° → ROZDZIAŁ 1 ← °
---
Pov. Kim Song-i
Trzy miesiące to niby nie tak dużo, ale jednak dla mnie to były trzy najgorsze miesiące życia. Nie mogę bez niego sobie dać rady, on zawsze sprawiał, że miałam uśmiech na twarzy, że wreszcie pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam się doceniona. Teraz miałam Ga-rin i mojego starszego brata, Seo-jun'a, który czasem mi działał na nerwach, ale, mimo to, strasznie go kochałam. Tylko ta dwójka mi została.
Mama zmarła w Hyosan. Najprawdopodobniej zmarła, nie jestem tego pewna, ale sądzę, że tak, bo skoro Seo-jun tak mówi, to tak jest. Ufam mu nawet na ślepo. Jeśli jeszcze by było mało, to także strasznie boli i wpływa na moją psychikę, bo po nocach śnią mi się osoby, których nie zdołałam uratować.
Pożegnałam się z Gwi-namem, a następnie wciągnęłam powietrze do ust i je powoli wypuściłam. Wstałam i wyszłam z lasku. Ruszyłam w stronę domu. Już nie miałam siły, by płakać. Uważałam to za normalne, że praktycznie każdego dnia tu przychodziłam. Powinnam była się udać do psychologa.. Ale nie chciałam przyjąć jakiejkolwiek pomocy. Mój starszy brat już i tak ma za dużo problemów. Nie chcę być jego kolejnym.
Znalazłam się w centrum miasta. Idąc w przód, będąc cała mokra, bez parasola, włączyłam komórkę. Ktoś do mnie zadzwonił.
- Cześć, co tam..? - Zaczęłam wsłuchiwać się w słowa mojego prawnego opiekuna, czyli Seo-jun'a. Tak. Wziął na siebie całą odpowiedzialność.
- Wracaj do domu, Song-i, bo deszcz pada. Jeszcze chwila, a wrócisz do domu przeziębiona i cała mokra.
- Okej, jejuu, już, przecież idę! - Zaczęłam iść trochę szybciej. - A co chcesz?
- Nic nie chcę, po prostu długo cię nie ma w domu. Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
- Wybacz, ale dam radę dojść do domu. Niedługo będę. - Po chwili się rozłączyłam. Czułam trochę poczucie winy, które mnie zazwyczaj przytłaczało, ale teraz nie mogłam o tym myśleć. Rozmyślałam nad tym, co będzie dalej. Nawet nie zauważyłam, jak na kogoś wpadam. Upadłam na ziemię wraz z przechodniem.
- Przepraszam... - Zaczęłam, ale gdy spojrzałam w przód, zdziwiłam się nie na żarty. - T-Takashi?! - Wykrztusiłam z siebie w końcu.
- We własnej osobie! - Zaśmiał się cicho chłopak. - Co robisz tutaj w taki deszcz?
- Nic takiego. - Odpowiedziałam sucho. Takashi to mój najlepszy przyjaciel. Emigrował z Japonii do Korei Południowej, i potrafił mówić po koreańsku, ale tak naprawdę to jego mama pochodzi z Japonii, a tata z Korei. Więc jest pół na pół. Z tego co wiem, to mówi po Japońsku całkiem dobrze. Chodzimy razem do klasy. - Ale czekaj.. To chyba ja powinnam była się ciebie spytać! Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało. Nie było ciebie z tydzień w szkole!
- Hahah - zaśmiał się cicho ciemnowłosy. Uderzyłam go w ramię.
- Palant - wyszeptałam z niezadowoleniem i odwróciłam teatralnie wzrok. Zaśmiał się.
- Przepraszam, ale miałem małe problemy. Znaczy się, zachorowałem i musiałem zostać w domu. - Nie zabrzmiało to zbytnio wiarygodnie, bo, mimo, iż poznałam go dopiero dwa miesięce temu, to wiedziałam, że on kłamie. Wolałam nie pytać o szczegóły, bo po co? Teraz nie to się liczyło.
- Spoko. To zrozumiałe. Ale dlaczego wyszedłeś na dwór a nie odpisałeś na żadną z moich wiadomości?
- Wybacz. Nie chciałem, żeby tak wyszło.
- Martwiłam się strasznie o ciebie, ty idioto - Powiedziałam.
- Czemu? Po prostu nie miałem jak ci odpisać, nic się przecież nie stało - odparł, wzruszając ramionami. Po chwili jednak zbliżył się do mnie, jednak wtedy przyszedł do mnie SMS.
Brat💗
Kiedy przyjdziesz? Nadal czekam... :/Szybko odsunęłam się od niego, widząc SMS-a, jakiego dostałam. Rozejrzałam się wokół.
- Coś się stało? - Spytał.
- Nic. Wybacz, ale naprawdę muszę już iść.
- Czemu?
- Brat na mnie czeka.
- Aha.. No to... Do zobaczenia w szkole!
- Mhm.. - Odparłam, a następnie odeszłam od niego.
Takashi wydawał się być naprawdę fajny. Chociaż jest śmieszny, nie-brzydki, i w dodatku dobrze wychowany, nadal sądzę, że nie jest w moim typie.
Zanim się obejrzałam, dotarłam do drzwi domu. Złapałam klamkę i ją niepewnie przekręciłam. Weszłam do środka, a tam stała Ga-rin. Uśmiech na jej twarzy był pocieszający. Uśmiechnęłam się również. Podała mi ręcznik a ja wytarłam włosy. Usiadłam przy stole, ona przyniosła mi koc i mnie nim otuliła. Usiadła na przeciwko i nastawiła wodę na herbatę.
- Cześć. Jak się czujesz? - Odezwała się wreszcie.
- W porządku.. Dziękuję, Ga-rin - powiedziałam.
- Nie ma za co - odparła. Do pokoju nagle wszedł mój starszy brat. Usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy.
- Cześć. Dlaczego nie powiedziałaś, gdzie jesteś?
- Przepraszam, ale sama mogłam dojść, naprawdę.
- Wszystko w porządku, Song-i?
- Oczywiście. - Odpowiedziałam.
--------------------------------
Witam wszystkich! 🙂💕💓
Na starcie chciałabym was strasznie przeprosić za to, że kontynuacja jest dopiero po tyłu miesiącach. Minął prawie rok od wydania tego fanfiction :(
Pierwszy rozdział drugiej części za nami! Mam nadzieję, że wam się spodobał, bo niedługo rozwinę temat! <3333
Mam nadzieję że się cieszycie i nie jest jak narazie nudno :// może zapewne irytuje was Takashi? XD
CZYTASZ
Zeszłej wiosny | Gwi-nam x OC
FanfictionDruga część książki "Każdego dnia, myśląc, że... | Gwi-nam x OC" Kim Song-i bardzo przeżywa śmierć swojego ukochanego, który zmarł podczas bombardowania małego miasta, Hyosan, w którym rozpowszechniony był nieznany wirus. 12.03.2022