- Victoria! Ja nie skończyłam, wracaj do mnie w tej chwili! - odparła rozwścieczona kobieta, która próbowała przekonać mnie do jakiejś nędznej sesji zdjęciowej, odkąd wstałam. Wpasowanie mnie w świat modelingu było jej marzeniem, podobnie jak mojej młodszej siostry.- Ale ja tak! A teraz pozwól że pójdę do szkoły, bo spóźnię się na sprawdzian z matmy! - ubrałam moje ukochane czarne vansy, zarzuciłam plecak na plecy oraz zgarnęłam z korytarza moją wspaniałą deskę.
Dostałam ją od taty na dziesiąte urodziny i nie rozstawałam się z nią aż po dziś dzień.
Na przodzie oraz z tyłu lekko się zwężała. Przypominała mi trochę w kształcie rybę, lecz najcenniejszy w tej desce nie był kolor, mimo iż pastelowy niebieski wraz z jasnym drewnem komponował się idealnie, a napisy osób i naklejki, które na niej się znajdowały. Miałam do niej wielki sentyment i do teraz nie wszyscy wiedzieli o znaczeniu wszystkiego co się na niej znajdowało a zarazem co czyniło ją dla mnie wyjątkową.
W drodze do szkoły zaczęłam się rozglądać po okolicy. Garden City nadal było bogate w piękne rośliny, mimo jesieni, która już dawno zagościła w naszym stanie. Moje miasteczko było dosyć spokojne i nie narzekałam na miejsce, w którym mieszkam, można nawet uznać, że kochałam ten teren i nie zamieniłabym go na żaden inny.
Z tych rozmyślań wyrwał mnie gwar dochodzący z mojej wspaniałej szkoły Garden High School. Teoretycznie uczęszczałam do Midddle High School, jednak szkoła ta była łączona stąd było tu wielu licealistów palących papierosy przed budynkiem czy przyjeżdżających własnymi autami przez co robiło się nieraz zamieszanie. I mimo że ja już do tego przywykłam to nowe osoby lub pierwszaki często się gubiły.
Wchodząc do placówki, od razu skręciłam w lewo do swojej szafki by odstawić deskę i przy okazji wziąć parę podręczników. Idąc w głąb korytarza przywitałam się z kilkoma osobami. To nie tak że należałam do tych popularnych jednostek, natomiast znałam wielu ludzi i odwrotnie. Nie mniej jednak nie lubiłam być w centrum uwagi w odróżnieniu do...
- No nareszcie! Dziewczyno, ile można na Ciebie czekać ja się pytam?! Nie widziałyśmy się cały weekend, a czuję się jak by to była wieczność. - odparła z wielkim rozżaleniem czarnowłosa niska japonka.
Ubrana była w czarne body na długi rękaw i zwykłe niebieskie jeansy. Na jej stopach dostrzegłam czarne, zwykłe vansy nie różniące się niczym poza jakością, bo jej były już nieco zniszczone.
- Czy ty zawsze musisz nie dość, że mnie straszyć to jeszcze krzyczeć na cały korytarz? - zapytałam z zrezygnowaniem starając się nie przewrócić oczami.
- Dobra nie ważne, chodź na sprawdzian, bo zaraz będzie dzwonek a ja muszę zająć tyły, żeby ściągać - uśmiechnęła się szeroko ze swojego niezawodnego pomysłu po czym nie dając mi nic powiedzieć pociągnęła mnie za rękę idąc pod salę, która była niedaleko nas.
Wchodząc do sali od razu poszłam w kierunku ostatnich ławek od okna i usadowiłam się w niej. Tuż za mną usiadła moja koleżanka podczas gdy dzwonek już dawno zadzwonił a nauczyciel zaczął sprawdzać obecność. Lubiłam swoją szkołę, ale wszędzie znajdą się osoby potrafiące uprzykrzyć Ci dzień. A w szczególności nauczyciele, co gorsza z matematyki.
-Emily Singh! - krzyknęła już prawie będą przy końcu listy pulchna starsza facetka, która uczyła nas jakże wspaniałego przedmiotu nazywanego też królową nauk.
-Jesteem! - przeciągnęła samogłoskę pokazując jak bardzo nie chce być.
Dokładnie, nie jaka Emily Singh była moją najlepszą kumpelą, z którą trzymałam się już z dobre osiem lat. Odkąd pamiętałam wszystko robiłyśmy razem. Na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo sympatyczna, ale skubana miała charakterek i potrafiła niektórym wygarnąć bez skrupułów co o nich myśli. Singh była pół amerykanką a pół japonką, ponieważ stamtąd pochodziła jej mama, która była najwspanialszą kobietą na świecie. Czarnowłosa miała przepiękną figurę, której jej zawsze zazdrościłam, ze względu na krągłości na pośladkach oraz w biuście w odróżnieniu do mnie. Nie była ona jakoś bardzo przy masie, wręcz przeciwnie nawet każdy ubytek na brzuchu czy udach dodawał jej do urody. Dziewczyna była niesamowicie pewna siebie, dokładnie tak jak ja i właśnie to podczas naszej ,,sprzeczki" się poznałyśmy.
CZYTASZ
Collier coeur [W TRAKCIE KOREKTY]
RandomVictoria Moore czyli dziewczyna z kochającą się rodziną, która nie ma przed sobą tajemnic, to fikcja w której przyszło jej żyć przez ostatnie trzynaście lat. Nieświadoma niczego nastolatka wstąpiła w grę, która okaże się być pełna rozczarowań, nieb...