Rozdział 1

3K 63 12
                                    

pov.Vanessa

-Pope - zaczęłam cicho, gdy weszliśmy na mój podjazd. To wszystko zmotywowało mnie do skoszenia trawy, Pope na szczęście mi w tym pomógł, bo sama robiłabym to tydzień, jak nie lepiej - Naprawdę nie chcę tam jutro wracać.

Przed chwilą byliśmy u mojej babci na obiedzie. Okazuje się, że babcia Morgan ma słabość do Pope'a, strasznie go polubiła. Była zafascynowana tym, jak opowiadał jej o tym, że chciał studiować kryminologię, wypytywała go o wszystko, co z kolei ewidentnie połechtało jego ego, non stop się uśmiechał. Na chwilę obydwoje mieliśmy spokój od tego całego gówna, które się ostatnio działo.

-Ja też Van, ja też - westchnął zamykając za sobą drzwi - Oglądamy coś?

Jesteśmy praktycznie nierozdzielni od tych ostatnich pięciu dni. Gdzie jestem ja, jest też Pope, gdzie jest Pope, jestem ja. Razem jemy, oglądamy, surfujemy, właściwie wraca do domu tylko na noc, żeby jego rodzice się nie martwili. Przychodzi do mnie z samego rana, gdy się budzę, to siedzi już obok mnie z jakąś książką, albo podręcznikiem. Tak teraz wygląda moja nowa rzeczywistość.

Stara się cały czas zajmować czymś nasze głowy, co jest naprawdę bardzo kochane i pomocne, bo momentami bywa ciężko. Codziennie wymyśla nam jakieś nowe zajęcia, albo uczy mnie jakiś nowych rzeczy związanych z kryminologią, albo niestety, matematyką. Pomagamy sobie nawzajem. Cały czas staram się uśmiechać i śmiać z jego żartów, żeby było mu miło, co chyba mi wychodzi. Obydwoje w końcu widzieliśmy co zaszło między JJ'em i Kiarą.

-Możemy, albo chodźmy posurfować - zaproponowałam, bo gdyby nie to, że robiliśmy to dwa dni temu, to tak naprawdę czuję się, jakbym nie robiła tego od lat. To wszystko, cała ta zabawa, zeszła na drugi plan, przez szukanie skarbów - Mogę ci pożyczyć deskę mojego taty - jakiś czas temu znalazłam ją w garażu, deski mamy niestety nie znalazłam.

- Zajebiście - odparł przyglądając mi się z uśmiechem - Masz może też jakieś kąpielówki? - zapytał wstając z sofy.

- Coś się znajdzie - odparłam kierując się na górę.

Znalazłam w szafie rodziców kąpielówki taty, były strasznie oczojebne, ale Pope'owi się spodobały, a to najważniejsze. Ja założyłam brązowe bikini. Z ręcznikami opuściliśmy dom i poszliśmy po deski. Plaża tuż za domem to ogromny plus, bo dwie minuty i tak naprawdę jestem w wodzie, nie muszę nigdzie jeździć i nikogo tu raczej nie spotkam, chyba że ktoś się wkradnie. Co jest raczej mało prawdopodobne.

-Kto ostatni w wodzie ten gotuje obiad - zaśmiałam się wbiegając do wody. Mina chłopaka mnie rozwaliła, wyglądał jak dziecko, któremu rodzic zabrał słodycze - Oj Pope wybacz, musiałam - z uśmiechem lekko wzruszyłam ramionami.

- Nie wybaczam - powiedział kładąc się na desce - Nie lubię robić obiadów, mogę kolację? - skinęłam głową - Kto ostatni złapie falę ten robi obiad! - zaśmiał się ruszając na falę - Ha wygrałem! - wydarł się, stojąc na desce.

- A kop się - odparłam z uśmiechem na twarzy.

Nie sądziłam, że to właśnie Pope będzie mi w stanie aż tak pomóc, bo na początku nasza relacja nie wyglądała na taką, którą można by było jakoś bardziej rozwinąć, a teraz nie wyobrażam sobie tych pięciu dni bez niego. I dopiero teraz widzę, że naprawdę bym żałowała, gdybyśmy się bardziej nie zaprzyjaźnili. Jest zajebisty.

Obydwoje staramy się udawać, że jest okej. Tylko rzeczywistość kiedyś w końcu przychodzi, ja nie mogę spać, a Pope ... Pope uderza w co popadnie gdy nie patrzę, ma porozcinane od tego knykcie. Przez większość czasu udaje nam się żyć tak jak wcześniej, a przynajmniej podobnie do tego, jak było wcześniej. Upamiętniliśmy też śmierć John'a B i Sarah, co trochę pozwoliło nam umiejscowić te wszystkie emocje i nerwy w konkretnym miejscu i czasie.

Try to survive / JJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz