2. Gra dopiero się rozpoczęła

5 1 0
                                    

Wpatrywałam się w sylwetkę brata, która na zawołanie pojawiła się w moim pokoju. Obok niego Isaac, oboje wyglądali nienagannie, ale posyłali nam dość znaczące spojrzenia. Chwile później doszedł do nich jeszcze Dylan i o zgrozo prawie byli w komplecie. Mam ochotę pacnąć w głowę Nate, za to, że nie dał mi chwili dłużej i nie poczekał, aż uspokoję się aby mu to wyjaśnić. Zrobił najgorsze co mógł, kilka par oczu wpatrywało się we mnie gdy przyjaciel odsłonił mnie. Nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć, co zrobić. Czekałam tylko na jakiekolwiek słowo skierowane w moją stronę, aby móc jakkolwiek na nie zareagować.

—Kto ci to kurwa zrobił? —podszedł szybko do mnie Eliot chwytając moją buzie w ręce, przez co trochę syknęłam z bólu. —Nie wkurwiaj mnie Gi, tylko odpowiadaj. —spojrzał na mnie karcącym wzrokiem. Na sam widok czułam palące wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że nie powiem prawdy. Nie teraz. Może faktycznie tego nie chciał.

—Spadłam ze schodów. —powieliłam swoją wersje zdarzeń. Powiedziałam tym razem pewnie, bez jakichkolwiek zawahań. Muszę grać trzeźwo, aby wygrać. —Możecie mi nie wierzyć, bo wiem jak to wygląda. Moje zachowanie, też jest dość specyficzne. Zauważyłam ostatnio jakieś problemu zdrowotne u siebie... —kłamałam. Przedstawiałam idealna wersja zdarzeń, taką w którą mogli uwierzyć. Czułam się paskudnie, ale tak będzie lepiej. —Zawroty głowy, osłabienie i po prostu zemdlałam spadając przy tym po schodach. Cała sytuacja. —powiedziałam wyrzucając to z siebie. Odcięłam w moment od siebie złe emocje, pozostawiając jedną wielką obojętność.

Aby coś ugrać, trzeba umieć grać. A jak się gra, trzeba wygrać.

—Mama ma cię umówić do lekarza, bo wyglądasz jakby ktoś ci najebał. —stwierdził i posłał mi martwiący się wzrok. Przegryzłam wewnętrzna część policzka i prychnęłam, wiedząc, że wszystko powiedziane przeze mnie było kłamstwem.

—Nie strasz mnie tak więcej, naprawdę w głowie miałem złe scenariusze, dlatego postanowiłem zawołać Eliota. —przytulił mnie do siebie czule Nate całując w czółko. Wiedziałam, że się martwił. Wiedziałam też, że nie powinnam go kłamać, tak jak i Eliota.

Widziałam smutne spojrzenie Dylana. Martwił się. On już taki był. Nie pasował mi totalnie na piłkarzyka. Był inny, emocjonalny, roztrzepany i zawsze potrafił poprawić humor dobrym żartem. Miał krótkie brązowe włosy, które idealnie do niego pasowały. Pokazywały jego cała twarz, która była po prostu piękna. Ten uśmiech skradł niejednej dziewczynie serce, a nawet mi gdy byłam malutka. Odwróciłam wzrok w stronę Isaaka, patrzył na mnie wbijając ostry wzrok intensywnie przy czymś myśląc. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, patrzyłam w te piękne czarne tęczówki. On wiedział, że kłamałam, ale miał na tyle wyjebane, aby nie dociekać w to co się dziś wydarzyło. Uniósł jedną brew wysoko i prychnął pod nosem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że wiedział.

—Czyli mam rozumieć nie idziesz jutro do szkoły, prawda? —zapytał Dylan uśmiechając się delikatnie.

—Odpuszczę sobie. —posłałam mu szczery uśmiech co odwzajemnił. —Nate zostaniesz dziś na noc, potrzebuje twojego towarzystwa. —spojrzałam w jego stronę, a on od razu kiwnął głową, że się zgadza. Nie było u nas to nic dziwnego, często bywał u mnie na noc. Po prostu był mi najbliższą osobą, a ludzie przez to myśleli, że jesteśmy razem.

—Wy na pewno nie jesteście razem? —zapytał rozbawiony Eliot patrząc w naszą stronę. Pokręciłam rozbawiona głową i pokazałam środkowego palca.

—Zawsze możemy. —mruknął śmiejąc się Nate i stuknął mnie biodrem.

Finalnie mój humor uległ zmianie. Ucieszył mnie fakt udanego kłamstwa. Miałam cichą nadzieje, że to ostatnie na tyle duże w moim wykonaniu. Gdyby nie byli to dla mnie najbliżsi, może i bym nie miała wyrzutów sumienia. Jednak byli dla mnie wszystkim, a ja skłamałam ich z premedytacja. Czasem trzeba skłamać, aby uchować kogoś przed bolesną prawdą. Każdy ma swoje sekrety, w tym momencie zaczęłam mieć je i ja. Chłopaki wyszli z pokoju zostawiajac mnie w nim samą, bo wiedzieli, że pewnie będę chciała się pójść myć. Tak też zrobiłam, chwyciłam po szlafrok, piżamę i czysta bieliznę, po czym chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę łazienki.

Beginning of the game//Początek gryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz