xvi . czarna tajemnica

189 30 35
                                    

Oddałem pocałunek, to jedyne co mogłem zrobić.

Nie zmusiłem go, nawet nie prosiłem. Sam to zaczął, spełnił moje największe marzenie i jeśli bym je odtrącił to chyba byłbym głupcem. Jego palce sunęły od mojej szyi i ramiona, a potem ręce, wracały się i znowu zaczynały wyścig. Woda wokół nas sprawiała, że miałem wrażenie latania, albo siedzenia na chmurze. To nie było ani trochę realistyczne, bardziej jak dryfowanie pomiędzy światami.

Smakował lasem, albo nie! Lepiej. Czułem się jakbym spragniony pił zimną, źródlaną wodę, albo dotykał śniegu spalonymi dłońmi. Syriusz Black, cały mój, nawet na tą jedną chwilę, był mój i mogłem go mieć.

Nie zatrzymuj tego, nie kończ, nie przerywaj, dotykając mnie tak już zawsze.

Nie wiem co stałoby się potem, nie myślałem o konsekwencjach, ani o słowach jakie mielibyśmy powiedzieć. Wszystko zmieniło bieg, gdy drzwi nagle się otworzyły, a do środka wpadł James i Peter. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, na metr, może nawet więcej. Syriusz wyszedł z wody wciąż będąc ubranym, ja nie miałem na sobie przecież spodni, nic poza przemoczoną koszulą i bielizną. Skuliłem się, schowany w cieniu i liczyłem na jakiś cud, w którym nikt mnie nie zauważy.

- Łapa, Lunatyk, szukaliśmy was. Zniknęliście bez ostrzeżenia i... Dlaczego jesteś mokry?

Słyszałem za plecami.

- Bo wpadłem do wody. Remus skoczył za mną. Chcieliśmy ochłonąć od zgiełku. Coś się stało?

- Nie, tylko dziewczyna olała Petera.

- Nie dziwi mnie to- Syriusz starał się mówić spokojnie, ale głos mu drgał.

- Wszystko zawsze przytrafia się mi- Peter tupnął nogą.

- Remus? Idziesz?

- Zimno- mogłem jedynie wydukać zarywając się dłońmi. Nie chciałem by nikt z nich widział mnie w takim stanie, nie wtedy.

- To przyniosę ci koc bohaterze. Syriusz z tego co wiem umie pływać, co cię wzięło na ratunek?

- Instynkt.

Wbijałem wzrok w powolne ruchy wody. Odwróciłem się w ostatniej chwili, James już wyszedł w poszukiwaniu kocy, Peter ciągnął za rękę Syriusza, który spojrzał na mnie bezemocjonalnie zanim zniknął.

James to jedyna osoba, którą chciałem wtedy widzieć. Nie dlatego, że innym ufałem mniej, ale on jedyny wiedział więcej niż powinien i to jemu właśnie mogłem się zwierzyć. Gdy wrócił siedziałem już na posadzce tuląc do siebie chłodne kolana. Spojrzał na mnie żałośnie i westchnął rzucając koc w moim kierunku. Okryłem się nim, ale nie wstałem z miejsca.

- Dzięki.

- Co ty narobiłeś?

- To nie ja. Syriusz... pocałował mnie.

- Co?!

Prawie krzyczał, a ja chciałem schować się i nigdy nie wychodzić z ukrycia.

- Powiedziałem mu o... Oh to taka długa historia- schowałem twarz w mokre dłonie. James westchnął.

- Chyba czas na więcej wyznań- usiadł tuż obok mnie.

- Ale Lily...

- Lily wróciła już do dormitorium, nic mnie nie zatrzymuje. Remus, o co chodzi? Jest coś więcej czego mi nie mówiłeś?

- Regulus Black powiedział, że rodzice chcą wydziedziczyć Syriusza. Że pomoże mi ze znikającą pamięcią jeśli znajdę mu schronienie i znalazłem. Mama zgodziła się zatrzymać go u nas na wakacje. Powiedziałem to wszystko Syriuszowi, to o wyrwach w pamięci też. Zdenerwował się, że go okłamałem, a potem zabrał mnie tutaj. Wepchnął do wody i... wiesz co dalej.

Obliviate ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz