Prolog

12.2K 345 130
                                    

Isabella

Rzeczy się zmieniają. On zmienił mnie. Czas zmienił nas. Chciałabym powiedzieć sobie, że był czymś przejściowym w moim życiu, ale odcisnął w nim potężne piętno, niosąc za sobą spustoszenie. Wydźwięk jego imienia przestał przyprawiać mnie o uśmiech.

Chciałam nas ochronić, skazując jednocześnie na złamane serce. Chociaż nigdy nie był mój, z trudem przetrawiłam poczucie straty. Nienawidziłam, gdy wspomnienia we mnie uderzały, więc musiałam się z nich wyleczyć.

Nie widziałam go od dnia, w którym wybiegłam z jego gabinetu. Przestał spotykać się z moim ojcem, odkąd całkowicie przejął sprawę. Nawet wtedy, kiedy pojawiał się w wiadomościach, wolałam przełączyć kanał lub zająć myśli czymś innym. Jedynie bransoletka, którą mi wręczył, towarzyszyła mi w tym popieprzonym czasie.

A moje życie seksualne? Hmm... nigdy nie było takie samo.

Wydałam jęk, gdy poczułam, jak główka penisa zawitała w gorącym wnętrzu, po czym wypełnił mnie jednym wprawnym ruchem. Wypchnęłam biodra w stronę bruneta, domagając się więcej doznań. Malcolm złapał mnie za pierś, a sutek rolował między palcami. Ciało odpowiedziało dreszczem na tę fizyczną przyjemność.

– Mocniej – szeptałam.

Zsunęłam rękę między nas, by odnaleźć dłoń mężczyzny. Nakierowałam ją na swoje gardło, niewerbalnie prosząc go o mocny, pewny nacisk. Gorący oddech partnera muskał skórę, kiedy miękkie wargi atakowały szyję.

– Mała... – dyszał. – Kurwa...

Poderwał mnie z ziemi, a następnie wbił moje plecy w ścianę. Owinęłam nogi wokół bioder chłopaka, a on dziko wzmocnił pchnięcia. Przewróciłam oczami z przyjemności, z kolei głowa sama powędrowała w tył.

– Czy tak ci dobrze?

Potrząsnęłam głową w milczeniu.

– Nie? – W niskim głosie wyczułam zaskoczenie.

– Nie pytaj mnie o takie rzeczy – sapnęłam, przyciągając go do siebie za kark. – To wszystko psuje.

Uśmiechnął się, zanim wziął moje usta w posiadanie. Pocałunek był zmysłowy, mokry, łapczywy. Oderwał się nagle, natomiast ruch jego bioder stał się nieco niechlujny. Dyszał, drżał, był nieco spocony. Mocniej wbiłam palce w silne ramiona, zaskoczona tym nagłym zwrotem akcji. Zastygł nagle, jęcząc nisko i przeciągle.

– Och... – Nie kryłam zawodu.

Po wiadomościach, w których zapewniał, że nie będę w stanie chodzić, gdy ze mną skończy, spodziewałam się czegoś więcej. Przygryzłam niepewnie wargę, zanim zsunęłam się z niego. W pozycji misjonarskiej nie zaznawałam orgazmu, a w tej Mal czuł się najbardziej dominujący. Myślałam, że seks w publicznym miejscu coś zmieni, ale... nie.

– Byłaś niesamowita. – Odetchnął z uznaniem, pozbywając się zużytej prezerwatywy.

Kącik ust ledwie mi drgnął. Obciągnęłam spódniczkę w dół, po czym poprawiłam stanik i guziki koszuli. Wymieniłam z nim przelotne spojrzenia, zanim wysiliłam się na szerszy uśmiech. Wiedziałam, że był zdecydowanie mniej doświadczony od Hogana, jednak nic nie stało na przeszkodzie, by wpleść odrobinę pikanterii w nasz związek.

Ale hej, seks to nie wszystko.

Związek z nim był powiewem świeżości, terapią na złamane serce, idealną odskocznią od ryczenia w poduszkę. To jak szekspirowskie dzieło odegrane w XXI wieku: on był jak Romeo, a ja nieco zagubiona Julia. Jednak to było dobre. Inne. Takie nasze.

Prokurator || II tom „Korepetytora" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz