Kilka miesięcy póżniej...
Harry P.O.V.
Biegam po parku od jakieś godziny , patrze na zegarek na mojej lewej ręce.
09:28 -, skoro do pracy mam na 10:30 powinnienem już wracac . - myśle .
Po około 20 minutach stoje już na mojej klatce schodowej i szukam kluczy.Po otworzeniu drzwi od razu kieruje się do lodówki po coś do picia. Kiedy słysze ciche pomruki .
Holly....
Pornosze wzrok i uśmiecham się od niechcenia :
- Hej - mrukam .
- Masz może ochote na późne śniadanie ? - pyta .
- yy.. Nie moge za godzine mam mecz , musze wziąśc prysznic - mówie i podchodze do łóżka , nachylam się i całuje ją soczyście w usta.
- Napewno?
- Tak , zaparzyłem kawe , kubki są w szafce - mówie i kierując się w strone drzwi od łazięki pokazuje za siebie w ich strone .
Kate P.O.V.
- Uuu wygląda wspaniale - mówie i wkłądam do buzi babeczkę.
- Nie,nie,nie , jeszcze nie gotowe - upomina mnie Chris . Współwłaściciel naszej cukierni.
- Posypka nie wyszła moglem użyc cynamonu ...
- Jesteś geniuszem , nawet z kosza bym je wygrzebała - przerywam mu .
- Okropne - zaczyna mówic gdy przerywa mu dzwięk otwieranych drzwi , obydwoje patrzymy w tamtą strone.
O nie... Tom .
- Idzie kanapka z indykiem , ilekroc przychodzi zawsze to samo .- mówi w czasie kiedy ja próbuje proprawic moje włosy i gestem ręki pokazuje Helenie która stoi przy kasie ,że to ja obsłuże .
- Staram się tylko dbac o interes .
- Na starego Josho'na tak nie reagujesz .
- Nie wymądrzaj się - mówie z uśmiechem i dyskretnie pokazuje ,żeby się ulotnił .
- Ok - mówi rozbawiony i znika za drzwiami kuchni w momęcie w którym Sam podchodzi do lady.
- Hej - uśmiecha się i już ma kontynuwowac ale mu przerywam :
- Niech zgadne , kanapka z indykiem?
- Staje się przewidywalny ?
- Wole słowo rzetelny a jest już 35 . . - odpowiadam z uśmiechem.
- Liczysz ?
- Umm..Mamy też inne rzeczy gdybyś chciał spróbowac - szybko zmieniam temat .
- Więc.. Zaskocz mnie .
- Świetnie lubisz croissant 'y ?
- Tak .
- A więc mam coś w sam raz dla ciebie - mówie i zaczynam pakowac rogalika gdy przerywa mi jego głos .
- Dlaczego nie nosisz fartucha ze swoim imieniem ? - pyta.
- Mam na imie Kate .
- Sam .
- Miło mi cię poznac .
- Poznaliśmy się 35 kanapek temu - mówi rozbawiony .
- Już 36 . - uśmiecham się i podchodze do kasy .
CZYTASZ
Och życie ! H.S || EDIT
Fanfiction- Daj mi już spokój ! - krzyknął brunet zabierając swoją kurtkę. - Nie mam zamiaru siedzieć tutaj w ich domu i opiekować się obcym dzieckiem! - Nie rozumiesz , że ona ma tylko nas ? Idioto ja też nie skaczę z radości , że muszę ją wychować z to...