4. Święta u babci Lindy.

1.3K 36 1
                                    


Świat nagle stanął w miejscu. Czułam się jak w czarnej otchłani, nie widząc niczego i nikogo. Szok to jedyne słowo jakim mogłam opisać swoje zachowanie. W mojej głowie narodziło się mnóstwo myśli, z czego tylko na jedno pytanie chciałam znać odpowiedź. Uważałam Avę za kobietę prostą nie posiadającą sekretów, a mimo to im bardziej węszyłam wokół jej osoby tym więcej niejasności pozyskiwałam. Tajemnice jakie miała były moimi pytaniami, lecz wiedziałam, że nie zdobędę ich od niej samej. Musiałam działać na własną rękę i dowiedzieć się kim tak naprawdę była Ava Moore.

Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa analizując każdy szczegół na pierwszy rzut oka zwykłego zdjęcia. Na fotografii przedstawiona była młoda, blondynka uśmiechająca się szeroko przy tablicy informującej o wjeździe do Californi. Wyglądała wręcz idealnie, jakby wcale nie urodziła mnie tydzień wcześniej. Niepokoiło mnie to, ale nie mogłam wyciągać wniosków pochopnie. Musiałam dowiedzieć się czegoś więcej.

- Victoria wszystko okej? - spytała zmartwiona Emily po dłuższej ciszy.

Kurczowo trzymałam zdjęcie nie trudząc się na odpowiedź. Wiedziałam, że muszę zejść by nie wzbudzać podejrzeń u rodzicielki. Odetchnęłam głośno wypuszczając całe skumulowane powietrze z płuc czując niesamowitą ulgę. Postanowiłam, iż najlepszym wyjściem będzie ochłonięcie i ustalenie jakiegokolwiek planu.

- Tak wszystko w porządku... Znaczy nie nic nie jest w porządku. Jak ma być dobrze jak dowiaduję się o czymś takim?! - podniosłam głos doświadczając zagubienia, którego tak bardzo nienawidziłam.

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Należałam do osób uwielbiających porządek w swoim życiu. Gdzie wiedziałam kto jaki jest a najbliższe mi osoby były szczere wobec siebie i mnie. Bezpieczny mur, który budowałam nagle się rozpadł i wiedziałam, że odbudowa go zajmie mi wiele czasu o ile będzie sens go wznosić.

- Słońce chodźmy do twojego pokoju i tam podyskutujemy o tym na spokojnie. - zaczęła powoli tłumaczyć mi ciemno włosa swoje zamiary.

Pokiwałam lekko głową na znak zgody i wraz z fotografią i znajomymi udałam się do sypialni. Nie byłam świadoma od czego zacząć, by dowiedzieć się czegokolwiek. Natomiast to musiało zostać już niestety między naszą trójką. Max przypadkowo dowiedział się o rzeczy będącej sekretem w mojej rodzinie a ja nie mogłam dopuścić do wycieku tego poza naszą grupką. Obdarzenie chłopaka zaufaniem było nie lada wyzwaniem dla mnie, jednak i tak był to w tamtym momencie moje najmniejsze zmartwienie.

- To może zacznę, - przerwałam ciszę panującą w pomieszczeniu wygodniej rozsiadając się na łóżku. - Po pierwsze to co się stało przed momentem i będzie się dziać dalej, ponieważ nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się o co chodzi. Mimo, iż w stosunku do ciebie Max nie mam zaufania muszę je posiąść i mam nadzieję, że nie będę tego żałowała. - odparłam patrząc na chłopaka.

- O to się nie martw Moore, jak tylko będę potrafił to pomogę. - zdeklarował będąc przy tym totalnie poważnym.

Jego stanowczość nieco mnie zaintrygowała, bo nie znałam go z tej strony. Kreował się na klauna klasowego i podrywacza, w którym widziałam chłopca z podstawówki a nie liceum. Cieszyło mnie z jaką powagą wziął do siebie tą sytuację i liczyłam na jego dobre intencje.

- Ale co my tak naprawdę mamy? - westchnęła japonka. – To tylko zdjęcie i data. Uważam, że powinnyśmy poszperać jeszcze w tych pudłach, bo za wiele nie zrobimy.

- Masz rację. Ogarnę jeszcze dzisiaj jakie plany ma moja mama na jutrzejszy dzień i tak samo Steph. Jeśli okaże się, iż mamy choćby przez godzinę wolny dom to działamy. - podzieliłam się swoim planem poprawiając włosy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Collier coeur [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz