Rozdział 3

70 7 0
                                    

*Pov* Capela

Obudziłem się w szpitalnym łóżku obok łóżka Stała Nina Monthana I Hank

Monthana: Capela halo słyszyszysz nas
Capela: co się stało gdzie ja jestem
Hank: mieliśmy strzelanine pamiętasz

Ja wciąż oszołomiony rozglądałem się po sali

Monthana: Capela byłeś w śpiączce przez miesiąc myśleliśmy że się nie obudzisz
Capela: Co jak to
Nina: co jakiś czas odwiedzałam cie

Podniosłem się do pozycji siedzącej

Capela: kurwa muszę nadrobić wydarzenia

Wstałem z łóżka rana po postrzale się zagoiła wyszedłem ze szpitala na początku oślepiło mnie słońce

20 minut później poszedłem po wypis i pojechałem mercedesem pod apartamenty. Wysiadłem z samochodu i udałem się do mieszkania. Przebrałem się w mundur PD i pojechałem na komendę

Pisicela: Siema Capela jak tam zdrowie
Capela: powoli się kuruje
Pisicela: czyli wpadniesz na imprezę
Capela: jaką imprezę
Pisicela: No wszyscy będą impreza jest w rezydencji nie opodal plaży
Capela: pewnie wpadnę na chwile ale muszę nadrobić cały miesiąc życia
Pisicela: spoko wszystko masz w tablecie jak coś
Capela: Dobra lecę cześć Janek

Odszedłem do zbrojowni wziąłem Glocka Radio GPS'a BodyCam'a i parę ważniejszych rzeczy. Zszedłem na podziemny parking i wsiadłem do mojego SEU I wyjechałem na patrol.

Po paru godzinach patrolu nadszedł wieczór przyjechałem spowrotem na komendę patrzyłem jak ludzie zbierali się na imprezę. Nagle ni stąd ni zowąd podszedł do mnie Thomas Shelby

Shelby: siema Capela co ty jeszcze nie gotowy
Capela: chyba nie idę nie mam po co i nie mam z kim więc albo wieczór spędzę w apartach albo pojeżdżę sobie autem
Shelby: nie ma mowy przebieraj się idziemy
Capela: daj spokój nie chce mi się
Shelby: ale nie masz nic do gadania
Capela: ehhh No dobra daj mi 10 minut
Shelby: Dobra czekam

Poszedłem się przebrać wybrałem zwykłą szarą bluzę z kapturem I czarne jeansy do tego czarno białe trampki

Zszedłem do Shelby'ego i pojechaliśmy na imprezę. Kiedy dojechaliśmy Shelby zaginął gdzieś w tłumie ja za to zaciągnąłem kaptur I podszedłem do stolika z alkocholem wziąłem piwo I oparłem się o barierkę patrząc się na ocean. Odwróciłem się i spojrzałem w tłum wypatrzyłem Erwina , Grzecha , Die , Heidi , Hanka i Effy wszyscy się dobrze bawili no poza mną i paroma osobnikami. Myślałem nawet by się zerwać i pójść do miasta ale podszedł do mnie dia

Dia: Siema Capela jak się spało
Capela: nie denerwuj mnie
Dia: Dobra spokojnie chyba nie bawisz się za dobrze
Capela: jakbyś zgadł gdzie twoja siostra
Dia: Capela miałeś się odwalić od Niny ale faktycznie miała być tu
Capela: to możemy jej poszukać
Dia: Dobra to chodz

Poszedłem z dią poszukać Niny miała wyłączony telefon nagle dia dostał SMSa z lokalizacja GPS i dopiską ,,tu czekamy jeśli się nie zjawisz twojej siostrze stanie się krzywda". Wsiadliśmy do Kriegera i pojechaliśmy na miejsce

Dia: mam nadzieję że jak dojdzie do strzelaniny to pomożesz a nie będziesz chciał mnie aresztować
Capela: teraz chodzi o dobro Niny
Dia: Dobra mam nadzieję że masz klamkę
Capela: ta mam

Podjechaliśmy na miejsce i wysiadliśmy z auta zauważyliśmy 2 auta I 4 gości z bronią

Dia: gdzie moja siostra
Napastnik: teraz bujasz się z Capelą
Capela: gdzie jego siostra
Napastnik: jest w samochodzie
Dia: Capela wiesz co robić. Powiedział szeptem dia

Dia rozpoczął strzelanine od postrzelenia w brzuch pierwszego z nich ja nie byłem mu dłużny i też zacząłem strzelać napastnicy nie byli gotowi na to że wyciągniemy broń i po chwili leżeli na ziemi ranni lub się poddali. Ja wyciągnąłem Nine z auta I rozwiązałem a dia powiedział parę słów do napastników

Dia: Dobra spadamy z tąd zaraz tu przyjadą psiarskie
Capela: ta spadajcie
Nina: a co z tobą
Capela: mi nic nie zrobią
Nina: dzięki za ratunek
Dia: Nina wsiadaj do auta !!
Capela: narazie

Nina przytuliła mnie i wsiadała z dią do auta po czym odjechali chwile później przyjechali policjanci i zabespieczyli rannych wypytali mnie co tu zaszło i podwieźli na komendę. Wróciłem sobie do apartamentu.

Następnego dnia

Obudziłem się z potwornym bólem głowy

Capela: ja pierdole ale ból

Wstałem poszedłem do kuchni zrobiłem sobie herbate i śniadanie
Zjadłem na szybkości i wyszedłem z mieszkania po wyjściu z budynku oślepił mnie blask słońca

Poszedłem na parking I wsiadłem do Mercedesa wyjechałem z parkingu i przywalił we mnie czarny SUV straciłem przytomność.

*koniec rozdziału 3*

Życie w Los SantosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz