to wyczyściła do czystości porcelanę.

Pogawędziła rodzicielka z Cielem, a później, kiedy to przeszło do interesów, zniknęli za wrotami do gabinetu hrabi. Y/N za to została sama ze służbą krzątającą się gdzieś po rezydencji. Brzuch wydał z siebie okrzyk, a w głowie się zakręciło. Było to jednak spowodowane zbyt szybkim podniesieniem się z miejsca, jednak nawet i to odebrała źle. Czyż może faktycznie dania te z wosku stworzone? Dlatego tak idealne w każdym calu? Dłonie zacisnęła na oparciu drewnianego krzesła, a do głowy przychodziły co nuż myśli gorsze. Co, jeśli matka pozwoliła, by położyli talerz, lecz był to test? A teraz oblała go zbyt łatwo i kara czekała ją za chciwość jej?

Zerwała się od razu i pobiegła do góry. Cud, że nogi nie zahaczyły o suknie, a zęby wciąż były na swoim miejscu. Wleciała wręcz do często zajmowanego pokoju, szarpiąc niemal rękawy zwykłej sukni. Matka wyjątkowo miała tak dzień dobry, iż pozwoliła Y/N założyć jedynie materiał na siebie. Dziewczyna, drąc prawie kosztowne szaty, zsunęła je z ciała, by wnet przekroczyć próg łazienki. Drzwi zostawiła otwarte, by światło słoneczne pomogło w widzeniu, a chwilę później głowa zawisła nad toaletą. I wstydu mało już było, dlatego to wnet pukanie do drzwi dobiegło. L/N spięła się cała, próbując zasłonić materiałem, krzyknęła, by nie wchodzić. Czy jednak znaczyło to, iż głupia była? Nie, mimo wrzasku wiedziała że Sebastian i tak wejdzie, dlatego poddała się i jedynie przytrzymała suknie przy piersiach.

𝐁𝐋𝐀𝐂𝐊 𝐒𝐔𝐈𝐓 ; sebastian m. x reader [one shots]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz