° → ROZDZIAŁ 4 ← °
---
Pov. Kim Song-i
Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. W pewnym momencie zastygłam w miejscu, podczas, gdy usta Takashiego znajdowały się na moich. Nie wiedziałam, że posunie się do czegoś takiego. To było niepojęte, w końcu zrobił to bez żadnego uprzedzenia, co do niego kompletnie nie pasowało. On nie był taki. Nie byłam także pewna, co robić. Czy odepchnąć go? Uderzyć? Postanowiłam, że się delikatnie odsunę. Tak też zrobiłam. Spojrzałam mu głęboko w oczy ze smutkiem.
— Wybacz, Takashi — powiedziałam, odwracając zawstydzona wzrok.
— O co chodzi? — Spytał, dotykając mój policzek, jednakże ja go wtedy gwałtownie odepchnęłam do tyłu.
— Nie powinniśmy w ogóle wychodzić. To był błąd.
— Dlaczego?! Nie czujesz tego samego co ja?..
— Lepiej sobie już pójdę... — Odparłam, będąc zażenowana całą tą sytuacją.
— Wyjaśnijmy to najpierw. — Powiedział chłopak, mocno chwytając mnie za nadgarstek. Nigdy wcześniej nie był taki szorstki, co mnie lekko wzburzyło.
W pewnej chwili mój smutek i dezorientacja zamienił się w gniew. Odepchnęłam go gwałtownie i z impetem do tyłu, uwalniając się z silnego uścisku. Na nadgarstku miałam czerwony ślad.
— Co ty robisz?! — Spytałam, patrząc na niego. Krople deszczu kapały na mnie, ale nie to mnie teraz obchodziło. Byłam po prostu wkurwiona na ciemnowłosego. Uderzyłam go z całej siły w twarz. Chłopak złapał się za nos, z którego zaczęła się lać ciurkiem ciemnoczerwona ciecz. Spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę. — Nie lubię cię! Czego ty nie rozumiesz?! Tyle razy ci to mówiłam, próbując się z tobą dogadać bezpośrednio, że to jest tylko przyjacielski wypad! Ja nic do ciebie nie czuję! Zrozum to, do kurwy nędzy! — Dodałam, kręcąc z poirytowaniem głową, nie kontrolując tego, co do niego mówię. Wyrzucałam wszelkie uczucia z siebie, raniąc przy tym bardzo bliską mi osobę. Szatyn spojrzał na mnie, najwyraźniej zawiedziony moją reakcją. Odszedł kilka kroków do tyłu, na bezpieczną ode mnie odległość, najprawdopodobniej, aby mi pokazać, że niczego by mi nie zrobił wbrew mojej woli. Otarł się z pojedynczej łzy, która spłynęła mimowolnie po jego policzku. No cóż, przynajmniej się uspokoił.
— Dobrze, rozumiem. — Rzekł po krótkiej przerwie ciszy. — Wybacz, że byłem taki namolny. Nie chciałem ciebie ani wkurzyć ani skrzywdzić. Żegnaj, Kim. — Dodał, lekko drżącym głose, a po chwili odszedł, zostawiając mnie samą z myślami. Może go zbyt twardo potraktowałam? Zaczęłam czuć ogromne i przytłaczające mnie poczucie winy. Nie chciałam sprawić mu przykrości, ale tak jakoś wyszło.
Ruszyłam w stronę domu, nie wiedząc, co innego zrobić. Nie miałam nawet pojęcia, która godzina. I nie nazbyt mnie to obchodziło. Moje myśli wariowały jak szalone. Raz czułam poczucie winy, a raz po prostu chciałam zwalać swoją winę na innych, aby poczuć się lepiej.
Nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Z jednej strony było mi go szkoda, a z drugiej w ogóle nie. Wkurwiło mnie niemiłosiernie jego zachowanie. Zdałam sobie sprawę, że zostałam pocałowana przez swojego „przyjaciela" - Takashiego. Westchnęłam ciężko. Jak on śmiał?! Już nie spojrzę na niego w ten sam sposób. Musiałam po prostu to wszystko przemyśleć na spokojnie, bez żadnych pochopnych myśli.
***
Dotarłam do domu. Właśnie znajdowałam się w swoim pokoju, zastanawiając się nad tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. Dlaczego Takashi to zrobił? Idiota. Wmawiam sobie ciągle te słowa, mimo, że myślę o nim praktycznie cały czas. I niestety nienawidziłam siebie za to. Cholernie się bałam, że się zakocham i znów kogoś stracę.
Owszem, Takashi był fajny i to, że był „natarczywy", „arogancki" i „egoistyczny", było jednym wielkim kłamstwem. Tak naprawdę to był dokładnym przeciwieństwem tego co sobie na siłę wmawiałam. Był (patrząc na niego obiektywnie) idealnym kandydatem na chłopaka, jednakże miałam jeden problem. Nie chcę innego. Chcę tylko jego. Gwi-nama. Wiem, że to brzmi głupio i żenująco, jednak tak niestety było jest i będzie.
Bo mimo, że inni chłopacy się starali i pokazywali mi, że im na mnie zależy, ja nadal ich odrzucałam, by znów cierpieć, bo tak naprawdę nie pozwalałam nikomu mnie skrzywdzić. Nie chciałam ponownie przeżywać czegoś podobnie bolesnego.
C. D. N.
---
Witajcie, wróciłam po trochę długiej przerwie.
Wybaczcie serio te nagłe zniknięcie i taki krótki rozdział, ale niestety nie miałam czasu na pisanie przez ostatnie wydarzenia. Mam nadzieję że ktoś to jeszcze będzie czytał, a ja życzę wam miłego wieczoru i do zobaczenia👋
CZYTASZ
Zeszłej wiosny | Gwi-nam x OC
FanfictionDruga część książki "Każdego dnia, myśląc, że... | Gwi-nam x OC" Kim Song-i bardzo przeżywa śmierć swojego ukochanego, który zmarł podczas bombardowania małego miasta, Hyosan, w którym rozpowszechniony był nieznany wirus. 12.03.2022