Pusta ulica, a dookoła tylko i wyłącznie ciemny las. Zero ludzi, zero zwierząt, a na zegarku godzina druga w nocy. Czarny samochód zatrzymał się na środku ciemnej drogi.
Mężczyzna wysiadł z niego zostawiając odpalony silnik, rozejrzał się dookoła i nikogo nie widział.Spojrzał na telefon gdzie lokalizacja wysłana przez siwo-włosego wskazywała dokładnie to miejsce...
Zmarszczył brwi i wybrał numer do niego. Pierwszy sygnał... drugi sygnał... trzeci sygnał...
Poczta głosowa.---Kurwa świetnie Knuckles-- skomentował sam do siebie.
Mężczyzna podniósł wzrok z ekranu telefonu i spojrzał na ciemny las. Za nic w świecie nie miał zamiaru tak wchodzić i szukać tego idioty.
Nawet nie wiedział gdzie go szukać.
Westchnął zrezygnowany i wsiadł ponownie do samochodu, wybierając jeszcze raz numer siwo-włosego.Brak sygnału...
No jasne czego można było się spodziewać po drodze, która była w środku lasu.
Equilibrium wszedł na Twittera, gdzie o dziwo strona główna mu się załadowała, a pierwsze co zobaczył to zdjęcie z konta... Postor_ErwinNa zdjęciu był siwo-włosy, biało-włosy i jakoś chłopak w czapce z daszkiem. Spojrzał na godzinę dodania, pięć minut temu. Mężczyzna spróbował ogranąć gdzie to jest, lecz na marne. Dlatego postąpił inaczej i odpowiedział na Twitta.
Equilibrium
Kurwo gdzie jesteś?Odłożył telefon i oparł głowę o fotel.
Chciał iść spać, a nie siedzieć w samochodzie, w środku lasu gdy na zegarku zbliżała się godzina trzecia...Nagle usłyszał dźwięk powiadomienia, wziął telefon i wkurzył się jeszcze bardziej.
Siwo-włosy zamiast mu odpowiedzieć lub zadzwonić...Polubił jego komentarz i nic nie odpowiedział.Equilibrium oparł załamany głowę o kierownicę. Nie miał zamiaru go szukać po całym lesie, ani Los Santos.
Byłoby to ostatnie co zrobiłby w całym swoim życiu.Jako iż nie patrzył co się dzieje wokół samochodu, wystraszył się gdy usłyszał pukanie w szybę.
Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył uśmiechniętego Erwina, a za nim dwóch jego kolegów.
Otworzył drzwi i spojrzał na nich.---Wkurwiłeś mnie Knuckles-- powiedział jego pierwszy patrząc na siwo-włosego.
---Oj Rickkk nie denerwuj się tak! Złość piękności szkodzi-- uśmiechnął się, a z jego stanu łatwo można było stwierdzić, że wypił dość sporo.
---Wsiadać, bo zaraz zrezygnuje z zawiezienia was do miasta-- powiedział i zamknął drzwi.
Biało-włosy i brunet usiadło z tyłu samochodu, a po chwili najstarszy mógł zobaczyć Erwina, który siedział na miejscu pasażera.
Gdy upewnił się, że wszystkie drzwi są zamknięte odjechał.
Nie miał zamiaru pozbyć się samochodu na kilka dni z powodu braku drzwi.---Waszą dwójkę gdzie zawieść?-- zapytał patrząc w lusterko, gdzie widział chłopaków siedzących z tyłu.
---Na apartamenty-- mruknął cicho, lecz słyszalnie biało-włosy.
Reszta drogi minęła w ciszy, pod apartamentami koledzy siwo-włosego wysiedli dziękując za pomoc.
Equilibrium ruszył do swojego mieszkania...Zaparkował na terenie swojej willi oddalonej trochę od miasta. Mimo wszystko wolał mieć ciszę i spokój w sowim domu i tylko dlatego wybrał tą lokalizację.
Wysiadł z samochodu i zamknął drzwi, podszedł od strony Knuckles'a.
Otworzył drzwi i wziął chłopaka na ręce, gdyż ten zasnął po drodze.
Zamknął drzwi samochodu nogę i poszedł do drzwi domu.Wszedł do środka i od razu skierował się do sypialni, gdzie położył siwo-włosego na łóżku i wyszedł z pokoju zamykając drzwi.
Wyszedł na z domu i zabrał z bagażnika czarną torbę, po czym zamknął pojazd kluczykiem.
Światła mrygnęły dwa razy co oznaczało, że samochód jest zamknięty.Sanchez wrócił do domu i odłożył torbę na blat w kuchni...
---------------------------------------
Siwo-włosy otworzył oczy i pierwsze co zrobił to przekręcił się na drugi bok. Wtedy zobaczył szafkę nocną, a na niej ramkę z zdjęciem. Nie przypomniał sobie, żeby miał coś takiego w domu. Sięgnął po zdjęcie i spojrzał na nie...
Było to zdjęcie sprzed kilku lat, a na nim cały dawny skład gdy współpracował z Equilibrium...Chcąc czy nie, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uwielbiał wspomnienia z tamtych czasów jego życia, zawsze miał sentyment do zdjęć lub rzeczy z tamtego okresu czasu.
Odłożył ramkę na szafkę i wstał z łóżka. Doskonale wiedział gdzie jest, był tutaj wiele razy.Wyszedł z pokoju czując ból głowy. Zszedł po schodach opierając się o poręcz żeby przypadkiem się nie wywalić. Wszedł do dużego salonu i usiadł na szarej kanapie, po czym zamknął oczy.
Nagle usłyszał obok siebie miałknięcie, na co otworzył oczy i spojrzał na stolik przed nim.
Siedział tam czarny duży kot, znał go pamiętał tego wrednego czarnego kota, który zawsze musiał go podrapać gdy on chciał go pogłaskać.Nazywał się Randes...
Pamiętał jeszcze jednego z czego pamiętał nazywał się Filver, on już bardziej lubił siwo-włosego.
Oba koty były zupełnie różne, Randes był wredny i zawsze patrzył na złotookiego niezadowolonym wzrokiem. Filver był o wiele milszy, zawsze chętny na pieszczoty.Siwo-włosy patrzył na kota nieufnym wzrokiem, a ten patrzył na niego chwilę po czym zeskoczył z stolika i poszedł w swoim kierunku.
---Cześć Meviso-- usłyszał głos starszego z kuchni.
Zmarszczył brwi, kim był do cholery Meviso? Chłopak wstał i poszedł do kuchni, gdzie od razu przywitał go uśmiechnięty Equilibrium głaszczący małego szarego pręgowanego kota.
---Cześć?-- powiedział niepewnie siwo-włosy i usiadł na krześle przy wyspie kuchennej.
---Cześć Erwin-- uśmiechnął się starszy i położył miskę na podłodze, a kot zeskoczył z blatu.
---Masz nowego kota?-- powiedział patrząc na malucha.
---Tia... I to nie jednego-- zaśmiał się.
---Pamiętasz jak stwierdziłeś, że mam obsesję na punkcie Maine Coon'ów?---Chciałeś zabrać pięć kotów na raz, zamiast jednego Filver'a-- powiedział siwo-włosy.
---Wszystkie były cudne! No nie ważne, ogólnie to mam już sześć-- powiedział nakładając jedzenie na talerze i nalewając kawę do kubków.
---ILE?!-- wyszczerzył oczy złotooki.
Wiedział, że Equilibrium miał świra na punkcie tych kotów. Nie zbyt rozumiał dlaczego, faktycznie była to bardzo ładna rasa ale bez przesady.
---No sześć-- powtórzył i podał talerz z jedzeniem i kubek kawy złotookiemu.
---Smacznego-- uśmiechnął się i zaczął jeść swoją porcję.---Dzięki-- siwo-włosy zabrał się za jedzenie.
Gdy zjedli, starszy schował naczynia do zmywarki, po czym spojrzał na nadal siedzącego na krześle siwo-włosego, który w tym momencie siedział na telefonie pisząc z kimś.
Nagle jego telefon zadzwonił, a on bez patrzenia kto dzwoni odebrał i śmiało mógł stwierdzić, że był to błąd...
-------------------------
Witam witam!Jak tam życie?
Mam nadzieję, że książka nie jest zła hehPozdrawiam i Kc <3
CZYTASZ
~|My Psychic Accomplice|~| 5city |~
Fanfiction~My Psychic Accomplice~ -Mój Psychiczny Wspólnik- ---------------- Wydarzenia z przed lat poszły w zapomnienie... Lecz przez jedną wiadomość, wszystko wróciło. ~Czy dawne czasy wrócą..?