iv . tajemnice

186 27 3
                                    

James pożałował tego, że nie zmusił się sam do napisania eseju. Syriusz za to nie mógł pohamować dumy jaka go przepełniała widząc, że ma zadanie, co więcej bardzo dobre. Uśmiechnął się tylko łagodnie gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

To był kolejny mały sekret jaki mieliśmy tylko między nami.

Ale w końcu i nad Potterem się zlitowałem i tak skończyliśmy w bibliotece szukając dogodnego do podjęcia starań tematu.
Notował coś z książki, którą przyniosłem i w duchu dziękowałem, że spotkałem wtedy Severusa bo raczej sam bym na nią nie wpadł.

- Może napisz o hodowli mandragory.

- Za proste- westchnął.- Ale jeśli znowu mam dostać po dupie to dobre i to.

Zabrał się za pisanie, a ja patrzyłem, czy ma to ręce i nogi.

- Wiesz Luniak, czasem myślę, że jesteś niezastąpiony- zamoczył pióro w atramencie uśmiechając się spod okrągłych okularów.- Bez ciebie bym sobie nie poradził. Syriusz też.

Ostatnie zdanie sprawiło, że zesztywniałem. Nie chciałem żeby inni widzieli, że mu pomogłem bo oznaczałoby to, że traktuje go lepiej od reszty, a tego za wszelką cenę chciałem uniknąć. Szanowałem i kochałem wszystkich moich przyjaciół, bez wyjątku. Może jednego trochę bardziej...

Widząc moje zakłopotanie odłożył pióro i podparł się dłonią.

- Wiem, że napisałeś mu to zadanie. Nie ma szans żeby Łapa sam stworzył taką pracę, znam go dobrze. Nie przyznał się jeśli to podejrzewasz, nie wsypałby cię. Nie jestem zły, ani nawet zazdrosny. Wiem, że jest dla ciebie bardzo ważny.

- Ty też jesteś. On dla ciebie też i ty dla niego- wymieniałem wszystkie ogniwa łańcuszka.

- Spokojnie- złapał mnie za ramię i potrząsnął.- To Łapa zawsze najbardziej ci pomaga, nawet podczas pełni. To on cię znalazł wśród tłumu uczniów. Chciałem powiedzieć, że zawsze pomagasz nam jak możesz. Syriusz może wydawać się tego nie doceniać, ale docenia.

- Tak, wiem- odparłem spokojnie.

James uśmiechnął się pociesznie i znów wziął pióro do ręki pisząc od niechcenia.

- Mówił mi, że spotkaliście się w łazience prefektów.

- Wpadliśmy na siebie po treningu. Mówił może... coś jeszcze?

Potter wzruszył ramionami nie odbijając wzroku od kartki.

- Tylko, że miło spędziliście czas.

Temat się urwał, wróciliśmy do rozmowy o eseju, ale coś nie dawało mi spokoju. Dlaczego Syriusz mu o tym wszystkim mówił? Dlaczego nie przy całym towarzystwie? Wiedziałem, że mają jakieś swoje wspólne tematy, ale dlaczego to ja nim byłem?

James wyszedł z biblioteki od razu po skończeniu pisania, ja zostałem by wziąć książki potrzebne na kolejny dzień, przez co faktycznie się rozstaliśmy. Wracałem sam, było już późno, korytarze Howgartu zaczęły ciemnieć. Spodziewałem się spotkać ludzi na drodze do dormitorium, w końcu to była pora o której dużo uczniów wracało jeszcze z kolacji. Usłyszałem przed sobą szepty, ale nie byłem w stanie zobaczyć nikogo za zakrętem korytarza. Stanąłem jak wryty czując, że zaledwie kilka metrów ode mnie rozgrywa się nerwowy dialog.

- Nie możesz nikomu powiedzieć- syknął poważny, niski głos owiany lekką chrypką.

- Nie miałem zamiaru.

- Znam cię- zareagował wrogo.- Gdyby nie ja, wiedziałaby cała szkoła.

Nie byłem w stanie poznać z kim mam do czynienia. Na pewno nie znałem tych głosów zbyt dobrze, poznałbym je od razu.

Obliviate ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz