4.

676 28 1
                                    

Wyszliśmy z komisariatu i jesteśmy własnie w drodze do domu Niall'a i Sue . Wciąż nie moge w to uwierzyc , nie to przecież niemożliwe , to napewno jeden wielki żart , możne  gdy wejde do domu ktoś wyskoczy i krzyknie : Dałaś się wkręcic , Jesteś w ukrytej kamerze , Mamy Cie . Tak nadzieja matką głupich . Moje rozmyślenia przerywa zachrypnięty głos , który oznajmia ,że jesteśmy na miejscu . Kiwam lekko głową i wychodze z samochodu. Po przekroczeniu progu , nie widze nic oprócz ciemności i ich wspólnego zdjęcia odbijającego się w świetle księżyca . Harry zapala światło i wszystko wygląda tak jakby zaraz mieli tu wrócic , naczynia w zlewie , nawet nie dokończone pranie .

- Myśle ,że powinniśmy zadzwonic do tej całej Opieki Społecznej - Harry przerywa cisze.

- Umm.. Tak , tak myśle ,że masz racje , to ten .. ja zadzwonie - mówi jąkając się . Wyciągam z torebki telefon i wybieram odpowiedni numer . 

- Ośrodek Pomocy społecznej , słucham . - słysze po drugiej stronie.

- ymm... Z tej strony Kate Star , dzisiaj w okolicach 22-ej , została przywieziona do was dziewczynka w wieku 2lat , Sophie Horan .

- Jest pani kimś z rodziny ? 

- Tak , jestem jej matką chrzesną , czy mogłabym się z nią zobaczyc ? 

- Niestety dziś już nie , takie są przepisy .

- Nie rozumiem , mam gdzieś wasze przepisy - mówie coraz głośniej , wstaje z fotela i zaczynam chodzic bez sensu po salonie .

- Prosze mnie zrozumiec , przepisów nie zmienie , prosze przyjechac jutro , będzie pani pod tym telefonem ?

- Tak , tak będe pod tym telefonem . - wzdycham , kończe połączenie i rzucam nim na sofe .

- Nie kiwną palcem do 8 -ej rano , rozumiesz to ? - mówie gdy Harry z zaciekawieniem mi się przygląda i wstaje.

- Napewno nic jej nie jest , przenocujmy tutaj jest już późno , będziemy na miejscu gdy zadzwonią rano.

- Zgoda - wzdycham i patrze przed siebie .

- Możesz spac w ich sypialni a ja wole tu . - pokazuje palcem za siebie na sofe . - Do zobaczenia rano - kontynuuje .Przez chwile patrzymy sobie w oczy po czym odpowiadam .

- Dzięki , Harry . - mówie i zaczynam wchodzic po schodach .

Na górze , tak jak i na dole wszędzie ciemna pustka , wchodze do sypialni , zdejmuje buty i bezczynnie kłade się na łóżku , ze zmęczenia nawet nie wiem kiedy zasypiam .

Harry P.O.V 

Rano budzi mnie stukot naszyń , staje i kieruje się w kierunku kuchni w której widze Kate , myjącą naczynia .

- Dzwonił ktoś - pytam 

- Tylko ich prawnik , jest już w drodze , chce z nami porozmawiac .

-----------------------------------------------------------------------------------

Kate P.O.V 

- Z pewnością przeżywacie teraz trudne chwile - od 10 min słuchamy prawnika .

- W firmie będzie nam teraz bardzo brakowało Niall'a , zapewnie macie teraz dużo pytań - kuntynuuje .

- Sophie , to o nią się oboje martwimy , co z nią będzie - mówie na co Harry przytakuje.

- Spędziła noc w rodzinnie zastępczej , ale opieka społeczna sądzi ,że najszybciej dojdzie do siebie tutaj , więc trzeba ją tu przywieś .

- Ok , a kto ma to zrobic ? - wtrąca Harry , przez co pan Smitch zaczyna przyglądac nam się z lekkim rozbawieniem ? Co go do cholery teraz śmieszy ? 

- Czy Niall i Sue rozmawiali z państwem o opiece prawnej nad dzieckiem ? - patrzymy z Harrym na siebie i oboje kręcimy przecząco głową .

- W testamencie jako opiekunów Sophie w razie ich śmierci , wymienili was . Oboje.

Co ? 


- Słucham ? Nasz oboje ? - mówie i pokazuje palcem to na mnie to na Harr'ego .

- Z pewnością nie tak chcieliście załozyc rodzine.

- To jakieś nieporozumienie , nie jesteśmy małżeństwem , byliśmy na randce w ciemno ale nawet nie dotarliśmy do restauracji  - tłumaczy Harry .

- Okazał się takim palantem - dodaje .

- Wiem , że to szok , wieszcie mi odradzałem im to , ale są inne obcje możecie odmówic bo dziecko to poważna sprawa , daje wam chwilke przemyście to - mówi . Ja i Harry prawie w tym samym momęcie prostujemy się i wychodzimy na dwór , obydwoje innymi drzwiami . Siadam na schodach i zakrywam usta ręką . Po 15 minutach jestem gotowa znów zmierzyc się z rzeczywistością . Ponownie zajmujemy swoje miejsca .

- Wspomniał pan o innym opcjach - zaczyna brunet .

- Tak , jest jeszcze ojciec Niall'a. zaczyna Smitch .

- Świetnie by się nadał ,są jeszcze kuzyni  - kontynuuje brunet .

O nie co to to nie ...

Przepraszam , moge przerwac, a gdyby jedno z nas chciałoby spełnic życzenie Sue i Niall'a? - pytam .

- Hipotetycznie , wymienili was oboje , wystarczy więc ,że wymienie posiedzenia sądu , który przyzna wam czasowe prawo do opieki , proponuje wam żebyście wprowadzili się tutaj dla Sophie .

- Mamy tu mieszkac razem ? - pytam .

- Tak dla Sophie, dopóki nie podejmiecie decyzji .

------------------------------------------------------------------------------------------

Stoje  i przyglądam się dziecią bawiącym się za szybą . 

- Dobrze , prosze tutaj podpisac pani Star i pan panie Styles . - przerwa mi jeden z pracowników .

Nagle słysze jak drzwi się otwieraja , podnosze wzrok i widze kobiete niosącą dziecko .

Sophie....

- Jest - szepcze , wstaje z krzesła i do niej podbiegam , szybko biore ją na ręce , gdy zaczyna płakac , próbuje ją uspokoic , głaszcząc po główce , czuje jak Harry tutaj podchodzi i staje obok mnie , obracam się .

- Chcesz do wujka Harr'ego ? - pytam cichutko i podaje ją Hazzie .

- Zabierzemy ją do domu. 

-------------------------------------------------------------------------

Rozdział miał byc jutro , ale jutro cały dzień jestem poza domem więc wstawiam dziś . 

Co sądzicie ? ;)

Do kolejnego ! <3 ! 

Och życie ! H.S || EDITOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz