III

11 1 0
                                    

2 września, 2014

Przedmieścia Moskwy, The international School of Moscow

Pierwsze wrażenie o nowej szkole jakie miał brzmiało tak, że wyglądała dokładnie jak na zdjęciach w internecie. Na beżowym linoleum nie było najmniejszego paproszka, nie mówiąc już o śmieciach, uczniowie musieli mieć obuwie zmienne, żeby tu wejść. Przed wejściem czuł się jak w jakimś Harvardzie, lub innym szanowanym amerykańskim uniwersytecie, ale w środku wyglądało to jak high school z filmu, który żadnym stopniu nie przypominał mu jego byłej publicznej szkoły muzycznej. Nie mieli mundurków, ale zasób ubrań, które mogli ubierać był tak ciasny, że i tak wszyscy uczniowie wyglądali prawie tak samo. Biała koszula i czarne spodnie, które u dziewcząt zamieniały się w spódniczki. One chociaż mogły ubrać do nich jakieś wymyślne rajstopy, żeby się wyróżnić, ale on wyglądał identycznie jak pięćset innych chłopaków w tej placówce.

Naciskał na nią szczególnie. Tak naprawdę nie było tu dla nich dużo miejsca, bo chodzili tu jedynie zamożniejsi imigranci. Szkoła w końcu była międzynarodowa. Lekcje prowadzone po angielsku i na koniec możliwość napisania międzynarodowej matury. Chciał tutaj iść tylko dlatego, że mógłby być z Nikolaiem w klasie. Był jego przyjacielem, którego poznał w przedszkolu, ale zadawali się do dziś. Ojciec Kolji pochodził ze Stanów Zjednoczonych i grał kiedyś w reprezentacji Rosji w koszykówce, ale jego przyjaciel urodził się w Moskwie i mówił po rosyjsku od urodzenia. Trochę mimo wszystko martwiło go to, że to szkoła z internatem. Oznaczało to mniej więcej zero imprez w ciągu tygodnia, co najwyżej w weekend. Każdy tutaj mieszkał razem ze sobą i plotki pewnie przeskakiwały z prędkością światła. Nikt, absolutnie nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, że młody Kostylev lubi zachlać.

Katya w tym momencie była kilka miesięcy po wypadku i domowym nauczaniu, więc nie miała nic przeciwko uwolnienia się od właśnie niego, ale ich matka chciała ją zwolnić po prostu ze szkoły baletowej. Babcia nie chciała się zgodzić na początku, ale w końcu ustąpiła.

Więc stali tutaj. Zostawili walizki na kampusie, w pokojach, które im wyznaczyli. Nie mieli nawet czasu na rozpakowanie się, ani tym bardziej poznanie współlokatorów. Teraz stali przed wejściem i zastanawiali się nad szarpnięciem klamki. Byli spóźnieni dwie minuty.

Spojrzał na swoją siostrę. Nie mogła być umalowana, więc jedynie na jej oczach znajdowała się cienka warstwa tuszu do rzęs. Mówiła mu, że trochę się z tym czuje niekomfortowo, ale wyglądała prawie tak samo. Jej włosy były związane w wysoki kucyk, bo w statucie było zapisane, że włosy nie mogą dotykać ubrań. Co za idiotyczna zasada!

Na jej twarzy wymalowany był spokój. Ciekawe, czy prawdziwy. W końcu od najmłodszych lat na scenie nie mogła dopuścić, by ani jeden mięsień na jej twarzy wykazywał zwątpienie, lub brak pewności siebie. Karol zacisnął pięści i złapał za klamkę.

- Oh, look, your new classmates! Yekaterina and Karol, right? Please take some free seats. Just don't talk, your class will get to meet and greet you at a break.

Kobieta stojąca przed tablicą miała długie kręcone włosy i przyjaźnie wyglądającą zaróżowioną okrągłą twarz.

Był świadomy osiemnastu par oczu świdrujących ich od stóp do głów. Nowi zawsze mieli je na sobie, nie mówiąc już o tym, że byli bliźniętami. Pewnie oceniali w tym momencie każdy aspekt ich wyglądu. Uwielbiał ten moment, ale wiedział, że spotkał ich mały zawód. Pewnie spodziewali się męskiej i żeńskiej wersji tej samej osoby, ale oni dość mocno się różnili. Ten sam mieli jedynie kolor włosów, praktycznie wszystko było inne. Przewyższał swoją siostrę o dwie głowy i o ile o niej można było powiedzieć, że jest bardzo drobna, to on w barkach był dobudowany po ojcu.

Dzieci moskiewskieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz