Gdy wysiedli z autobusu, Chan ponownie założył chustę na oczy Seungmina. Zbliżała się pora zachodu słońca i niebo już wyglądało pięknie, jednak Seungmin nie mógł tego dostrzec.
- Channie, gdzie idziemy? - zapytał zaciekawiony Seungmin.
- Niedługo zobaczysz. Gwarantuję, że ci się spodoba. - odpowiedział Chan, łapiąc dłoń Seungmina.
Seungmin nie miał pojęcia, gdzie idą, jednak ufał Chanowi. Z każdą minutą odgłosy samochodów było słychać coraz mniej, a wzmagał się szum wody.
W końcu Chan przystanął i delikatnie zdjął opaskę z oczu Seungmina. Przed szatynem rozciągała się zielona polana, położona nad brzegiem rzeki, która wraz z zachodem słońca nabrała różowo-pomarańczowych barw. Na środku polanki leżał koc, a na drzewach wokół rozwieszone były małe lampki. Na kocu rozłożone były różne przekąski.
- Książę, kiedy ty to wszystko zrobiłeś? Jest tak cudownie! - Seungmin z wrażenia szeroko otworzył usta.
- Ma się znajomości. Cieszę się, że ci się podoba. - uśmiechnął się.
Seungmin odrzucił na koc pluszaka i kwiaty, które do tej pory trzymał w rękach. Mocno wtulił się w Chana, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Stali tak, w swoich objęciach, jakiś czas, aż w końcu Seungmin nieznacznie się odsunął. Spojrzał na słońce, które zachodząc, wytworzyło na niebie tęczową łunę.
- Widzisz? Nawet słońce jest za naszym szczęściem. - uśmiechnął się Chan.
Seungmin w odpowiedzi przybliżył się do twarzy Chana, przez co oboje poczuli, jak stado motyli przelatuje przez ich brzuchy. Chan miał wrażenie, że Seungmin zamierza go pocałować w usta, jednak szatyn ograniczył się jedyniedo muśnięcia jego policzka.
Seungmin pociągnął Chana na koc i oboje usiedli, oglądając bogaty w kolory zachód słońca.
- Masz jutro szkołę? - zapytał Chan.
- Mam, ale chętnie się urwę. A co, zabierasz mnie na kolejną randkę? - odpowiedział Seungmin, zaciekawiony pytaniem Chana. Wtulił się w jego ciało, wdychając zapach niebieskowłosego.
- Właściwie to chciałem przedłużyć tą. Wpadłbyś do mnie na noc i no... - odpowiedział Chan. Bał się, że zaproszenie Seungmina do siebie jedynie po dobie znajomości będzie lekką przesadą, jednak wszystkie wątpliwości zostały rozwiane przez promienny uśmiech szatyna.
- Jasne, że tak! Będzie jak w tych wszystkich romantycznych filmach! Dasz mi swoje ciuchy, a potem będziemy oglądać film do upadłego i zaśniemy wtuleni w siebie na kanapie. - Seungmin zaśmiał się, jednak miał nadzieję, że naprawdę tak będzie.
- Oczywiście! - odpowiedział Chan, szczęśliwy, że szatyn zgodził się na taki obrót spraw.
Chłopcy wpatrywali się w magiczny zachód słońca, który z każdą sekundą był piękniejszy. Wtuleni w siebie, chcieli, by czas mógł się zatrzymać, a oni leżeć tak już przez wieczność.
W końcu jednak słońce zniknęło z ich pola widzenia a niebo zaczęło się robić coraz ciemniejsze. Chan złapał Seungmina za rękę i oboje wstali, otrzepując się z trawy. Niebieskowłosy pokierował Seungmina w kierunku wyjścia z polany, jednak szatyn przystanął na chwilę.
- Nie powinniśmy tego pozbierać? - zapytał.
- Nie. Felix niedługo tu przyjdzie i pozbiera. Nie po to zabrałem cię na randkę, żebyśmy sprzątali polany. - zaśmiał się Chan. - Chodź aniołku, wracamy. Zaraz będzie ciemno a nie chcę, żebyśmy musieli wracać w takich ciemnościach.
CZYTASZ
queer festival | seungchan/chanmin
FanfictionHistoria o dwójce chłopców, którzy spotykają się na 'Festiwalu dla queerowych' i w krótkim czasie stają się dla siebie całym światem. !dynamiczny rozwój akcji!