Draco
3 maja 1998r.
Słońce nieśmiało przedzierało się przez szparę pomiędzy zasłonami, kiedy poczuł ciepło promieni na policzku, otworzył oczy. Pierwszym co zobaczył, był błysk światła na powierzchni pięknych, brązowych loków kobiety, którą trzymał w ramionach. Zasnęli osobno, gdy on kładł się do łóżka, ona już spała, zwinięta po jednej stronie materaca. Leżała tak blisko krawędzi, że obawiał się, że spadnie, ale nie chciał jej dotykać wiedząc, że to ją obudzi i wystraszy. Teraz jednak Hermiona była ciasno owinięta jego ramionami i pogrążona w spokojnym śnie. Zupełnie jakby czuła się bezpiecznie, jakby nie miał zobaczyć przerażenia na jej twarzy, sekundy po tym jak uchylą się jej powieki. Draco starał się nie poruszyć, postanowił dać sobie jeszcze chwilę spokoju. Czuł przy sobie jej delikatne ciało, jej zapach szalał w jego nozdrzach, a jego kutas budził się do życia, gdy ogarniała go świadomość, że jego żona była tak blisko. Kuszące piersi odziane jedynie w skąpą koszulkę nocną, ocierały się o jego bok, a głowa kobiety spoczywała na jego nagiej klacie. Wcześniej nie zauważył, w co ubrała się do spania, ponieważ stał odwrócony w stronę okna, kiedy ona przemknęła szybko i okryła się kołdrą aż po samą brodę. Jej włosy połaskotały go w nos, podniósł rękę żeby się podrapać. Chyba zrobił to jednak zbyt gwałtownie, Hermiona poruszyła się w jego ramionach. Pogłaskał ją uspokajająco po plecach, ale to nie pomogło, zaczęła się budzić. Całym sobą starał się leżeć spokojnie, nie chciał przestraszyć kobiety, chociaż nie wiedział w ogóle dlaczego się tym przejmuje. Nigdy nie przejmował się uczuciami kobiet, z żadną nigdy nie dzielił łóżka i nie przytulał. Ale żadna z nich nie była jego żoną, z którą leżenie w pościeli wydawało się zaskakująco miłe. „Miłe? Na Salazara, Malfoy, robi się z ciebie miękka pała!" – zganił się w myślach. Jednemu nie potrafił jednak zaprzeczyć, nie chciał żeby jego małżeństwo było nieustanną walką. Miał też nadzieję, że nie będzie takie jak jego rodziców. Z całej siły będzie się starał nie odsłonić swojego drugiego oblicza przed swoją żoną. Potwora, którym w głębi duszy, tak naprawdę był.
Hermiona odsunęła się od niego, gdy tylko odegnała resztki snu i zrozumiała pozycję w jakiej się znajdują. Jej oczy wyrażały niedowierzanie. Spojrzała na niego i niedowierzanie zastąpił niepokój i niechęć. Niewinność dziewczyny ponownie dała o sobie znać, kiedy zadrżała, co po raz kolejny wywołało jego irytację. Położył się na boku, twarzą do niej.
– Serio? Jeśli masz zamiar wciąż się wzdrygać, to może popełniłem błąd wczorajszego wieczoru – oznajmił ostro – Patrzysz na mnie jakbym cię skrzywdził, więc zastanawiam się po co, do cholery, wczoraj odmówiłem sobie przyjemności pieprzenia się z tobą, skoro i tak widzisz we mnie okrutnego drania. Nienawidzisz mnie, a ja nawet nie dałem ci powodu – dodał.
– Nie nienawidzę cię – wyszeptała zawstydzona – Ja po prostu...
– Co ty po prostu?
– Boję się, nigdy nie byłam tak blisko żadnego mężczyzny – odpowiedziała.
– Nie musisz się bać. Nie skrzywdzę cię, chyba wczoraj tego dowiodłem?
– Wczoraj się powstrzymałeś, ale skąd mam wiedzieć, że dzisiaj albo jutro nie zmienisz zdania?
Ta rozmowa coraz bardziej działała mu na nerwy, co ona chciała osiągnąć wkurwiając go? Chyba tylko to żeby potwierdził czynami jej przypuszczenia. Jego całe ciało błagało żeby przylgnąć do jej miękkiej skóry, a twardy fiut wierzgnął, kiedy mężczyzna pomyślał o zanurzeniu się w jej, zapewne ciasnej, cipce. Z trudem się opanował.
– Nie stanie się tak. Zaufaj mi – odparł sucho.
– Zaufać ci? – prychnęła – Zostałeś wychowany w mafii, zabijasz, torturujesz. Równie dobrze możesz zaraz stwierdzić, że jednak chcesz wziąć to, co jest według ciebie, twoje. A ja nie zdołam cię powstrzymać.
CZYTASZ
MagicMafia || Dramione
Fiksi PenggemarOpowiadanie jest niekanoniczne, daty i wydarzenia, a także sam sposób działania świata nie są zgodne z tymi opisanymi w książkach J.K. Rowling. I ten, kto czytał, zauważy dużą inspirację książkami Cory Reilly. Magia przestała być tajemnicą. Czarodzi...