Chodząc po ulicach jak na złość cichego Minneapolis jest dość dziwne zwłaszcza po wczorajszych wydarzeniach. Chciałam odpowiedzi, chciałam ich na teraz lecz nie miał kto mi ich dać. Gdzie do cholery miałam znaleźć odpowiedzi?
Czy martwi mogą zwariować? Słyszenie głosów nie jest normalne i przerażało mnie to jeszcze bardziej, bardziej niż to że mogłam poruszać przedmiotami.
Po tym co się wydarzyło w domu byłam wyprana z energii, nie miałam siły nawet wyjść z domu więc zostałam w salonie. Wyczerpana zasnęłam na kanapie. Coś się świeciło, coś co nie dawało mi spokoju i nie pozwoliło nawet na chwilę przestać o sobie myśleć. Głos który słyszałam odbija się cały czas w mojej głowie niczym echo. Nie znam osoby o tym głoście, zapamiętałabym ponieważ był bardzo charakterystyczny, spokojny jednocześnie lekko basowy, mogłabym porównać go do miodu który rozlewa się w sercu i myślach jednocześnie do ciężkiej wódki której nie chcesz pić ale to robisz. Przeciwieństwa które razem w odpowiednich rękach są najlepszym co może być, czymś co uzależnia i pragniesz tego więcej lecz wiesz jakie jest to złe dla ciebie.
Droga która zajęła mi więcej niż zwykle była czasem w którym myślałam tylko o poprzednim dniu lecz czas ogarnąć myśli i wrócić do priorytetów czyli dowiedzieć się co ukrywa Liz. Nie odpuszczę jej, muszę poznać prawdę , nie mogę naiwnie wierzyć że przyjaciółka mnie nie okłamywała przez taki czas. Ja mówiłam jej każdy nawet najgorszy sekret, mówiłam jej wszystko a ona z tego co widzę to nic. Poznam prawdę albo nie nazywam się Ava Lauren.
Weszłam do szkoły która była dziwnie pełna jak na początek dnia. Dziewczyny zawzięcie dyskutowały, ekscytując się jakby stało się coś co ma odmienić ich życie. Co mnie ominęło?
Szłam przez korytarz starając się przypomnieć czy miało być jakieś wydarzenie lecz nic mi nie wpadło do głowy.
Przechodziłam właśnie obok toalety w której ostatnio rozmawiała Liz z mamą i nie mogłam uwierzyć kto stał na końcu korytarza. Mój stary najlepszy przyjaciel Alan gadał z Liv. Myślałam że się popłaczę. On tam stał, on był a ja nie miałam jak się przytulić do osoby za którą tęskniłam najbardziej na świecie.
Alan chodził z nami do szkoły lecz jego tato został przeniesiony do Londynu za ważnym projektem. Wszyscy za nim tęskniliśmy. Na początku rozmawialiśmy dzień w dzień na kamerkach ale po pół roku kontakt się zerwał. Alan zapadł się pod ziemię. Płakałam bardzo długo za nim, był moim słońcem i szczęściem, był moim powodem do uśmiechu, tego szczerego.
Podeszłam bliżej mając nadzieję że to nie halucynacje, im bardziej się przybliżałam tym widok tego pięknego uśmiechu był coraz bardziej wyraźny. Gdy byłam z dwa mety od nich chłopak odwrócił wzrok na mnie i się uśmiechnął. On uśmiechnął się do mnie.
- Liv kochanie muszę już lecieć, mam ważną sprawę do załatwienia - powiedział idąc w moją stronę. Odwróciłam się by zobaczyć czy ktoś stoi za mną lecz nikogo tam nie było poza randomowymi osobami z szkoły. Był już po mojej lewej stronie gdy się zatrzymał - za szkołą, nasza ławka - powiedział i zaczął iść w stronę wyjścia.
Byłam w totalnym szoku lecz zrobiłam co mówił, szłam kawałek za nim obserwując jego tył jakbym chciała upewnić się że jest to on pomimo iż to wiedziałam. Chłopak wyszedł a ja zaraz za nim, przeszliśmy kawałek i usiedliśmy na ławce na której zapaliliśmy kiedyś naszego pierwszego papierosa.
- jak tam życie w cieniu duszku? - powiedział wyciągając paczkę papierosów odpalając jednego
- jak? Alan kurwa jak ty mnie widzisz? Co się do cholery dzieje? - starałam się uspokoić lecz średnio mi szło
- dużo o tym świecie jeszcze nie wiesz słodziaku. Istnieje miejsce które może ci pomóc jak ja tobie wczoraj. Jak oni mi kiedyś - przerwał jakby musiał zebrać myśli - byłem w tej samej sytuacji. Miałem wypadek, umarłem, dlatego nie mieliśmy kontaktu, właśnie dlatego zapadłem się pod ziemię. - słuchałam starając się nadążać - miałem szczęście że on mnie znalazł, przyszedł do mnie i nauczył mnie tego wszystkiego co umiem, czego ja cię uczyłem wczorajszego dnia - więc to był on, mój najlepszy przyjaciel. Martwiło mnie to że nie wyglądał jak on, wyglądał jak ktoś obcy w ciele osoby którą znałam. - chcesz o coś zapytać? Znam ten wyraz twarzy
Chwila ciszy, cisza która dała mi moment na zastanowienie i przetrawienie natłoku myśli. Mój przyjaciel zmarł ale każdy go widział, przecież rozmawiał z Liv. Widziałam to.
- jak to jest możliwe że rozmawiałeś z Olivią? Dlaczego wszyscy cię widzą a mnie nie? - nie potrafiłam tego zrozumieć. Chłopak się zaśmiał jakbym nie wiedziała czegoś cholernie oczywistego
- oni mi pomogli, on mi pomógł. Ava urząd ci pomoże ale musisz iść ze mną i mi zaufać tylko pamiętaj. Jeśli się zdecydujesz to nie będzie odwrotu. To jedyna droga do szczęścia - powiedział a mnie przeszły dreszcze. Co to za urząd? Dlaczego nie znając tego miejsca na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Przewidywałam kłopoty ale pragnęłam żyć. Pragnęłam być. Nie miałam wyboru
- zabierz mnie tam
***
Witam kochani!
Rozdział krótki ale bardzo ważny. Poznajcie Alana, nasz słodki Alan który przeżył dużo w swoim życiu.Następny rozdział 22.04.2022
Będą dymy!!Wasza Ksania
![](https://img.wattpad.com/cover/283151987-288-k653276.jpg)
CZYTASZ
Life After Death
Teen FictionAva Lutern ginie w wypadku samochodowym w wieku 17 lat. Zaczyna odkrywać sekrety jej bliskich. Czy poradzi sobie z całą tą wiedzą w pojedynkę? Czy zjawi się ktoś kto odmieni jej istnienie? Na wszystkie pytania odpowiedzi znajdziecie czytając pierwsz...