Wyszliśmy z komisariatu i jesteśmy własnie w drodze do domu Niall'a i Sue . Wciąż nie moge w to uwierzyc , nie to przecież niemożliwe , to napewno jeden wielki żart , możne gdy wejde do domu ktoś wyskoczy i krzyknie : Dałaś się wkręcic , Jesteś w ukrytej kamerze , Mamy Cie . Tak nadzieja matką głupich . Moje rozmyślenia przerywa zachrypnięty głos , który oznajmia ,że jesteśmy na miejscu . Kiwam lekko głową i wychodze z samochodu. Po przekroczeniu progu , nie widze nic oprócz ciemności i ich wspólnego zdjęcia odbijającego się w świetle księżyca . Harry zapala światło i wszystko wygląda tak jakby zaraz mieli tu wrócic , naczynia w zlewie , nawet nie dokończone pranie .
- Myśle ,że powinniśmy zadzwonic do tej całej Opieki Społecznej - Harry przerywa cisze.
- Umm.. Tak , tak myśle ,że masz racje , to ten .. ja zadzwonie - mówi jąkając się . Wyciągam z torebki telefon i wybieram odpowiedni numer .
- Ośrodek Pomocy społecznej , słucham . - słysze po drugiej stronie.
- ymm... Z tej strony Kate Star , dzisiaj w okolicach 22-ej , została przywieziona do was dziewczynka w wieku 2lat , Sophie Horan .
- Jest pani kimś z rodziny ?
- Tak , jestem jej matką chrzesną , czy mogłabym się z nią zobaczyc ?
- Niestety dziś już nie , takie są przepisy .
- Nie rozumiem , mam gdzieś wasze przepisy - mówie coraz głośniej , wstaje z fotela i zaczynam chodzic bez sensu po salonie .
- Prosze mnie zrozumiec , przepisów nie zmienie , prosze przyjechac jutro , będzie pani pod tym telefonem ?
- Tak , tak będe pod tym telefonem . - wzdycham , kończe połączenie i rzucam nim na sofe .
- Nie kiwną palcem do 8 -ej rano , rozumiesz to ? - mówie gdy Harry z zaciekawieniem mi się przygląda i wstaje.
- Napewno nic jej nie jest , przenocujmy tutaj jest już późno , będziemy na miejscu gdy zadzwonią rano.
- Zgoda - wzdycham i patrze przed siebie .
- Możesz spac w ich sypialni a ja wole tu . - pokazuje palcem za siebie na sofe . - Do zobaczenia rano - kontynuuje .Przez chwile patrzymy sobie w oczy po czym odpowiadam .
- Dzięki , Harry . - mówie i zaczynam wchodzic po schodach .
Na górze , tak jak i na dole wszędzie ciemna pustka , wchodze do sypialni , zdejmuje buty i bezczynnie kłade się na łóżku , ze zmęczenia nawet nie wiem kiedy zasypiam .
Harry P.O.V
Rano budzi mnie stukot naszyń , staje i kieruje się w kierunku kuchni w której widze Kate , myjącą naczynia .
- Dzwonił ktoś - pytam
- Tylko ich prawnik , jest już w drodze , chce z nami porozmawiac .
-----------------------------------------------------------------------------------
Kate P.O.V
- Z pewnością przeżywacie teraz trudne chwile - od 10 min słuchamy prawnika .
- W firmie będzie nam teraz bardzo brakowało Niall'a , zapewnie macie teraz dużo pytań - kuntynuuje .
- Sophie , to o nią się oboje martwimy , co z nią będzie - mówie na co Harry przytakuje.
- Spędziła noc w rodzinnie zastępczej , ale opieka społeczna sądzi ,że najszybciej dojdzie do siebie tutaj , więc trzeba ją tu przywieś .
- Ok , a kto ma to zrobic ? - wtrąca Harry , przez co pan Smitch zaczyna przyglądac nam się z lekkim rozbawieniem ? Co go do cholery teraz śmieszy ?
- Czy Niall i Sue rozmawiali z państwem o opiece prawnej nad dzieckiem ? - patrzymy z Harrym na siebie i oboje kręcimy przecząco głową .
- W testamencie jako opiekunów Sophie w razie ich śmierci , wymienili was . Oboje.
Co ?
- Słucham ? Nasz oboje ? - mówie i pokazuje palcem to na mnie to na Harr'ego .- Z pewnością nie tak chcieliście załozyc rodzine.
- To jakieś nieporozumienie , nie jesteśmy małżeństwem , byliśmy na randce w ciemno ale nawet nie dotarliśmy do restauracji - tłumaczy Harry .
- Okazał się takim palantem - dodaje .
- Wiem , że to szok , wieszcie mi odradzałem im to , ale są inne obcje możecie odmówic bo dziecko to poważna sprawa , daje wam chwilke przemyście to - mówi . Ja i Harry prawie w tym samym momęcie prostujemy się i wychodzimy na dwór , obydwoje innymi drzwiami . Siadam na schodach i zakrywam usta ręką . Po 15 minutach jestem gotowa znów zmierzyc się z rzeczywistością . Ponownie zajmujemy swoje miejsca .
- Wspomniał pan o innym opcjach - zaczyna brunet .
- Tak , jest jeszcze ojciec Niall'a. zaczyna Smitch .
- Świetnie by się nadał ,są jeszcze kuzyni - kontynuuje brunet .
O nie co to to nie ...
- Przepraszam , moge przerwac, a gdyby jedno z nas chciałoby spełnic życzenie Sue i Niall'a? - pytam .
- Hipotetycznie , wymienili was oboje , wystarczy więc ,że wymienie posiedzenia sądu , który przyzna wam czasowe prawo do opieki , proponuje wam żebyście wprowadzili się tutaj dla Sophie .
- Mamy tu mieszkac razem ? - pytam .
- Tak dla Sophie, dopóki nie podejmiecie decyzji .
------------------------------------------------------------------------------------------
Stoje i przyglądam się dziecią bawiącym się za szybą .
- Dobrze , prosze tutaj podpisac pani Star i pan panie Styles . - przerwa mi jeden z pracowników .
Nagle słysze jak drzwi się otwieraja , podnosze wzrok i widze kobiete niosącą dziecko .
Sophie....
- Jest - szepcze , wstaje z krzesła i do niej podbiegam , szybko biore ją na ręce , gdy zaczyna płakac , próbuje ją uspokoic , głaszcząc po główce , czuje jak Harry tutaj podchodzi i staje obok mnie , obracam się .
- Chcesz do wujka Harr'ego ? - pytam cichutko i podaje ją Hazzie .
- Zabierzemy ją do domu.
-------------------------------------------------------------------------
Rozdział miał byc jutro , ale jutro cały dzień jestem poza domem więc wstawiam dziś .
Co sądzicie ? ;)
Do kolejnego ! <3 !
CZYTASZ
Och życie ! H.S || EDIT
Fanfic- Daj mi już spokój ! - krzyknął brunet zabierając swoją kurtkę. - Nie mam zamiaru siedzieć tutaj w ich domu i opiekować się obcym dzieckiem! - Nie rozumiesz , że ona ma tylko nas ? Idioto ja też nie skaczę z radości , że muszę ją wychować z to...