1.2

54 6 13
                                    


Usłyszałem nagłe otwieranie drzwi do łazienki i głośne śmiechy. Odrazu pomyślałem o Theo, który czekał na mnie przy umywalkach. Już w sumie miałem wychodzić z kabiny, lecz przerwało mi szybkie przytrzaśnięcie mi drzwi. Na początek nie rozumiałem o co chodzi..

- Schowaj się i nie mów nic - to był głos Theo, który wydawał się jak najcichszy potrafił. Chwila... co tu sie dzieje?

Nie miałem nic innego do zrobienia oprócz posłuchanie się bruneta i czekanie na dalszego rozwoju akcji. Zamknąłem się w kabinie i stanąłem po cichu na toalecie.

- No kogo my tu mamy - nie znałem tego głosu, brzmiało na jakiegoś starszego chłopaka, lecz po chwili przekonałem się, że tych uczniów jest więcej. Śmiali się w koło.

- Czego chcecie? - tym razem głos Theo był donośniejszy, choć wiedziałem, że się bał. Przez chwile głosy starszych ucichły, co było dla mnie bardziej niepokojące.

- Czego chcemy? My tylko lubimy bawić się pierwszakami - momentalnie wstrzymałem wdech.

- C-co dlaczego? Zostawcie mnie!!! - przerażony głos Theo zamienił się już w krzyk, którego nie umiałem znieść. Chciałem wyjść, pomóc mu, chociaż wiem, że pewnie bym tylko pogorszył sprawę. Nie wiedziałem co robić. Spanikowałem. Ciągłe dźwięki przepychaniny dochodziły do moich uszu. Nagle wielki trzask wywołał u mnie jeszcze większy strach, aż lekko podskoczyłem podtrzymując swoje usta dłońmi by nie wydać z siebie żadnych odgłosów.

Okazało się, że ci chłopcy pchnęli brunetem o moje drzwi do kabiny. Teraz słyszałem już wszystko bardzo dobrze. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, co teraz czuje Theo.

- Co ode m-mnie chcecie? - zrozumiałem, że doprowadzili go aż do płaczu. Nigdy bym się nie spodziewał, że Theo, taki twardziel, najodważniejszy chłopak (tak mu się wydawało), będzie teraz nękany przez jakiś starszaków i dodatkowo się podda.

- Niiic, zupełnie nic. Chcemy tylko pokazać młodym gdzie jest ich miejsce w tej szkole - usłyszałem śmiech, niespodziewane uderzenie i cichy jęk chłopca. Wiedziałem, że jest źle... Trzask drzwi prawdopodobnie tych wejściowych do łazienki przekonały mnie, że zostaliśmy sami.

Odblokowałem moją kabinę i wiedząc, że brunet nadal się o nią opiera, delikatnie odchyliłem drzwi powodując osunięcie się go na podłogę. Odrazu uklęknąłem widząc jego wielki siniak wokół oka. W ciągu jednego dnia już się tyle stało....

- Theo... tak bardzo cię przepraszam, mogłem ci pomóc... - czułem, jak z moich oczu powoli wydobywają się łzy. Nie wiedziałem co w takiej sytuacji zrobić. On leżał tam ledwo przytomny.

- T-to nie t-woja wina... - powoli podnosił się mamrocząc pod nosem tak, bym mógł jednak go zrozumieć.

- Jak to nie?? J-ja mogłem wyjść, pomóc ci! Jakby było nas dwóch, może by nam dali spokój - jedyne co potrafiłem w tej sytuacji zrobić, to pomóc brunetowi się podnieść i doprowadzić do umywalek.

- Nie chciałem, byś się w to pakował. Wystarczy, że ja dostałem. I pamiętaj, nikomu o tym nie mów, nawet rodzicom. Nie potrzebnie będą się martwić - teraz to Theo próbował uspokoić mnie.

- Ale-

- Na serio, wszystko jest już okej - spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął ukazując swoją ranę w postaci podbitego lewego oka. - nic mi nie jest. Jesteś już przebrany? - zmierzył mnie szybko wzrokiem ogarniając, że już jestem w stroju na wf. - Już się chyba zaczęła lekcja, a my nadal w szatni. Chodź zbieramy się - odparł, próbując odepchnąć się od krawędzi umywalek. Niestety gdyby nie moja asekuracja, Theo leżałby już na ziemi 5 razy.

- Jesteś pewny, że chcesz ćwiczyć? Ja bym z tym poszedł do pani pielęgniarki. Co jak masz jakiś wstrząs mózgu? - wyprowadziłem go z łazienki wzdłuż wielkiej szatni, w której aktualnie na szczęście nie było nikogo.

- W sumie już mi się nie chce. Możemy iść, ale musimy ustalić jedną wersję wydarzeń - westchnąłem w myślach, ponieważ nienawidzę kłamać - Potknąłem się o śliską podłogę w toalecie i przywaliłem głową w drzwi. Pasuje? - wpatrywał się we mnie oczekującym wzrokiem. Sam nie wiedziałem, jak postąpić.

- Mhm - pokiwałem lekko głową, spuszczając ją lekko w stronę naszych butów.

- Wolisz teraz ćwiczyć? Droga wolna, mogę iść sam, ale potem nie wiem, kto cię odbierze po szkole, już gadałem z Derekiem i Stilesem! - odrazu skumałem, o co chodzi słysząc, jak brunet się oddala w stronę wyjścia na korytarz. Zdążył już zebrać swoje rzeczy. Ehhh Liam, czemu musze być taki powolny?

- Cz-czekaj! Idę z tobą, tylko wezmę te rzeczy! Już chwila umm - zacząłem w pośpiechu zbierać wszystkie ubrania do torby i już kierowałem się w stronę drzwi, gdzie ostatni raz widziałem Theo, tylko tym razem przez zamieszanie nie zwracałem uwagi na to, czy on tam dalej stoi... - Ał...? -

- Potrzebujesz okularów? - poczułem ciepły oddech na moim czole. Lekko wstrząśnięty podniosłem wzrok, a tam nikt inny jak sam brunet. Zaśmiał się lekko z tej sytuacji, a ja tylko prychnąłem pod nosem.

****

Już 10 minut czekaliśmy siedząc na kozetce u pani pielęgniarki. Czas tylko przedłużał się, a jedyne co nam zostało to wspólne huśtanie nogami przez to, że nie dosięgaliśmy podłogi. Mama Theo musiała zwalniać się z pracy, by nas odebrać. Nadal mi głupio, że znowu z mojej winy komuś się coś dzieje.
Nasze nogi w trakcie nadawały tego samego rytmu, czasami zataczając lekkie kółka i kończąc na splecionych nogach. Chociaż tak mogłem oderwać się od rzeczywistości. Niestety nie na długo....

****

- Aj chłopcy, w pierwszy dzień..- powiedziała z współczuciem mama bruneta w trakcie, gdy jechaliśmy już w aucie. Miałem lekki problem, ponieważ w aucie był tylko jeden fotelik dla nas, bo Derek już jeździ bez. Finalnie miałem pierwszą w życiu przejażdżkę na zwykłym fotelu. Wolałbym, by mama się o tym nie dowiedziała haha.

- To nie nasza wina no - zaczął z zrezygnowaniem Theo.

- Tak właściwie to trochę jest moja..- nie zdążyłem nawet dokończyć zdania.

- To nie jest NIKOGO wina - brunet podkreślił bardziej energicznie. Już nie chciałem się z nim wykłócać, więc spojrzałem za okno. Oboje siedzieliśmy na tylnich siedzeniach auta, więc wystarczyło, że się obrócę i spotkałem wzrokiem Theo. Jakiś dziwny się wydawał. Tak naprawdę znam go zaledwie dzień, a tak dużo się stało....

- Dobra chłopcy, jesteśmy już na miejscu, wyskakiwać z auta - przerwała moje myśli kobieta. Niechętnie otwarłem drzwi wychodząc z samochodu, w trakcie gdy Theo zrobił to samo. Aktualnie staliśmy kilka metrów od mojego domu, przed jego werandą. Mogłem dokładnie dostrzec stąd okno do mojego pokoju. Eh czyli mam widok na ich dom.

Brunet lekko złapał mnie za ramie sygnalizując, żebym obrócił się w jego stronę - Chcesz iść najpierw przywitać się ze swoją mamą? Mogę ci potowarzyszyć, z chęcią ją poznam - spytał uśmiechnięty. Widocznie mu zależało na poznaniu mojej rodzicielki.

- No dobrze, w sumie dobry pomysł - oboje skierowaliśmy się w stronę mojego miejsca zamieszkania - tylko ostrzegam, mama jest troszkę przewrażliwiona - dodałem.

********
Hejka, rozdział na spontanie, dawno nic nie dodawałam ale jestem hagsgh

Ps jeszcze nie sprawdzałam rozdziału<3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Neighbours, huh? || THIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz