6 września 2014
Przedmieścia Moskwy, The international School of Moscow - Rosinka campus
Stał w klaustrofobicznie wąskim korytarzu na trzecim piętrze akademika. Jego ubrania były delikatnie pogniecione i pokryte warstwą dezodorantu oraz wody kolońskiej, bo już wcześniej były noszone w tym tygodniu. W końcu nie planował zostawać tu jeszcze jeden dzień.
Trzysta sześćdziesiąt pięć. Nawet poetycko. Wiele poetyckich rzeczy zdarzało mu się zauważać w pobliżu Oksany Igorewnej. Coś takiego po prostu w niej było.
Korytarz był pusty. I dobrze, ona raczej chciała dyskrecji, chociaż o niej nie wspominała. Ale może on jej nie chciał? Może takie plotki na początek dobrze by mu zrobiły? Zwróciłby na siebie uwagę? Ludzie zaczęliby się zastanawiać co jest między nim, a Oksaną, a on by zaprzeczał, mimo, że był tu dosłownie widziany?
Nie, był tu dopiero od tygodnia. Może póki co powinien inwestować w bezpieczeństwo?
Zapukał w drzwi. Najzwyczajniej, jak się dało. Jak najnaturalniej. Trzy razy, rytmicznie. Aby nie wyrobiła sobie żadnej oceny.
Chwilę potem stanęła w drzwiach. Była umalowana tak samo, jak w środku tygodnia, a jej policzki były zaróżowione. Miodowe włosy spięła w wysoki kucyk, który delikatnymi falami spływał po jej plecach, a żeby nic nie leciało do oczu, na głowie miała szeroką materiałową opaskę. Aby się za bardzo nie ujawniać, wkładał całkiem sporo energii, aby nie spuszczać wzroku na jej ciało, ale miała na sobie krótką bluzkę na ramiączkach i obcisłe legginsy, których materiał rozszerzał się na bosych stopach. Wszystko do pary i w kolorze szałwiowej zieleni. Na ramionach miała kilka sinych plamek, ale skórę idealnie gładką.
- Jednak jesteś - stwierdziła.
Wydawało mu się, że na twarz wbiegł jej subtelny uśmiech, ale ciężko było mu stwierdzić. Może małe rozpogodzenie?
Pokój nie różnił się od jego własnego w istocie. Były w nim te same łóżka, pościele i zasłony w oknach, ale na pierwszy rzut oka widać było, kto gdzie mieszkał dłużej. Ściany po obu stronach obklejone były plakatami, na łóżkach leżały otwarte magazyny i książki, a podręczniki i laptopy na biurkach tworzyły pewien rodzaj sztuki, naśladujący codzienność, odzwierciedlający pojęcie ''drugiego domu''.
On nie miał ogólnie w zwyczaju aranżować własnej przestrzeni. Lubił schludność i porządek, bo zbyt dużo faktorów go rozpraszało, ale uwielbiał patrzeć na innych, gdy to robią. Gdy był w czyimś pokoju i mógł się zastanowić nad tym, jak powstał dany element i dlaczego został tam umieszczony. Generalnie były to bardzo osobiste sprawy dla właścicieli przestrzeni.
Oksana miała przyjemną połowę pokoju. Wystawione flakoniki markowych perfum, pluszaki na łóżku, szkice (zapewne wzorów tatuaży) przyklejone obok facjaty jakiejś rudowłosej amerykańskiej wokalistki na ścianie, ale wszystko w generalnym porządku. Świeże powietrze wpadało przez otwarte okno, a plama słońca nie ukazywała nawet unoszącego się w powietrzu kurzu.
- Przepraszam, ale przyszedłeś akurat podczas mojej porannej jogi.
Zwrócił wzrok na rozłożoną na podłodze matę, w tym samym kolorze, co jej ubranie.
- Czyli ci przeszkodziłem?
- Tak - odparła - ale to nie ważne. Po prostu nie zdążyłam się przebrać.
Jak jej powie, że i tak dobrze wygląda, czy to nie będzie przesada? Nie. Będzie miły.
- I tak dobrze wyglądasz.
- Wiem. Po prostu jest mi trochę dziwnie, ale już trudno. Co chcesz zobaczyć?
Patrząc na nią w tych ubraniach, bardzo wiele, ale nie wypadało mu mówić tego na głos.

CZYTASZ
Dzieci moskiewskie
Teen FictionPo zaginięciu swojej siostry, Karol Kostylev postanawia założyć pamiętnik skupiony wokół ich wspólnego dzieciństwa, aby odwieść swoje myśli od obawiania się o jej bezpieczeństwo. Z każdą linijką tekstu wstukaną w klawiaturę najzwyklejsze w świecie w...