25.

1.5K 45 11
                                    

_____________________________

-Avada Kedavra!
______________________________

-Avada Kedavra!______________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

DZIEŃ WCZEŚNIEJ

Moje dłonie drżały, z każdą sekundą spoglądania na profesora Dumbledore'a, gdy celowałem swoją różdżkę w jego stronę. Ciotka Bellatriks nie ułatwiała mi zadania, wciąż pośpieszając mnie. Lecz mnie sparaliżowało na tyle, że nie potrafiłem się odezwać, a co dopiero zabić. Dwa słowa, i było by po problemie. Lecz nie umiałem. Nie sądziłem że powierzone mi zadanie będzie tak cholernie trudne. Przytłaczająca mnie kłótnia z Anastazją przed, jak i to co miałem zrobić przerosło mnie po całości.

Nagle poczułem chłodną dłoń spoczywającą na moim ramieniu. Był to profesor Snape, odpychający mnie na bok. Wiedziałem co to oznacza. Severus obiecywał chronić mnie, i w razie mojego niepowodzenia dokończyć zadanie, którego mógłbym nie wykonać. Obiecał to mojej matce, która kochała mnie tak mocno, że złożyła z nim wieczystą przysięgę.
Widząc mężczyznę zmierzającego w kierunku Dumbledore'a poczułem silny ucisk w klatce i wyczuwalną gęsią skórę towarzyszącą mi w tamtym momencie.
Usłyszałem jedynie cichy, błagalny szept starszego mężczyzny, który wypowiedział swoje ostatnie słowa, po czym zobaczyłem jedynie jasne, zielone światło uderzające w niego.

-Avada Kedavra!

Usłyszałem zaklęcie wychodzące z ust mężczyzny, widząc jak ciało dyrektora w ułamku sekundy sztywnieje, spadając z wieży astronomicznej.
Wszystko na moment stanęło. Wszystko, łącznie z czasem, który w tamtym momencie był dla mnie zwolniony. Słyszałem stłumiony okrzyk Lestrange, która krzyczała z radości. Z mojej dezorientacji wybudził mnie Snape, szarpiąc moje ramię, ciągnął mnie za sobą.

Śmierciożercy pobiegli w głąb zamku, niszcząc wszystko co spotkali na swojej drodze.
Przemierzałem korytarze dopiero rozumiejąc to, co się właśnie wydarzyło, gdy opuszczaliśmy zamek.
-Severusie, muszę Ci coś powiedzieć.-Wykrzyczałem zdenerwowany, widząc jak mężczyzna za mną obraca się i zmierza w moim kierunku.

-To nie jest odpowiedni moment Draco.-Oznajmił, chcąc udać się dalej.

-Chodzi o Anastazję. Grozi jej niebezpieczeństwo, i zaraz zjawią się tu śmierciożercy żeby zabrać ją do Czarnego Pana. On chce ją zabić!- Szlochałem, obserwując jak mina nauczyciela przejawia się w niewyobrażalny gniew. Doszukiwał się w moich przerażonych oczach jakiegokolwiek wytłumaczenia, ale nie było na to w tamtym momencie czasu. Zmienił kierunek i szybkim krokiem zmierzyliśmy w kierunku pokoju Anastazji.

Bez zastanowienia otworzył drzwi jej pokoju, wchodząc do środka. Nie było jej tam. Przeraziłem się, że jest już za późno. Gdy zobaczyłem ubrania porozwalane w jej pokoju i to że większość jej rzeczy zniknęła, spojrzałem na puste biurko, dostrzegając na nim kartkę.

Submissive ; Draco Malfoy & Mattheo Riddle (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz