1. Moris i domek na drzewie.

249 19 63
                                    

Jedenaście lat wcześniejLos Angeles, 3 lipca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jedenaście lat wcześniej
Los Angeles, 3 lipca.

Tata dostał awans.

Dowiedziałam się o tym, kiedy mama Dell i Rue - bliźniaczek, z którymi się przyjaźniłam, odprowadziła mnie pod drzwi mojego mieszkania po wspólnej zabawie na osiedlowym placu zabaw.

Rodzice siedzieli na jasnej kanapie w kwiaty, żywo o czymś dyskutując. Widziałam ich przez uchylone drzwi do salonu. Nawet nie zauważyli, że wróciłam do domu.

– Mamo? Tato? Pani Byrne odprowadziła mnie do domu! – Oznajmiłam, siadając na wycieraczce, żeby zdjąć z nóg białe trampki na rzepy. Od momentu, kiedy poinformowałam ich o swojej obecności, rozmowy przycichły. Zerwałam się na równe nogi, po czym popędziłam w stronę rodziców, a moje białe, wykończone koronką skarpetki ślizgały się po drewnianych panelach. Wpadając do pokoju dziennego, bez namysłu wskoczyłam na kanapę, usadawiając się pomiędzy dorosłymi. Tata wciąż ubrany był w elegancką niebieską koszulę, o kilka tonów ciemniejszy krawat i jeansy. Do paska spodni miał przyczepioną swoją policyjną odznakę. Palce miał ułożone na skroniach i lekko je masował.

Chyba stało się coś złego – pomyślałam i przytuliłam się do boku tatusia, by poprawić mu humor. Złota odznaka lśniła mi przed oczami. Marzyłam, by kiedyś też taką mieć.

– Coś się stało? – Dopytałam, mocniej ściskając mężczyznę o piaskowym kolorze włosów oraz błękitnych - dokładnie takich samych jak moje - oczach. – Byłam niegrzeczna?

– Ależ skąd, nie wygłupiaj się, dziecko – zapewniła mama, głaszcząc mnie po moich złotych włosach uczesanych w dwa kucyki. – Tato będzie teraz ważniejszym człowiekiem w swojej pracy.

To chyba dobrze – uświadomiłam sobie. Kiedy na twarz mamy wpłynął uśmiech, ja też się wyszczerzyłam. Tata będzie jeszcze szczęśliwszy niż teraz.

– To znaczy, że teraz będziesz łapał jeszcze więcej brzydkich ludzi, tato? – Wlepiłam spojrzenie w mężczyznę z lekkim zarostem.

– Tak, Stokrotko. Będę ich łapać coraz więcej, aż w naszym nowym mieście nie będzie ani jednej złej osoby! Żaden zbir w Moris i San Francisco mi nie umknie, kiedy będę na posterunku! – Wypiął dumnie pierś.

– Ale jak to w nowym mieście? Nie będziesz już pracować w Los Angeles? – Zmarszczyłam brwi i wydęłam usta. – Nie będziesz już z nami mieszkać?

Niczego już nie rozumiałam.

– Oczywiście, że będę, córciu! Przeprowadzamy się do nowego miasta!

Przeprowadzamy. Się. Do. Nowego. Miasta.

Co za dziwne zdanie, takie nieprawdopodobnie szalone – pokręciłam główką, wysoko unosząc brwi.

Zagadkowa trylogia: TroubleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz