18-19 listopada 2005

613 15 0
                                    

Rochelle

- A stracę? - spytałam patrząc prosto w jego bursztynowe oczy.
- Nigdy. - odparł bez zastanowienia i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Ale mam jedno pytanie. - szepnął mi prosto we włosy.
- Tak? - odchyliłam się by na niego spojrzeć.
- Ta twoja rozmowa z Samem wtedy w lesie... Chcesz odejść?
Widać było w jego oczach ból.
Pogłaskałam go po policzku.
- Nie, ale chciałabym popatrzyć chociaż z daleka na moją rodzinę. Tak bardzo brakuje mi Jace'a i dziadków. - wtulam się w niego.
- Czy mogłabym cię o coś zapytać, prosić?

W taki oto sposób lądujemy pod budynkiem komisariatu policji w LA.
Ku mojemu niezadowoleniu w budynku znajduje się komendant.
Nie wiele myśląc biegnę na środek parkingu i uruchamiam w aucie alarm.
Gdy to nie pomaga robię rundkę po parkingu i powtarzam tą samą czynność z innymi pojazdami.
Słyszymy zbliżającego się policjanta i chowamy się, by po chwili wejść do budynku.
Na korytarzu panuje przyjemny półmrok, obok recepcji cicho pomrukuje dystrybutor z wodą.
Dość szybko odnajdujemy drzwi z właściwym napisem i wchodzimy do archiwum używając urządzenia, które rozgmasenowuje nie tylko drzwi, ale pobliskie kamery.
- A jeśli to nas nagra? - pytam z wachaniem.
- Nie martw się skarbie, nie usłyszysz o nas w najbliższym wydaniu wiadomości.
Rozglądam się po pomieszczeniu i szukam jakiś wskazówek odkąd zacząć.
- Ja bym zaczął od dat z tej strony.
Mój chłopak sięgnął po drabinę i ściągnął z wysokiej półki segregator z naklejkami: 2000 i sierpień.
Kartkuje go chwilę i podsuwa mi go pod nos.

25 Sierpnia na skrzyżowaniu **** z ulicą ******* doszło do zderzenia dwóch aut.
Winnym okazała się 56-letnia Agnes Smith.
Wjechała ona prosto w bok auta Rochelle Clifford.
Ofiara w stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie umarła nie doczekając operacji.

Przeczytawszy to nie miałam siły czytać dalej.
Osunęłam się na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach.
- Muszę ich odnaleźć, muszę.

Emmett

- Chyba zwariowałeś! - Rose zgromiła mnie wzrokiem. - Będziemy mieli przez to same kłopoty.
- Alice? - rzucam jej pytające spojrzenie.
Nasz domowy chochlik wzrusza ramionami.
- Nic się nie stanie. - to powiedziawszy pociąga łyk z kubka termicznego.
Pochwycam spojrzenie blondyna i kierujemy się do dobrze znanego nam stolika.
Dlaczego?
Założyliśmy się z Jasperem o to kto pierwszy przekona do siebie tego śmiesznego Newtona.
Na naszej imprezie był taki zabawny kiedy próbował zrobić wrażenie na dziewczynach robiąc stójke na beczce z sokiem.
Zapytacie się co z trudnościami Jaspera z krwią...
Po pierwsze koledzy Belli są pod tym względem przeciętni.
Po drugie byliśmy na polowaniu całkiem niedawno.
Wyjątkowo wzięliśmy więcej jedzenia na swoje tace i przysuneliśmy sobie krzesła.
- O czym sobie rozmawiacie? - zapytałem wgryzając się w jabłko bez smaku.
- O La Push. - odpowiedziała podekscytowana Jessica.
Popatrzyliśmy na siebie z bratem.
Plaża wilków.
- O super. Będziecie skakać z klifu?
- Surfować. Nie tylko po internecie. - zaśmiał się Eric.
Cała grupa ochoczo pogrążyła się w rozmowie.
Myśleliśmy że jesteśmy bezpieczni jeśli chodzi o temat rezerwtu, ale nie...
- Może byście chcieli wpaść? - zaproponowała Bella.
- Mamy imprezę rodzinną. - mówię. - Nasz ojciec ma urodziny.
- Nic nie szkodzi. Jak nie dzisiaj to kiedy indziej. - odpowiada Eric.

Raczej nigdy...

- Mike... Może byś dał się namówić na kręgle. Taki męski wypad. - Jazz posyła mi krótki chytry uśmiech i patrzy sugestywnie na Newtona.
Chłopak nerwowo kręci się na krześle i patrzy na niego z niedowierzaniem.
Korzystając z chwili wypalam.
- Albo do Six Flags* Adrenalina i te sprawy.
- Może na początek kręgle. - bąka Mike.
- Kurczak**. - Tyler naśladuje odgłos tego zwierzęcia i kradnie blondynowi krzesło.
Sam zainteresowany rzuca się za nim w pogoń.
Korzystając z zamieszania wracamy do naszego stolika.
- Wy tak na serio? - pyta moja ukochana.
- Zapomnij. - burcze pod nosem, na co mój kompan kiwa w milczeniu głową.

 - burcze pod nosem, na co mój kompan kiwa w milczeniu głową

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rochelle

Wróciliśmy z Edwardem do Forks.
Daliśmy sobie dwa tygodnie na ogarnięcie wszystkiego.
Po balu mamy jechać zobaczyć co słychać w moim dawnym życiu.
Dlaczego tak?
Po pierwsze żeby to wszystko odbyło się na spokojnie.
Po mojej wizycie w archiwum byłam w kompletnej rozsypce.
Bo po drugie nie mogę doprowadzić do mojego zdemaskowania, a w opłakanym stanie może być różnie.
Gdy podjechaliśmy pod dom nagle Edward zaczął się głośno śmiać.
- Co Cię tak bawi? - oboje wysiedliśmy z auta, a on zaczął imitować piskliwym tonem myśli naszych braci.
- To było takie głupie. Kumplować się z Newtonem? W Six Flags! Kręgle? Prędzej sam by się trafił tą kulą.
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać na cały głos.
Mój luby do mnie dołączył.
Wreszcie wszystko wracało do normalności.
Tak bardzo miałam się mylić...
* - ogromny park rozrywki w Teksasie
*- inaczej tchórz

Co jeśli...? | Zmierzch/Twilight FF ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz