Po spaleniu kolejnego szluga, zeskoczyłam na balkon Mici. Na szczęście był otwarty, ale dziewczyny nie było. Zaczęłam po kolei sprawdzać wszystkie pomieszczenia. Nie było nikogo! Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. Dom nie był wielki, mniejszy od mojego, ale był ładny i przytulny. Otworzyłam lodówkę. Była pełna pysznego jedzenia. Nie jem dużo, może to przez moją małą przenośną lodóweczke. Znalazłam chleb i zrobiłam sobie kilka pysznych kanapek. Raczej się nie obrazi. Wzięłam butelkę coli i poszłam do pokoju dziewczyny. Włączyłam telewizor. Dawno nic nie oglądałam. Byłam w niebie! Nikt mi nie przeszkadzał przez 3 godz. Potem usłyszałam brzęczące klucze przy drzwiach. Wyłączyłam telewizor, pustą litrową butelkę po coli wrzuciłam za łóżko, a talerz pod poduszkę i sama weszłam do szafy. Po chwili usłyszałam.
-Jestem... jesteście? Wróciliście z pracy? Ehh znowu sama.-Słyszałam jak Mica wchodzi po schodach i do swojego pokoju. Zamknęła swoje drzwi na klucz i włączyła telewizor. Teraz moja kolej. Otworzyłam szafę, wyjełam klucz z drzwi i stanęłam na przeciwko wystraszonej dziewczyny.
-Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Klucz wyjęłam żebyś nie uciekła i mnie wysłuchała. Nie znasz mnie, nie chodzę do szkoły, do pracy, ani do sklepów. Mieszkam na obrzeżach miasteczka i znam twoją siostrę...-dziewczyna spojrzała na mnie z zainteresowaniem, ale również i przerażeniem.
-A-a-ale ona n-nie żyje.
-No wiem. Mieszkam z nią. Jeszcze z Lisą, Brunem i dziadkiem Jerrym.
-Ale Jerry też nie żyje! Każdy słyszał jego historie.-Dziewczyna zbladła.
-Posłuchaj mnie. Widzę, słyszę i czuję duchy od kąd pamiętam.
-To nie możliwe! Wrabiasz mnie!
-Wcale nie. Te akta ma tylko policja i ośrodek adopcyjny. Lisa to wykradła bo jest duchem.-Wyjęłam z torby papiery i podałam je Mice.-To co Saczi? Wierzysz?
-Już nie jestem Sacziues.. tylko Milus.
-Gówno prawda! Sacziues się urodziłaś i nią będziesz!
-To ja mogę? Mogę zobaczyć siostrę?
-Z tym będzie problem. Ale ona może pisać na kartce a ty do niej możesz mówić. Nie znam nikogo innego kto umiałby gadać ze zmarłymi i ich widzieć.-Usiadłam obok niej.
-Jaka ona jest?
-Suzi? Hmn wiesz... ona ma nadal 9 lat, ale jest bardzo dojrzała i kocham ją jak siostrę.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć.
-Ona za Tobą bardzo tęskni i chce porozmawiać.
-Ale.. ale to nie prawda. Kłamiesz! Ona zmarła i już jej nie ma!-Zaczęła krzyczeć więc dałam jej klucz od pokoju.
-Mieszkam w opuszczonej willi na obrzeżach. Jest tylko jedna więc na pewno wiesz która. Chcesz to przyjdź i jak o tym komuś powiesz...-Wyjęłam z torby wielki nóż, wyszłam na balkon i na dach. Wkurwiło mnie to zachowanie. Chciałam tylko pomóc. Poskakałam jeszcze po dachach, zabiłam mężczyznę, który okradał starsze panie i wróciłam do domu. Suzi od razu przyleciała mi na spotkanie.
-Jak to przyjęła? Co mówiła? Ucieszyła się? No powiedz coś!
-Wiesz.. Suzi ona nie chciała uwierzyć i..-Spojrzałam na jej smutną minę.-Znaczy najpierw się ucieszyła, ale nie wiem czy przyjdzie. Przepraszam cię, na prawdę chciałam ci pomóc.
Wybiegłam do ogiera, wsiadłam na niego i z miejsca ruszyłam galopem. Byłam zła. Chciało mi się płakać. Suzi tak bardzo kocha siostrę, tak bardzo chciała ją znowu zobaczyć. W końcu łzy zaczęły mi lecieć strumieniami. Nie widziałam gdzie jadę. Nagle coś wystraszyło konia. Spadłam z niego i poczułam ogromny ból w nodze. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami i.. zemdlałam. Obudziłam się w moim starym miasteczku Cowster w drewnianym, dosyć nowym domu. Wyjrzałam przez okno. Egro stał przed domem w zagrodzie z innymi końmi. Klatkę piersiową miałam owiniętą bandażem, na dole tylko majtki, a nogę miałam w gipsie. Nie wiedziałam u kogo jestem. Próbowałam wstać, niestety ból był za silny. Już miałam upaść, ale ktoś mnie złapał i wziął na ręce.
CZYTASZ
To tylko krew!
ParanormalOpowiada o historii dziewczyny, która nie ma nikogo... prawie... jej przyjaciółmi nie są ludzie. Tak jakby