Melisa przez całe popołudnie uczyła się do egzaminów, które zawsze ma koniec roku. Postanowiła zrobić sobie przerwę i włączyła swój telefon. Zawsze gdy się uczyła wyłączała swój telefon, aby nikt jej nie przeszkadzał.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zostawiła swój telefon no biurku i zeszła na dół. W drzwiach zobaczyła Brooklyn'a. Była dość zdziwiona, bo nie spodziewała się go dziś.-Hej.-przywitał ją
-Hej, wejdź.-odpowiedziała i otworzyła przed nim szerzej drzwi
Chłopak wszedł do środka.
-Dzwoniem do Ciebie, ale miałaś wyłączony telefon.
-Przepraszam. Miałam wyłączony telefon, aby nikt mi nie przeszkadzał, bo się uczyłam.-wyjaśniła
-Będziesz się jeszcze uczyła?-zapytał
-Skoro przyszedłeś to nie.
-Bardzo chętnie pouczyłbym się z tobą.
*
Brooklyn leżał na łożku Melisy, a ona siedziała przy biurku i powtarzała kilka ostatnich wzorów na matematykę.
-Gdzie masz telefon?-zapytał Brooklyn
-Tutaj.-powiedziała pokazując go
-Mogę?
-Łap.-odpowiedziała rzucając do niego telefon
Chłopak złapał go bez większego problemu.
-Fajnej muzyki słuchasz.-powiedział po chwili
-Dzięki.
Brooklyn dość długo siedział cicho co Melisie wydało się dość podejrzane dlatego spojrzała w jego stronę.
-Nie rób mi zdjeć.-powiedziała szybko zasłaniając swoją twarz
-Proszę ładne wyszły.-odparł
-Brooklyn proszę nie rób.-jęknęła jeszcze raz
-Dobrze, już okej nie robie.-podał jej telefon
-Dlaczego tutaj przyszedłeś?-zapytała nagle, chłopak tylko wzdrygnął się
-Dobra nie ważne. Skończyłam. Jeśli chcesz możesz mi pomóc w zrobieniu kolacji, bo dziś przychodzą mamy znajomi ze studia.
-Okej.-zgodził się bez zastanowienia
*
-Podasz mi sól?-poprosiła Melisa
-Gdzie jest?-zapytał Brooklyn
-Masz obok lewej ręki.-chłopak wziął solniczkę i podał jej
-To nie jest sól.-powiedziała Mel
-Jak to nie?-spytał zdziwiony chłopak
-To kwasek cytrynowy, głuptasie.-odpowiedziała śmiejąc się
-Przecież nie widać w tym różnicy więc się nie śmiej.
-Dobra już nie dyskutuj tylko mieszaj ten makaron.
-Już jest dobry.-powiedział
Dziewczyna tylko pokiwała głową i kazała mu rozłożyć talerze i sztućce.
-Nie zapomni o szklankach.-powiedział
-Gdzie są?
-W szafie obok lodówki.
Dziewczyna nagle usłyszała trzask i zobaczyła białą "chmurę".
Zaczęła się śmiać kiedy zobaczyła twarz Brooklyna cała od mąki.-Coś dziś masz pecha.-odparła Melisa-Chodź do łazienki jesteś cały brudny.-dodała i ruszyła do łazienki, a chłopak za nią
-Stój tu spokojnie i nie ruszaj się.-powiedziała i namoczyła ręcznik
Przetarła dokładnie kilka razy jego twarz. On złapał ją za nadgarstek, kiedy była przy jego ustach. Zbliżył się do niej, ale wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Przepraszam, musze otworzyć.-powiedziała i w najszybszym tępie jakim potrafiła wyszła z łazienki