Pobudka była bolesna. Harry'ego bolał brzuch, a gdy otworzył oczy wszystko sobie przypomniał. Jego dłonie natychmiast dotknęły brzucha. Jęknął, gdy poczuł brak twardej wypukłości, a zamiast niej bandaż.
— Leż! Przez najbliższe dwa dni nigdzie się stąd nie ruszysz. — Snape pojawił się natychmiast koło niego.
— Dziecko?
— Chłopcy czują się dobrze. Wszystko odbyło się bez komplikacji.
Harry zamrugał, nie bardzo wierząc w to, co właśnie usłyszał.
— Chłopcy?
— Tak, mamy bliźnięta.
Chłopak nie wiedział, jak na ten fakt zareagować.
— Dwóch?
— Tak. Jeśli ten twój mózg nie potrafi tego pojąć, bliźnięta oznaczają dwójkę dzieci.
— Wiem, ile to dzieci, Snape! — Oburzył się, zrywając do siadu, co natychmiast przypłacił napadem bólu.
— Idiota! Chcesz pozrywać szwy? Połóż się!
Snape zmusił go do położenia się i sprawdził stan rany.
— Dlaczego mam założone szwy?
— Nie mogłem ingerować w magię połączenia. Jeżeli zapomniałeś, co ci mówiłem, to przypomnę. Nadal jesteś połączony z dziećmi.
Harry natychmiast się uspokoił.
— Mogę je zobaczyć?
— Oczywiście. Po ślubie — rzucił chłodno.
— Chce pan wziąć ślub teraz? Nawet nie mogę się ruszyć.
— To nie będzie potrzebne. Wystarczy połączenie naszych sygnatur i podpisanie odpowiedniego dokumentu. Pozwoliłem już go sobie przygotować.
Podał mu pergamin zapisany znanym Harry'emu drobnym pismem mistrza eliksirów.
— Mogę przeczytać?
— Jeżeli potrafisz — odparł ironicznie i oddalił się od łóżka Pottera.
Harry odetchnął, przynajmniej starał się, bo nawet ten ruch sprawiał mu ból. Nie przypuszczał, że zwykły oddech porusza mięśniami w dolnej części brzucha.
Zaczął czytać. Umowa małżeńska, czyli tak naprawdę kontrakt pomiędzy dwoma osobami była jasna, nie znalazł w niej nic niezwykłego. Przynajmniej Snape niczego nie ukrywał. Obaj mieli te same prawa w związku, a sprawy majątkowe mogli w każdej chwili rozstrzygnąć w dodatkowych aneksach. Mężczyzna nie wymagał nic, czego nie zawierał zwykły kontrakt małżeński, czyli wierności, szacunku i tym podobnych. Harry'emu jakoś nie marzyły się zwykłe stosunki małżeńskie, a co dopiero mówić o romansach na boku.
— Wszystko jasne, Potter? — Snape wrócił po chwili z piórem i kałamarzem.
— Jak wygląda połączenie sygnatur? — dopytywał się Harry.
— Połączymy swoje różdżki. Normalnie para wypowiada jakąś słodką, miłosną formułkę, ale myślę, że się bez tego obejdziemy. Gotowy?
Harry westchnął i kiwnął głową na zgodę. Snape podał mu różdżkę i skierował swoją w jego stronę.
— Ja, Severus Tobias Snape, biorę sobie ciebie, Harry'ego Jamesa Pottera, za męża.
Delikatna iskra przebiegła po obu różdżkach i zniknęła w dłoni Harry'ego. Ten przełknął głośno, mówiąc:
CZYTASZ
Nieświadomy / snarry
FanfictionDrzwi do Wielkiej Sali otworzyły się na całą szerokość i wkroczył przez nie sam Harry Potter, uznawany dotychczas za zaginionego. Zaraz za nim podążał Severus Snape. W ramionach obu spały noworodki. Na to ostatnie twarz Albusa najpierw zbladła, a na...