*Brantley*
Kurwa, prawie mi stanął przy jej cholernej matce, gdy tak zacięcie mnie broniła. Kurewsko mi się to podobało. I jeszcze nazwała mnie swoim chłopakiem, nie powiem, bo poczułem przerażenie, ale jednocześnie ekscytację, to wszystko jest dla mnie nowe, ale już nie próbuję od tego uciec. Jest dla mnie ważna, a mówiąc matce, to co powiedziała, udowodniła mi jeszcze raz jaka jest waleczna. Nie potrafię jeszcze nazwać dokładnie swoich uczuć, ale cholernie mi na niej zależy i nie chcę jej stracić.
Nie mogę zrozumieć zachowania starszej kobiety. Do chuja, byłem przecież dla niej miły, nie zrobiłem nic, przez co mogłaby mnie tak skreślić. Przeszkadzają jej moje tatuaże? Przecież to nie jest nic takiego. Nazwała mnie kryminalistą, cóż, może i miała trochę racji biorąc pod uwagę moją profesję, ale Char walczyła o mnie niczym lwica.
Te jej wielkie oczy, gdy prosi żebym się z nią kochał. Kurwa, chyba nie jestem jej godzien. Była prawie niewinna, kiedy się poznaliśmy, a teraz okłamała dla mnie swoją matkę... Mam nadzieję, że nie będzie miała do mnie o to żalu. Próbuję jej pokazać w jedyny sposób jaki znam ile dla mnie znaczy. Nazwijcie mnie teraz pizdą, ale chcę, żeby poczuła się kochana, bo jest cholernie ważna. Gdyby nie ona już pewnie planowałbym wesele i niedługo byłbym uwiązany już na resztę życia, przy kobiecie, którą gardzę, która jest dla mnie nikim. Już zawsze będę jej wdzięczny za uwolnienie mnie od tej wariatki.
*
Nazajutrz czuję się jakoś dziwnie. Czyżby to miały być pierwsze święta, których nie spędzę samotnie? Spoglądam na kobietę śpiącą obok, a raczej na mnie. Jej włosy są wszędzie, zazwyczaj mnie to wkurzało, dlatego nigdy z nikim nie spałem, ale przy niej jakoś tego nie zauważam. Ma zmarszczone brwi przez sen, co takiego jej się śni? Czyżby męczyła ją sytuacja z matką? Zapewne tak. Chciałbym jej pomóc, ale nie wiem jak. Mam nadzieję, że znajdziemy jakieś rozwiązanie tego problemu. Nieświadomie przyciska się do mnie, wprost do mojego kutasa, a ja walczę ze sobą, żeby nie zacząć jej teraz pieprzyć. Cholernie jej pragnę i wcale nie zamierzam być delikatny jak wczoraj, więc próbuję nad sobą chociaż odrobinę zapanować. Nie jestem zwierzęciem, dam radę. Jest taka seksowna.
Kurwa, to jest silniejsze ode mnie. Palcem sunę wzdłuż jej ciała, aż zatapiam go w jej cipce, odkrywając jej wilgoć. Moja dziewczynka, zawsze gotowa. Wsuwam go środka i zaczynam ją pieścić. Wierci się przez sen, ale dalej śpi. Hmm... Ciekawe, czy uda mi się sprawić, aby doszła we śnie.
Wprowadzam drugi palec i zaczynam nimi rytmicznie poruszać. Mój kutas chyba zaraz eksploduje, domaga się uwagi, ale nie zawsze chodzi o niego. Niech poczeka na swoją kolei. Tym razem to ona jest najważniejsza. Zginam je w jej wnętrzu i wpycham głębiej. Jęczy, a ja robię się jeszcze twardszy. Powoli otwiera oczy, a ja znów zaczynam wpychać swoje palce.
– Brantley... – szepcze cicho, a mnie więcej nie potrzeba.
Szybko przenoszę się na dół i zaczynam ssać jej łechtaczkę, zaciągnąwszy się jej zapachem. Jest uzależniająca, gdy się jej raz spróbuje, nie sposób przestać. Próbuje odepchnąć moją głowę, ale nic z tego. Jestem głodny i zamierzam ją pożreć. Dodaję do tego znów palce, a pięć minut i masę jęków później, czuję, jak zalewa mój język swoim spełnieniem. Spijam wszystko co mi daje, upajając się tym i nie przestając jej pieścić. Gdybym miał wybrać jedno miejsce, gdzie chcę spędzić resztę życia – wybrałbym właśnie to, między jej udami. W końcu nie mogę się już powstrzymać, wyciągam palce i zastępuję je swoim fiutem. Wsuwam się w nią od razu, bez żadnego ostrzeżenia. Nie będzie taryfy ulgowej jak wczoraj. Niech się nie przyzwyczaja za bardzo. Przytrzymuję jej ręce nad głową, nie chcę, żeby się ruszała.
– Rusz się, a spiorę twoją dupę na kwaśne jabłko. – mówię, wykonując pchnięcie za pchnięciem.
Kiwa głową, no i to mi się podoba. Uwielbiam to, że na wszystko się zgadza. Uwielbia się podporządkować w łóżku i zostać zdominowaną. Podoba mi się też to, że poza łóżkiem jest taka waleczna i już nie jest uległa, a gdy dochodzi do seksu zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Moja dziewczynka. Wydaje z siebie głośny jęk, a ja przypominam sobie, która jest godzina. Muszę ją uciszyć, bo inaczej obudzimy wszystkich imprezowiczów. Chociaż dużo ich tutaj nie ma, bo większość spędza jednak święta z rodziną. Daję jej klapsa w tyłek, w jej oczach tli się ogień. Podoba jej się to, mi też. Pieprzę ją mocno i brutalnie, ale i tak robię to delikatniej niż zazwyczaj. Nie mogę przecież złamać jej żebra. Jej ścianki kurewsko mocno zaciskają się na moim fiucie, a ja dostaję furii. Szlag, to jest zbyt dobre uczucie. Zwariuję przez tę kobietę. Jest blisko, ja też, ale staram się to przedłużyć, aby miała jak najdłuższy i najmocniejszy orgazm. Podnoszę się, zmieniam kąt wejścia – teraz jestem znacznie głębiej, obydwoje wydajemy z siebie głośny jęk rozkoszy. Palcem zaczynam masować jej łechtaczkę, dodatkowo potęgując wrażenia. Oczy uciekają jej w głąb czaszki.
– Patrz na mnie – nakazuję, a ona robi to posłusznie.
Widzę, że pokusa by zamknąć oczy jest zbyt silna i w końcu przegrywa tę walkę, jednak odpuszczam jej. Z krzykiem dochodzi na moim fiucie, a wtedy przyspieszam swoje ruchy. Zaraz eksploduję. Tak też się dzieje, tryskam spermą prosto wewnątrz jej cipki. W końcu, gdy trochę uspokajamy swoje oddechy wychodzę z niej. Całuję delikatnie w usta i wstaję. Wracam z łazienki z ciepłym, mokrym ręcznikiem i przemywam ją delikatnie, aby wszystko dokładnie wyczyścić. Zasłania twarz ręką i włosami. Jest zawstydzona. Serio? Przed chwilą się pieprzyliśmy, a ona się wstydzi tego, że ją myję? Co jest z tymi laskami?
– Przestań się zasłaniać – mówię zirytowany. A zapowiadał się taki cudowny poranek, jak zwykle coś musiało się zjebać, łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. – Zrobię nam śniadanie.
Wstaję, zakładam bokserki oraz dresy i schodzę do kuchni. Przygotowuję jej pancakes, bo za każdym razem jak chodzimy gdzieś coś zjeść, to właśnie je zamawia. Jej uwielbienie zakrawa już na obsesję, ale kim jestem, aby coś mówić na ten temat. Najważniejsze, że je i nie jest jak połowa lasek tutaj, które się głodzą, aby dobrze wyglądać. Polewam wszystko syropem klonowym, a na tacę, na której ustawiłem jedzenie, wyciągam również naszyjnik, który jej kupiłem. Oby jej się spodobał. Jest to prosty łańcuszek, z małą literką "B" wysadzaną diamentami. Nie miałem zielonego pojęcia co jej kupić, a ta jej irytująca kumpela powiedziała, że to będzie strzał w dziesiątkę. Jeśli jej nie spodoba, to uduszę własnymi rękoma Kat.
Wracam zdenerwowany do pokoju, kładę przed nią śniadanie, a uśmiech, którym mnie obdarza topi moje lodowate serce. Gdy zauważa naszyjnik, wytrzeszcza oczy.
– To dla mnie?
Nie, kurwa, dla prezydenta. Mam ochotę przewrócić oczami. Czasami zapominam, że najmniejsze jej słowo potrafi mnie zirytować.
– Tak – Zamiast tego zagryzam zęby, z trudem walcząc ze sobą, żeby nie powiedzieć nic głupiego.
– W normalnych okolicznościach rzuciłabym się na ciebie, ale chwilowo jak wiesz jestem obolała, więc dziękuję. Jest wspaniały. Założysz mi go od razu?
Całe szczęście, że nie jęczała jakie to drogie i inne pierdoły, bo musiałbym wtedy wyjść. Szybko go jej zakładam i od razu czuję, jak mi staje. Co ja poradzę, jestem tylko facetem. A widok jej wielkiego uśmiechu i dumy, gdy zakładam jej naszyjnik z moim imieniem, napawa mnie podnieceniem. Jest dumna z tego, że będzie wszystkim pokazywać do kogo należy, a ja będę spokojniejszy, bo wszyscy inni będą wiedzieć, że jest moja i nie będą próbowali jej tknąć.
– Mój prezent dla ciebie, jest w akademiku. Czy możemy później po niego podjechać?
– Nie potrzebuję od ciebie prezentów.
– Wiem, ale chcę ci to dać. Być może ci się spodoba.
Jakby nie mogła mi po prostu powiedzieć co to jest. Kobiety są strasznie skomplikowane.
Jemy razem śniadanie, później bierzemy prysznic, ale na moje nieszczęście bez żadnych igraszek, jednak widzę jak kątem oka cały czas spogląda na mojego przyjaciela. Wiem, złotko, ja też bym chciał. Myślę sobie. Gdy odwraca się do mnie tą swoją cudowną dupcią, mam ogromną ochotę ją tam zerżnąć. Kurwa, potrzebuję tego jak najszybciej. Oby była gotowa na to jeszcze w tym roku, bo sylwestra zamierzam spędzić całego wewnątrz niej. Tak ją wyrucham, że przez tydzień nie będzie mogła chodzić. Kurwa! Po co ja o tym teraz myślę? Teraz mam problem. Stoi na baczność. Char oblizuje usta, no nie, ona chce mnie zabić.
– Klękaj. – rozkazuję nie mogąc się powstrzymać. Ochoczo upada na kolana i od razu chce się zabrać do roboty. Powstrzymuję ją. To ja tu rządzę. – A teraz ssij. – Wsuwam go między jej wargi.
Jęczę, gdy jej ciepłe usteczka obejmują ciasno mojego fiuta. Dociskam jej głowę, aby wzięła go jeszcze głębiej. Krztusi się, ale to mnie nie powstrzymuję przed dalszym pieprzeniem jej w usta. Oblizuje główkę językiem, a ja dostaję dreszczy. Poruszam się szybciej. Pomaga sobie ręką, bo nie może wziąć go całego. Kurewsko dobre uczucie. Robi świetne lody, jeśli wcześniej mówiłem, że Kimmy robi dobre, to Char robi niebiańskie. Nie wiem jak długo będę w stanie wytrzymać, tak dobrze jej idzie. Dziesięć minut później już nie daję rady, zaraz wytrysnę. Ostrzegam ją, ale ta nic sobie z tego nie robi i dalej ssie go z ogromną zawziętością. W końcu wytryskam prosto do jej gardła, a ona wszystko połyka z uśmiechem. Jest cudowna. Nigdy nie pozwolę jej odejść. Wiem to na pewno.
– Moja tygrysica. – Uśmiecham się do niej.
CZYTASZ
Namiętna Nienawiść 2
RomanceKontynuacja ksiązki Namiętna Nienawiści. Lottie i Brantley powoli zaczynają ustalać, co ich łączy. To prawda co mówią, że miłość i nienawiść dzieli cienka granica, którą łatwo przekroczyć. Niestety, nie wszystko idzie tak, jakby się tego spodziewali...