Uważałam że droga, którą pokonałam by zdobyć namiastkę pewności siebie nie była łatwa. Włożyłam w tą zmianę wiele wysiłku, a nawet i łez. Gdybym miała udzielić jednej rady odnośnie podjęcia próby bycia przenikliwym to być gotowym na to, że wielu ludzi może się od nas odwrócić. Widząc siebie z przed paru lat jako cichą dziewczynkę, a obecną, z którą spokojnie można się dogadać i pośmiać, nigdy nie cofnęłabym się wstecz.
Usłyszałam kiedyś, iż w naszym życiu to my jesteśmy jednocześnie autorami oraz głównymi bohaterami. I tylko od nas zależy kto w naszym świecie będzie istniał a kto nie.
- Przypominasz sobie jak kiedyś składałam chęć dołączenia do cheerleaderek? - zamrugałam szybciej wracając do rzeczywistości, w której przede mną stała Emily. Uśmiech wymalowany na jej twarzy był na tyle szeroki, że sama nie potrafiłam go powstrzymać.
- No pamiętam, i co w związku z tym? - zaczęłam, zastanawiając się o co może jej chodzić. Patrzyłam na dziewczynę, która zaczęła kiwać głową jakby chciała przytaknąć moim myślą.- Czekaj. Czy ty się tam dostałaś?!
- Tak! - wykrzyknęła, na co bez chwili zawahania rzuciłam się jej w objęcia.
Odkąd pamiętałam było to jej marzenie. Pomijając fakt zamiłowania do tego z powodu filmów amerykańskich, wiedziałam, że to coś co kocha. Gdy byłyśmy młodsze uczęszczałyśmy do klubu tanecznego, gdzie uwielbiałyśmy spędzać razem czas. Bawiłyśmy się tam świetnie i nawet ja nie wyobrażałam sobie, mnie bez tej cząstki.
Jednak co dobre musiało się kiedyś skończyć.
Rok dwa tysiące szesnasty był najgorszym okresem w moim życiu, który podzielałam z Emily. W lutym dowiedziałam się o rozwodzie rodziców. Czułam jakby cały mój świat się zawalił. Jako dziewięciolatka, która niewidziała życia poza swoimi rodzicami był to mocny cios odbijający się na mojej psychice. Przez pierwsze dwa tygodnie sporadycznie wychodziłam z pokoju zamykając się na wszystkich. Byłam strasznie zawiedziona na tacie, który stwierdził, że oddanie całkowitej opieki nad nami mamie będzie najlepszym wyjściem. Wyjechał do Grecji i stamtąd próbował zdobyć z nami kontakt jednak okazało być się to zbyt trudne. Dzieliły nas nie tylko strefy czasowe, ale i nasz żal do tego że postanowił wyjechać. Mimo to że wmawiałam sobie, iż już za nim nie tęsknie było odwrotnie. Kochałam go pomimo bólu wyrządzonego mi przez jego osobę. Zawsze czekałam na to, by przyleciał z powrotem do nas, do domu by wszystko było jak dawniej. Po części zrozumiałam jak bardzo mam nie realne marzenia, lecz ja potrzebowałam po prostu taty.
Emka strasznie mnie wspierała do czasu, gdy to ja musiałam się ogarnąć i wesprzeć ją. Wydawało nam się, iż wszystko już się ułożyło. Niestety w nieszczęsnym listopadzie zmarł jej tata. Pan Frank chorował na raka nie mniej jednak nic nie wskazywało na tak szybkie zakończenie jego życia. Trzymał się bardzo dobrze a lekarze mówili, że jego stan jest coraz lepszy. O śmierci swojego taty moja przyjaciółka dowiedziała się podczas zajęć tanecznych. Dziewczyna zamknęła się w sobie i mimo wielu prób wspierania jej wiedziałam, że muszę dać jej czas. Nie miałyśmy kontaktu dwa miesiące, ponieważ Emily wyjechała do rodziny w Japonii, by spędzić ten czas w żałobie z bliskimi. Wracając do Georgii odnowiłyśmy nasz kontakt, który stał się jeszcze lepszy. Podczas ferii zdecydowałyśmy się porzucić taniec z powodu zaistniałych przyczyn rodzinnych.
- Nie mogę w to uwierzyć! - powiedziała uradowana brunetka.
Skakałyśmy po pokoju ciesząc się jej szczęściem. Uwielbiałam tak spędzać z nią czas. To przy niej czułam, że mogę pozwolić sobie na bycie sobą.
Gdy tylko nastał późny wieczór a Em wróciła do domu, zabrałam się za sprzątanie sypialni. Cieszyłam się jej szczęściem i tym, że wraca do swoich dawnych pasji. Że wróci dziewczyna, którą poznałam lata temu.
CZYTASZ
Collier coeur [W TRAKCIE KOREKTY]
RandomVictoria Moore czyli dziewczyna z kochającą się rodziną, która nie ma przed sobą tajemnic, to fikcja w której przyszło jej żyć przez ostatnie trzynaście lat. Nieświadoma niczego nastolatka wstąpiła w grę, która okaże się być pełna rozczarowań, nieb...