.........................................................................
Pov. Xie Lian
- San Lang, zejdź stamtąd. Jeszcze spadniesz! - zawołałem.
- Ale ja nie chcę!!!
To drzewo jest naprawdę duże. Wiem, że ten dzieciak umie dobrze się wspinać, ale tak wysoko to nawet ja bałbym się wejść. Co prawda nie ma lęku wysokości, ale to nie zmienia faktu, że nie powinien tam wchodzić. No ale trzeba go stamtąd zdjąć. Jeszcze się puści i dopiero będzie. W końcu jestem odpowiedzialny za każde dziecko, którym się opiekuję.
Popatrzyłem na gałęzie, myśląc jak bezpiecznie wejść i jednocześnie nie spaść. Hmmm... To nie będzie trudne. Chociaż z moim szczęściem... a raczej nieszczęściem... Różnie to może być.
Okej, zaczynamy.
Pierwsza gałąź...
druga...
trzecia...
czwarta...
Będąc już na piątej, zauważyłem, że San Lang ma małe obtarcie na lewym kolanie. Muszę mu to później przemyć i odkazić. Stanąłem stabilnie, jedną ręką złapałem się pnia, a drugą wyciągnąłem do niego.- Chodź tu. Nic ci przecież nie zrobię.-powiedziałem uspokajająco.
- Wiem... ale ja nie chcę tam wracać...
- Do szkoły? Czemu? Co się stało San Lang?
- Ja się boję... tam są psy.
- Ja żadnego nie widziałem. Gdzie dokładnie były?
- Jak wychodziłem ze szkoły, to Qi Rong podszedł do mnie, a za nim szły dwa psy i one zaczęły na mnie głośno szczekać.
- Qi Rong?
- Tak...
Ja się zastanawiam, dlaczego nikt nie zwrócił na to uwagi. Przecież niektórzy nauczyciele mają lekcje blisko tego miejsca, więc chyba powinni usłyszeć. Albo słyszeli tylko mieli nadzieję że ktoś inny się tym zajmie. Po prostu każdy boi się konsekwencji zwrócenia nawet uwagi temu chłopakowi. Ja też co prawda trochę się obawiałem, ale teraz będę musiał coś z tym zrobić. Nikt nie będzie straszył dziecka psami. Przecież to oczywiste, że zrobił to umyślnie. Wie, że San Lang boi się psów. Stara się to dobrze wykorzystać.
- Dobrze, wcześniej też ci dokuczał prawda? Postaram się, żeby ci już nic nie zrobił. Porozmawiam z jego rodzicami. Może być?
- Do... dobrze...
Cóż nie będzie to łatwe, ponieważ oboje są dobrymi prawnikami, ale nie chcę, żeby ktokolwiek płakał przez Qi Ronga. Już od początku był niemiły dla innych. Nie wiem dlaczego akurat najbardziej dokucza San Langowi. Podejrzewam, że może przez kolory jego oczu. Ale żeby przez to aż tak mu uprzykrzał mu życie. No nie wiem.
Dla mnie jego oczy są piękne. Jedno ma piękną czerwoną barwę jak róża, a drugie jest tak czarne jak noc. Wiem że to słabe porównanie ale nie jestem polonistą. Jeśli już to mógłbym uczyć historii.
- Dobra, chodź już, bo dłużej się nie utrzymam. Ale jak chcesz. Mogę cię tu zostawić. - powiedziałem żartobliwie
- Chcę iść z Gege, ale nie chcę ich spotkać.
- W razie czego schowasz się za mną. Będę cię chronić.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- No dobrze.
.........................................................................
Pov. San Lang
Tak naprawdę to mogę nawet skoczyć z tego drzewa a wiem, że i tak byś mnie złapał.
Wiem, że przez cały czas mnie chroniłeś przed Qi Rongiem.
To zawsze na ciebie przez to dyrektor krzyczał, mimo, że nigdy nie byłeś winny.
Nie wiem jak mogę ci pomóc gege, ale spróbuję jak tylko mogę.
Jak nie teraz to kiedyś w przyszłości..........................................................................
Pov. Xie Lian
Wziąłem go na ręce i zacząłem powoli schodzić. Nie był ciężki więc nie było z tym problemu, dopóki nie stanąłem na ostatniej gałęzi. Nie wiem, czy to z powodu naszego ciężaru, czy z powodu starej gałęzi, ale spadliśmy z niej. Nie było zbyt wysoko więc nic nam się nie stało. Przynajmniej San Langowi bo leżał na mnie. Ja spadłem na plecy, ale nic mi w kościach nie chrupnęło, więc chyba wszystko jest dobrze.
Po chwili San Lang, że mnie zszedł. Podparłem się rękoma i udało mi się usiąść. Trochę kręciło mi się w głowie, ale na szczęście po chwili mi przeszło. Nagle poczułem na sobie czyjś wzrok. Nie należał do tych przyjemnych. Aż mi ciarki po plecach przeszły. Odruchowo się odwróciłem.
Wtedy zobaczyłem kogoś kogo zdecydowanie nie chciałem widzieć. A przynajmniej nie w takim momencie.
Natychmiast wstałem, ignorując ból pleców i się schyliłem.
- Dyrektorze He Xuan...
.........................................................................
~650 słów
Na pewno nie jest to nawet w jednym procencie tak dobre jak wszystkie książki Asimarek ale kocham obie te nowelki od MXTX i postanowiłam, że może napiszę coś do tego.
Jak mi się nie uda to trudno. Przynajmniej poćwiczę sobie do matury z polskiego. Niby dopiero jestem w 1 liceum, ale nie jestem dobra w pisaniu więc przydałoby zacząć ćwiczyć. Żeby nie zostawić tego na ostatni rok. 😅😅😅
CZYTASZ
Będę cię chronić [Tgcf & Mdzs] Zawieszone
SpiritualMoja pierwsza książka, a raczej fanfik. Jak sam tytuł wskazuje będzie to połączenie Tian guan ci fu i Mo dao zu shi. Przewiduję do 10 rozdziałów, chyba że wpadnę na pomysł jak rozwinąć tą książkę. Zapraszam do czytania. Główny ship: Hualian Pobocz...