3. Kocham Cię.

1.5K 48 13
                                    

Każdy z nas miewa te lepsze i gorsze momenty w swoim życiu. To one kształtują poniekąd naszą osobowość. Zmieniamy się pod wpływem otoczenia i otaczających nas ludzi. Czasami totalnie nieświadomie ulegamy takowej kontroli. Zapamiętujemy te wspaniałe momenty z naszej wegetacji kochając do nich wracać. Posiadamy również te gorsze chwile wracające do nas mimowolnie częściej. Ale jak określić czym są te złe etapy?

Z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że występują one jako wspomnienia smutne, wstydliwe oraz wredne. Zaprzątają nam głowę, a my nie potrafimy iść do przodu, myśląc nad tym co by było, gdyby...

Wraz z głosem dochodzącym z salonu moje wszystkie negatywne chwile wróciły do mnie jak bumerang. Nienawidziłam tej kobiety choć była moją rodziną. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego mamy traktować inaczej osoby z rodziny, ze względu na pokrewieństwo. Byłam bowiem zdania, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć.

Ciotka Sarah. A dokładniej Sarah Walsh była czterdziestoletnią sknerą, której nawet własne siostry nie znosiły. Snułam domysły że z charakteru podała się na swoją matkę, bo też była wredną jędzą. Nigdy nie miałam z nią najlepszych relacji. Nieraz podejmowałam próbę dogadania się, ale ona mnie zbywała albo obrażała porównując do swoich dzieci lub mojej siostry. Chociaż sama nie do końca rozumiałam dlaczego tak bardzo mnie nie lubiła.

Ogólnie rzecz biorąc nie miałam wspaniałych kontaktów z rodziną. Od strony taty słuch o wszystkich zaginął wraz z rozwodem rodziców. A rodzina mamy, zasługiwała na specjalne miejsce w piekle.

Zrzuciłam plecak z ramienia i powoli poszłam w stronę salonu. Dobre emocje nagle ze mnie wyleciały a na twarzy jak maskę ubrałam sztuczny uśmiech.

Będąc w pomieszczeniu dostrzegłam na kanapie moją mamę udającą kulturalną i cieszącą się przyjazdem rodziny, natomiast obok niej siedziała przerażona Stephanie obserwująca każdy ruch siedmiolatek bawiących się jej kokardami i spinkami do włosów. Pod ścianą na przeciwko mnie siedziała gruba blondynka z włosami do ramion ubrana w kwiecistą koszulę, robiąc oczami prześwietlenie mojej osoby.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się na przymus. – Dobrze was widzieć.

- Wzajemnie Victorio. - popatrzyła na mnie wymownie a ja już wiedziałam, że zrobi mi zaraz idiotyczny wywiad. – Jak w szkole? Masz jakieś koleżanki? - chyba zostanę jasnowidzem.

- Tak jak zawsze, czyli wspaniale. - odparłam marząc by to już się skończyło. - Tak mam koleżanki.

- Zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że raczej z twoim wyglądem jak i charakterem nikt nawet na ciebie nie spojrzy a tu taka niespodzianka. - zaśmiała się, ale ja już widziałam ten chamski uśmieszek na jej twarzy.

- Najwyraźniej nie jest tak zły jak twój. - mruknęłam pod nosem na co Steph zaczęła symulować kaszel.

- Co? - spytała ciotka.

- Co? - powtórzyłam po niej, udając zaskoczoną.

- Co powiecie na spacer? - natychmiast wstała moja mama chcąc zmienić temat.

Widziałam jej wściekłe spojrzenie na sobie, ale co ja mogłam poradzić. Mimo tego, iż wiedziałam jakie ma zdanie na temat jej siostry ma moja matka bolało mnie to, że nie potrafiła się za mną wstawić. Bo choć byłam jej córką, to najwyraźniej nie na tyle ważną by zwrócić uwagę Sarah.

- Myślę, że zostaniemy dzisiaj w domu. Jesteśmy zmęczeni po podróży, a bliźniaczki stęskniły się za dziewczynami niech spędzą trochę czasu razem. - zasugerował mężczyzna w okularach z widocznym zarostem.

- Świetny pomysł! - wykrzyknęła moja ciotka. – A więc Avo, gdzie nasz pokój?

- Już prowadzę. - uśmiechnęła się prowizorycznie. – Pilnujcie kuzynek. – powiedziała w naszą stronę na co przewróciłyśmy oczami.

Collier coeur [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz