Helplessness

15 3 0
                                    


Wokół mnie panował chaos. Wiał porywisty wiatr, który sprawiał, że nie mogłem ustać w miejscu. Z każdej strony otaczały mnie wysokie drzewa, które wyginały się w każde strony. Sprawiało to wrażenie, jakby tworzyły one krąg, w którym znajdowałem się ja wraz z mężczyzną, którego zauważyłem dopiero po chwili.

Wyglądał przerażająco. Aura, która go otaczała, sprawiała, że czułem się jeszcze bardziej bezbronny. Tym razem był ubrany w czarne, drogo wyglądające szaty. Przypominał księcia panującego wokół nas mroku. Włosy rozwiewał mu porywisty wiatr, ale mimo to nie sprawiał wrażenia, jakby mu to przeszkadzało.

Stał na tej polanie, wpatrując się we mnie intensywnie czarnymi tęczówkami. Żeby nie szaty i włosy smagane przez wiatr pomyślałbym, że jest nieskazitelnie piękną rzeźbą wbudowaną w ziemię.

Podczas gdy ja, nie mogąc dłużej utrzymać się na nogach, upadłem na ziemię, on niewzruszony całą sytuacją pozostawał ciągle w tej samej pozycji.

Dopiero kiedy dokładniej przyjrzałem się otoczeniu, zauważyłem, że wiatr nie wieje prosto na mnie, lecz tworzy koła, jakby chciał wessać wszystko, co znajduje się w środku do swojego wnętrza. Słyszałem trzaskanie drzew z każdej strony, a po chwili zauważyłem latające naokoło mnie kawałki ich kory i korzenie. Niektóre drzewa roztrzaskiwały się o inne i krążyły coraz bliżej nas co jakiś czas, zahaczając o moje ubranie, rozrywając je na strzępy.

Spojrzałem bezradnie na czarnowłosego niemo, błagając go, aby coś zrobił, a kiedy zatopiłem się w lśniących, czarnych oczach dotarło do mnie, że to właśnie on jest przyczyną panującego chaosu.

- Przestań! – krzyknąłem, kiedy konar jakiegoś drzewa prawie uderzył mnie w szyję.

Początkowo myślałem, że mnie nie usłyszał przez hałas spowodowany trzaskaniem gałęzi i wiatru. Jego twarz pozostała wciąż niewzruszona, lecz kiedy spróbowałem bezskutecznie wstać, doszedł mnie jego głos.

- Dlaczego miałbym to zrobić? – zapytał, pomimo że jego usta nie otworzyły się nawet minimalnie.

- Wyjdź z mojej głowy! – odkrzyknąłem, czując, jak po moim ciele rozchodzi się złość.

Jak na zawołanie wiatr wzmógł się jeszcze bardziej. Złapałem się odruchowo za głowę, próbując złagodzić nasilający się ból spowodowany coraz to głośniejszym świstem. Czułem się tak, jakby wiatr chciał mnie rozerwać w pół.

- Jesteś tak bardzo uparty Taehyung – ponownie usłyszałem pełen drwiny głos – Powinienem cię już od samego początku zgładzić, zanim –

- Zanim co?! – krzyknąłem w jego stronę, podpierając się ziemi – Zanim się we mnie zakochałeś?!

Czułem, że igram z ogniem, wypowiadając te słowa, lecz na tę chwilę było mi wszystko obojętne.

Wkładając w to całą swoją siłę, podniosłem się i na drżących nogach zrobiłem dwa kroki w stronę mężczyzny, ledwo utrzymując równowagę. Jego mimika dramatycznie się zmieniła i miałem wrażenie, jakby chciał zabić mnie samym spojrzeniem. Nie sprawiło to jednak, że zaprzestałem.

- Pomimo że próbujesz wzbudzić we mnie strach, nie uda ci się. Nie boję się ciebie i twoich sztuczek. – Mówiąc to, czarnowłosy lekko przekrzywił głowę zdumiony moimi słowami i najwyraźniej jeszcze bardziej rozzłoszczony podniósł wyżej podbródek w celu pokazania swojej wyższości – No dalej! To wszystko, na co się stać!?

Moje słowa najwyraźniej przeważyły szalę, gdyż tęczówki mężczyzny z intensywnej czerni zmieniły się w głęboką czerwień, sprawiając, że promieniował jeszcze większą pewnością siebie. Wiatr, o ile to możliwe stał się jeszcze silniejszy, co sprawiło, że bez sił opadłem bezradnie na mokrą ziemię, zanurzając dłonie w trawie.

Two Kingdoms - One Memory || Taekook ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz