~Piwnica~

27 4 7
                                    

Polecam przeczytać w nocy ;)

Pov. Katsuki

Wczoraj po napadzie złoczyńców, widziałem jak do Izuku podchodzi jakaś postać w czarnym kapturze. Położył mu rękę na ramieniu i coś mu powiedział. Więcej nie widziałem bo ta różowo włosa mnie zawołała i kazała przyjść.

Zaciągnęli mnie do jakiegoś lasu. słońce już zaszło. W lesie było jeszcze ciemniej. Usiedliśmy na trawie. Wokół nas były wysokie drzewa. Włożyłem sobie słuchawki do uszu i włączyłem muzyczkę. Cały mój squad żywo o czymś dyskutował. Postanowiłem niezauważony troszkę podsłuchać. Wyciągając słuchawkę, zauważyłem, że dochodzi 23. Powinniśmy już wracać, gdyż do miasta mamy spory kawałek drogi. 

- Słyszeliście, że ta nowa bohaterka co niedawno ukończyła szkołę, zaszła w ciążę? - Pisnęła zafascynowana Mina. Miałem dłużej posłuchać, ale stwierdziłem że jest to zbyt nudne.

- Musimy się zbierać. - Poinformowałem ekipę, że pora wracać do domu. 

Wstaliśmy z trawy i ruszyliśmy za Miną. Ona nas tu przyprowadziła, więc każdy uważał, że pamięta drogę. Mina dumnie szła przez pierwsze 10 minut. Po tym czasie przystanęła i zaczęła się rozglądać. 

Wokół nas były drzewa, krzaki, trawa, więcej drzew... KURWA ZGUBILIŚMY SIĘ!!! Niech ja ją tylko dorwę...

- Mina? Ty wiesz gdzie my jesteśmy? Wiesz którędy do domu? - zapytałem z zaniepokojeniem w głosie. 

- Eeeeee, no ... nie wiem. - Westchnęła zrezygnowana. Chłopaki zaczęli panikować. Przepchnąłem się tak aby być na początku naszej drużynowej wyprawy. Włączywszy mapę w telefonie, ruszyłem do przodu. Ponieważ byliśmy niedaleko jakiejkolwiek cywilizacji, internet i zasięg dawał radę.

Szliśmy z pół godziny, aż napotkaliśmy się na autostradę. Była dosyć pusta bo jakby nie patrzeć zbliżała się pół noc. Raz na jakiś czas przejeżdżały nieliczne auta. Z tej autostrady do miasta mieliśmy kolejne pół godziny. Przez tych debili szliśmy jeszcze dłużej. Po chwili okazało się, że Mina jakimś cudem jest na plecach Kirishimy. Nim się obejrzeliśmy ona już spała. Więc teraz idziemy we czterech z różowym ciężarem na plecach gówno-włosego, cudownie powiem wam, cudownie.

Najbliższy dom, to dom Sero. Odprowadziliśmy go aż pod same drzwi, gdyż lamus się bał, że ktoś go jeszcze porwie. No sory ale kto by chciał takiego debila. Jeszcze jest tak brzydki, że ja nie wiem. To ja powinienem się bać, że mnie ktoś porwie. Po pożegnaniu się słychać było tylko krzyki jego ojca. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, wiedząc, że u nas będzie podobnie.

Wkoncu zostałem ja, Kiri i Mina. Mina nadal spała. Nie wiedzieliśmy co z nią zrobić. W końcu czerwony zaproponował, że weźmie ją na jedną noc do siebie. Więc tak jak zaproponował, tak też zrobiliśmy.

Pov. Deku

Obudziłem się w dziwnym miejscu. Nic nie pamiętam. Wiem, że rano wyszedłem na rozpoczęcie roku. Teraz leżę gdzieś w jakiejś piwnicy chyba. Przynajmniej tak mi się wydaję. Wszędzie jest prawie ciemno. Śmierdzi tutaj szczurami i sikami.

Powoli wstając zauważyłem, że moje nogi są związane. Ręce też miałam lekko lina przewiązane. Z rąk linę dało się zdjąć więc to szybko uczyniłem. Gdy miałem ręce wolne, zająłem się nogami.

Rozejrzałem się ponownie dookoła. W tej piwnicy były prawdopodobnie ziemniaki, jakieś worki, tona kurzu i szczury.

Było jedno malutkie okno przez, które wpadało światło. Okno było za kratami. Musiałem znaleźć jakiś łom albo coś tego typu. Rozpocząłem poszukiwania potrzebnych mi przedmiotów. Co jakiś czas słyszałem tylko ciche szmery.

Pomiędzy ziemniakami leżała latarka. Dzięki niej dużo prościej było znaleźć resztę rzeczy.

Pod ścianą stał stolik nocny z szufladami. W jednej z szuflad znalazłem karteczkę z numerem telefonu, śrubokręt i złoty pierścionek.

Na kartce z numerem telefonu była przyklejona wizytówka. Zdjęcie było zamazane tak samo jak nazwisko. Można było odczytać tylko imię i datę urodzenia oraz zawód.

"Grabarz Harry. Rok urodzenia: 01.04.1987r."


Śrubokręt był lekko zardzewiały. Jednocześnie sam czubek był pokryty krwią. Rączka za, którą trzyma się to urządzenie, była mokra.

Natomiast jeśli chodzi o pierścionek, to był z zielonym oczkiem. Również był lekko zardzewiały. Od wewnątrz było widać datę i dwa imiona.

"Harry i Lisa 25.05.2010r."

Zabrałem wszystkie przedmioty do kieszeni i szukałem dalej czegoś na wzór łomu.

Pomiędzy workami z ziemniakami znalazłem saszetkę z białym proszkiem. Sporo było tych saszetek, wszystkie szczelnie zamknięte. Na każdej czarnym markerem, było napisane ile jest białego proszku w środku.

Chodząc po pomieszczeniu i świecąc latarka po ścianach nie raz widziałem odciśnięte ręce. Ślady były zrobione krwią. W jednym miejscu była też wielka plama już zaschniętej krwi.

Zaczęło mnie to miejsce przerażać więc się pospieszyłem aby móc jak najszybciej z tąd uciec.

W końcu gdzieś pod ścianą znalazłem łom. Teraz wystarczyło tylko dostać się do okienka. Ułożyłem z worków z ziemniakami wierzyczkę i się na nią wspiąłem. Rozpocząłem odginanie krat abym mógł przez nie przejść.

Już miałem wychodzić gdy usłyszałem kroki po schodach. Chciałem się pospieszyć ale jak to mówią "gdy się człowiek spieszy wtedy się diabeł ciesz" czy coś takiego, no ale zamiast wyjść, to spadłem z mojej wierzy ziemniaków.

- Już chcesz uciekać? - Warkną na mnie dziwnie znajomy mi głos. Podniosłem głowę aby zobaczyć kto to.... Ale znów zasnąłem gdyż prawdopodobnie dostałem z patelni. Widziałem tylko starszego pana z dziwnym uśmiechem, który celował do mnie właśnie z patelni.

Więcej szczegółów nie bardzo pamiętam. Chłop wyglądał jak przysłowiowy menel z pod biedronki. Ten jego okropny uśmiech przeszywał mnie i sprawiał że miałem ciarki na całym ciele.

Pov. Katsuki

Następnego dnia w szkole nie było tego zielonego nerda. Zdziwiło mnie to bardzo, szczególnie po tym, gdy wczoraj ktoś do niego podszedł. Jednak postanowiłem, że narazie sobie nie będę zajmował tym głowy i skupie się na nauce.

Tak właśnie minął mi kolejny dzień w tej zasranej szkole. Nic specjalnego się nie wydarzyło więc nie mam co opowiadać. Mamy sporo zadane więc odrazu po lekcjach wróciłem do domu.

Wchodząc do pomieszczenia słyszałem załamany głos mojej matki. Ona raczej nie płacze więc bardzo mnie to zszokowało. Usiadłem do stołu, zaczynając jeść mój posiłek, który mi matka naszykowała. Jednocześnie słuchałem z kim i o czym rozmawia.

- Dobrze, zaraz go poinformuję...yhm...tak, tak... Trzymaj się Inko, jesteśmy z Tobą. - W tym momencie dowiedziałem się, że moja matka rozmawia z mamą Deku.

Gdy się do mnie odwróciła przodem, miała łzy w oczach i cała się telepała.

- Był dzisiaj w szkole Izuku? - Zapytała drżącym głosem. Przestałem jeść i patrzyłem się na nią z niepokojem.

___________________________________________

Hi to znowu ja !!

Sprawdzałam do pov Deku więc sorki za jakieś błędy, ale nie chce mi się już.

Tak wiem, że czekaliście więc macie. Taki tam rozdział. Wgl to teraz mam wenę na jakiś horror więc jeśli to co widział Deku było straszne i jeśli chcecie horror w moim wykonaniu to piszcie tutaj ->
Albo do mnie na pc, albo na tablicę, jak kto woli.

Do zobaczonka bay 🧡💚

Zaginiony // ZAWIESZONE //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz