Rozdział 1

187 8 1
                                    

*Pov* Capela

Radio

Capela: 103 status 1
Hank: cześć Capela
Capela: dzieje się coś dziś
Hank: mieliśmy jednego jubilera ale tak to spokój
Capela: Ok

Zszedłem na podziemny parking wsiadłem do mustanga i pojechałem na patrol po 30 minutach przyszło powiadomienie o napadzie na jubilera

Capela: 103 na ostatnie 10-90
Hank: 110 również reaguje

Pod jubilera podjechały 3 jednostki w tym SEU i dodatkowo helikopter

Hank: przejmę negocjacje

*Pov* Hank

Hank: witam porucznik Hank Over numer odznaki 110
Negocjator crime : no witam mamy 5 zakładnków jest nas 4 chcemy wolny odjazd brak helki na 2 minuty oraz brak kolczatek
Hank: dobrze przekażę na radiu

Oddaliłem się kawałek

Radio

Hank: przekazuje żądania napastników chcą brak helikoptera na 2 minuty i brak kolczatek
Capela: Dobra przekaż że zgadzamy się i zapytaj za ile będą wychodzić
Hank: zrozumiałem bez odbioru

Podchodzę spowrotem do napastników

Hank: zgadzamy się na wasze żądania za ile będziecie gotowi wychodzić

Negocjator: za 30sekund wyjdziemy

Hank: Dobra wypuście 4 zakładników a z tym ostatnim sobie wyjdziecie

Napastnicy wypuścili zakładnków i wolna jednostka zajęła się z nimi

Radio

Capela: przydzielam jednostki U1 Mustang
U2 Jester U3 Victoria dojedzie gdy skończy z zakładnikami
Hank: zrozumiałem

LSPD Wsiadło do pojazdów i czekali aż napastnicy wyjdą. Chwile później z pod jubilera wyjechaliśmy za shafterem przejeżdżaliśmy wąskimi uliczkami a później dołączyła helka po 15 minutach pościgu pojazd zatrzymał sie i wysiadło 4 napastników i zaczęła się strzelanina

Radio

Hank: potrzebne wsparcie na ostatnich strzałach
Monthana : udzielę wam wsparcia będę za jakieś 2 minuty wytrzymajcie
Capela: postaramy się ale nie obiecuje

Chwile później usłyszałem głośny huk i szczęk metalu upadającego na ziemie odwróciłem wzrok i ujrzałem powiększającą się plamę krwi na koszuli Capeli

Capela: Hank.... powiedział capela przed tym jak upadł na ziemie I stracił przytomność

Radio

Hank: monthana pospiesz się Capela dostał w brzuch mocno krwawi
Monthana: o kurwa jestem już za rogiem

Chwilę później padł ostrzał z pleców napastników był to Gregory i Mia którzy zaczęli ostrzał w napastników
Podczas tej zawieruchy dojechała jeszcze Victoria ktora skończyła sprawę zakładników. Ja zacząłem tamować krwawienie rany Capeli. Parę chwil później strzały ucichły a Monthana I Mia zabezpieczali rannych napastników. Wezwałem EMS który podjechał na miejsce 4 minuty później. W momencie gdy medycy zajmowali się Rannym Capelą ja podbiegłem i pomogłem zabespieczyć napastników.

Po transporcie na szpital Capela trafił na operacyjną. Ja chodziłem po korytarzu usłyszałem dzwonek telefonu jakiś telefon leżał na korytarzu dzwonił kontakt ,,kryminalistka" odebrałem więc

Hank: halo
Nina: halo kto mówi ?
Hank: porucznik Hank Over numer odznaki 110
Nina: a gdzie Capela chciałam z nim pogadać
Hank: Dante Capela leży na sali operacyjnej
Nina: o Jezu a co się stało
Hank: strzelanina

Rozłączyła się. Wsadziłem telefon do kieszeni i usiadłem na krześle. Chwile później z sali obserwacyjnej wyszedł Monthana.

Monthana: napastnicy ogarnięci za niedługo możemy ich wieźć na komendę
Hank: to dobrze dzięki wogóle za ratunek Grzesiu
M: nie ma problemu

Po 20 minutach Grzesiek i Mia spakowali napastników do radiowozów i pojechali na komende Ja zostałem. chwile po odjeździe z poszukiwanymi przyjechała Nina i podeszła do mnie.

Nina: gdzie jest Capela ?
Hank: a kim pani jest ?
Nina: Nina Garcone
Hank: siostra dii
Nina: tak a coś wiadomo odnośnie Dantego
Hank: niestety informacje moge podać tylko rodzinie
Nina: Hank no weź. Przynajmniej powiedz w której sali będzie leżeć
Hank: na sali obserwacyjnej A
Nina: dziękuję

Po godzinie siedzenia w szpitalu musiałem pojechać na napad

*Pov* Capela

Po 2 godzinach moja operacja się zakończyła zostałem przeniesiony na salę obserwacyjną. Niby byłem w śpiączce ale wszystko słyszałem. Nina siedziała na krześle obok łóżka

Lekarz: pani jest kimś z rodziny
Nina: jestem znajom....... dziewczyną pacjenta
Lekarz: zatem przyniosłem wyniki badań. Wszystko jest okej ale nie możemy go wybudzić bo to mogło by pogorszyć jego stan
Nina: rozumiem
Lekarz: ale pani wie że on może się już nie wybudzić
Nina: tak

Lekarz poszedł a Nina chyba zaczęła cicho płakać złapała moją ręke delikatnie ją ścisnąłem.
7 godzin później była późna godzina nocna delikatnie otworzyłem oczy widziałem śpiącą Nine ktoś dał jej koc który delikatnie z niej spadł. Delikatnie się podniosłem i przykryłem ją spowrotem ona się przebudziła

Nina: Capela jak się czujesz. Powiedziała przeciągając się
Capela: lepiej bo ty tu jesteś. Delikatnie się uśmiechnąłem
Nina: jak to się stało
Capela: Napastnicy z napadu strzelanina
Nina: musisz uważać
Capela: nic nie poradzę taki mam zawód
Nina: no ale cieszę się że żyjesz
Capela: ta ja też

Nina oparła się o oparcie krzesła i przykryła kocem patrzyła się na mnie

Capela: wygodnie ci na tym krześle
Nina: nie za bardzo
Capela: chcesz się położyć obok
Nina: pewnie

Przesunąłem się w bok a Nina położyła się obok mnie po chwili zasneliśmy ktoś zrobił nam zdjęcie i wysłał do dii.

*koniec 1 rozdziału*

Życie w Los SantosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz