22

9.6K 649 11
                                    

Gdy Harry mi odmówił, zaczęłam lekko panikować. Nie chciałam spotkać moich przyjaciół, ponieważ wyśmialiby mnie i najpewniej mogłam się pożegnać z moją zdobytą reputacją. Handel narkotykami równał się z ich obecnością, więc byłam przekonana, że wszystko, co za chwilę mnie spotka, będzie największym upokorzeniem mojego życia.

- Sprawdź w mojej kurtce, czy wziąłem dokumenty - słyszę po kilku chwilach, co nieco mnie dziwi.

Jeszcze 20 kilometrów temu chciał mnie trzymać od siebie z daleka i najlepiej abym była w kaftanie bezpieczeństwa.

Prycham na jego słowa, jednak posłusznie sięgam ręką do jednej z kieszeni jego okrycia. Gdy czuję pod swoimi opuszkami śliski przedmiot, biorę go do ręki i wyciągam ze środka. Zaczynam przeglądać dokumenty chłopaka, zaczynając od prawa jazdy kończąc na legitymacji członkowskiej klubu dla gejów.

Oczywiście żartowałam, ale nie mogłam się powstrzymać od swoich narzucających się myśli.

- Mam nadzieję, że twój śmiech oznacza, że znalazłaś dokumenty. Przeważnie ludzie zachowują swoje rozśmieszenie, aż nie będą przy moim boku. Moje zdjęcia są koszmarne - komentuje mój krótki śmiech, a ja momentalnie przestaję się uśmiechać. Uważnie patrzę jeszcze raz na małe kawałki plastiku i przyglądam się zdjęciom.

- Gdybyś zobaczył mój dowód, umarłbyś ze śmiechu - komentuję, gdy przeglądam po kolei różne strony. Szczerze, to jego zdjęcia były dobre i nie mogłam się do niczego przyczepić. Wyszedł normalnie na wszystkich odbitkach. W przeciwieństwie do mnie.

- Już go widziałem i jakoś żyję. Ledwo, ale żyję - słyszę jego śmiech, przez co również rozśmieszona klepię go lekko w ramię, aby zaprzestał swoich słów. Nie musiał tego potwierdzać, ponieważ to jedynie wywołało na moich polikach lekkie rumieńce. Nie lubiłam rozmawiać o sobie, wtedy zawsze byłam skazana na obelgi i różne komentarze na temat tego, w jaki sposób robię niektóre rzeczy. Nie lubiłam być pouczana.

- Dzięki - burczę i spoglądam za okno, gdzie widać już kilka policyjnych wozów. Momentalnie przypominam sobie o swoich przypuszczeniach i spinam się lekko na swoim siedzeniu.

Mam nadzieję, że Harry będzie mi kazał zostać w samochodzie tak jak zawsze.

- Pamiętaj. Bądź cicho, nie wychylaj się i pod żadnym pozorem nie wychodź na zewnątrz - stajemy na opuszczonym parkingu, kilkadziesiąt metrów od miejsca zabezpieczonego przez policję. Kiwam głową na słowa policjanta, jednak większą uwagę zwracam na osoby, które zostają wyprowadzane z bloku.

Wypuszczam szybko powietrze, gdy nie zauważam wśród nich żadnych moich znajomych.

Dzięki Bogu.

Nudny, nudny... ale w kolejnym rozdziale rozwinie się ta akcja z tego rozdziału. .. więcej opisów obiektów i osób

Mam nadzieję, że będziecie na to czekać. .. bo wątpię, że tym rozdziałem was do czegokolwiek zachęciłam xD

Policeman // h.s. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz